XVI

313 23 36
                                    

Punktualny jak zawsze, magiczny budzik wydał z siebie dźwięk. Wyciągnęłam rękę i wyłączyłam go, wstając przy okazji z łóżka. Nie chciałam nawet patrzeć na swojego męża. Jego nagłe przybycie niespecjalnie wywołało we mnie emocje, może po za rozbawieniem, że już nawet w Skandynawii go nie chcą.
Rzuciłam okiem na szafę, w której znajdowały się moje ubrania i policzyłam do pięciu, by po chwili komplet odzieży poleciał za mną aż to łazienki. Wzięłam prysznic, którego nikt mi nie przerwał.
   Po skończeniu spojrzałam w lustro, a krople wody powoli spadały z moich włosów na ciało. Machnęłam różdżką i już po chwili były suche i idealnie związane w niechlujnego koka, który był moim znakiem rozpoznawczym. Uśmiechnęłam się na ten widok i szybko pomyślałam o tym, na jaki makijaż mam dzisiaj ochotę. Nie żebym wstydziła się swojej naturalności, po prostu lubiłam mieć podkreślone kości policzkowe i perfekcyjne, czarne kreski. Brak makijażu nie był dla mnie żadnym problemem, bo kochałam siebie zawsze.
   Ubrana i wymalowana opuściłam pomieszczenie i przeszłam do kuchni. Mugolska kawa była dość smaczna, ale byłam zbyt leniwa by ją robić, szczególnie rano, więc zaczarowałam ekspres, który robił to za mnie. Na blacie już leżał nowy numer Proroka Codziennego. Prześledziłam oczami najważniejsze informacje, które doprowadziły mnie do znudzenia. Już nawet tam wiedzieli o problemie mojego męża z pracą, zabawne.
   Wzięłam filiżankę z kofeinowym napojem i powoli go sączyłam. Ojciec byłby w szoku, że potrafię być spokojna. W sumie to nawet się temu nie dziwiłam.
   Drzwi balkonu przez zaklęcie otworzyły się, a ja opróżniłam popielniczkę ciut za głośno, bo to zbudziło mojego męża, który nie zadowolony przybył pod drzwi.

— Demi, Ty wiesz, która jest godzina? — Jęknął.
— Za piętnaście szósta, a co? — Wzruszyłam ramionami, dalej pijąc kawę.
— Żartujesz sobie ze mnie? — Spojrzał na mnie surowo.
— Ani trochę.
— Dlaczego Ty funkcjonujesz o tej porze? — Mruknął niechętnie.
— Bo o siódmej muszę być już w kuchni i sprawdzać, czy skrzaty dobrze pracują, przestrzegają BHP, odpowiednio długo spały i czy stoły odpowiednio teleportują jedzenie — uśmiechnęłam się.
— A potem? — Podrapał się po głowie, siadając na blacie.
— W trakcie śniadania sprawdzam ilu uczniów na nie chodzi. Wiesz, coś w rodzaju statystki. W trakcie zajęć przemierzam szkołę i szukam dzieci zagubionych na ruszających się schodach, by pomóc im dotrzeć do klas.
— I to tyle? — Rzucił okiem na magiczną gazetę.
— Chciałbyś — parsknęłam.
— To co jeszcze robisz oprócz tego?
— W trakcie obiadu robię kolejną statystkę, oczywiście wcześniej sprawdzam kuchnie. O tej godzinie badam też zadowolenie skrzatów domowych. Po obiedzie raz w tygodniu wygłaszam wykłady, a potem pomagam uczniom w nauce. Czas kolacji to moje ostatnie godziny tam, ponownie schodzę do kuchni, sprawdzam to samo, kolejna statystyka w Wielkiej Sali. Czekam aż do końca posiłku i wedle polecenia dyrektor McGonegall szukam głupców, którzy próbują wejść albo weszli do Zakazanego Lasu. Perswazją albo magią wyciągam ich stamtąd i to tyle — zaśmiałam się, a Matthew patrzył na mnie skrzywiony.
— Dziwna ta Twoja praca — wziął proroka do ręki i zaczął czytać. — Ej, jestem sławny!
— Lepsza niż jej brak, Matt. Skoro już wróciłeś, to może jakiejś poszukasz? — Zmierzyłam go wzrokiem.
— Do Ministerstwa mnie nie przyjmą.
— Bo Twoje poglądy zepsułyby wszystko — posłałam mu głupkowaty uśmiech.
— To o co Ci chodzi? — Westchnął.
— Żebyś znalazł pracę, z której Cię nie wyrzucą, kochanie, tylko tyle. W Twojej ukochanej gazetce są ogłoszenia. Dobrze Ci radzę, poszukaj — odparłam surowo.
— Ta, ta, rozumiem.
— Ja już muszę się teleportować, więc do zobaczenia wieczorem — powiedziałam, biorąc piasek Fiu w jedną dłoń, a drugą trzymając plecak. — Do Hogwartu! — Krzyknęłam i chwilę później znalazłam się w gabinecie pani dyrektor.

   Dzień przebiegał pomyślnie, z uśmiechem tworzyłam statystkę, pomagałam zagubionym czarodziejom i skontrolowałam kilka lekcji. Najbardziej nie podobały mi się eliksiry, Scorpius nie kłamał mówiąc o nauczycielu. Był dużo bardziej złośliwy niż Snape z opowieści rodziców, ale posiadał czyste, krótkie włosy.

Demetria MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz