Myślałam, że dzieci, facet i pies w mieszkaniu nie będą moim utrapieniem. Niestety, stało
się inaczej. Ta czwórka sprawia, że mam ochotę spakować się do magicznego tobołka, wziąć miotłę i odlecieć jak najdalej. Nie jestem pedantką, nie takie bluźnierstwa mi w głowie, ale...
Oni robią straszny syf! Każdego dnia czary pomagają mi pucować chatę na błysk, a wieczorem znowu zastaje ten sam widok co rano.Nie mam pojęcia jak oni to robią. Sprzątanie mi nie służy. Chyba wynajmę skrzata domowego
do pomocy. On będzie sprzątał, a ja będę żyła... No, przynajmniej próbowała żyć. Bo z ojcem jako sąsiadem jest gorzej niż jako lokatorem!Codziennie przychodzi, to do wnuków, to do mojej lodówki. Czasem jest na tyle bezczelny,
że nalewa sobie kieliszek wina, siada na kanapie i pyta czy mogę go poczęstować czymś słodkim, bo nie wypada siedzieć bez przekąsek z gośćmi. A gdy w końcu zdaje się być pożyteczny i razem z Noah możemy wyjść na miasto, to przy opiece nad wnukami wyjada pół lodówki!Nie mam na niego pomysłu. Prędzej trawię do Świętego Munga niż sprawię, że mój ojciec stanie się normalny. Istne wariatkowo. Coraz częściej myślę nad przeprowadzką. Daleko stąd. Przemęczyłabym się ten ostatni raz, a moje problemy z tatą przestałyby istnieć. Hm...
Kusząca propozycja. Szkoda tylko Scorpiusa...W końcu, gdy wymieniałam w myślach bliższą i dalszą rodzinę, przypomniałam sobie o siostrze mojej mamy. Ciotka Kath nie zjawiła się na świętach, nie wysłała też sowy z życzeniami
w Sylwestra. Od dawna nie miałyśmy dobrego kontaktu, w zasadzie to od mojej pierwszej ciąży... Ojciec również nie miał od niej żadnych wieści. Cisza z jej strony zwróciła naszą uwagę. Tam gdzie była ciotka, nie było ciszy. Postanowiłam ją odwiedzić. Noah został z dziećmi
w mieszkaniu, a tata teleportował się ze mną pod jej kamienicę.Rozejrzeliśmy się dookoła. Po czarodziejskiej stronie lampy były już zapalone. W odróżnieniu
od mugoli, nie musieliśmy martwić się cenami prądu. Latarnie zasilaliśmy zaklęciami,
nie energią elektryczną.Większość budynków miała już zasłonięte okna. Spojrzałam na okna ciotki. One również były zasłonięte. Czy nikogo nie było w środku? Kath uwielbia spoglądać na ulice, zawsze interesuje się przechodniami.
Zapukaliśmy do drzwi. Pierwszy raz, drugi, szósty i dziesiąty, ale nikt nie otwierał. Podniosłam różdżkę i głośno krzyknęłam: Alohomora! Naszym oczom ukazał się Jagódka siedzący
na schodach z opuszczoną głową. Skrzat domowy pracujący dla mojej ciotki rzadko kiedy był smutny, raczej nie miał czasu na myśli o własnych uczuciach przy chaosie, który powodowała Kath. Jego zmartwienie wydało się nam podejrzane.
CZYTASZ
Demetria Malfoy
FanfictionKontynuacja „Julie Potter" 3 lata po śmierci matki, w Hogwarcie tiara przydziału na głowie Demetrii krzyczy głośno „Slytherin!" W 2017 roku niebieskowłosa Demetria jest absolwentką szkoły magii i czarodziejstwa. Jednak to nie koniec jej przygó...