Bonusowy rozdział

192 13 51
                                    

   „Remont" dwóch mieszkań nareszcie się skończył, a dom został sprzedany. Z racji zbliżających się świąt odpuściliśmy sobie szukanie domku letniskowego. Nie mieliśmy na to czasu ani najmniejszej ochoty, przygotowania pochłonęły nas wszystkich pełną parą! A raczej mnie...

   Noah znalazł drugą pracę by pogodzić wydatki związane z przeprowadzką i urządzić nam przepiękne święta. A mój ojciec, no cóż... Tradycyjnie zwiał i zaszył się w bliżej nieokreślonym miejscu. Scorpius był cały czas w Hogwarcie, miał przyjechać dzień przed Wigilią, więc wszystko musiałam ogarnąć sama, co przy dwójce małych czarodziejów było nie lada wyzwaniem. Szczególnie, że Jackson i Jasmine nie za bardzo chcieli współpracować.

Gdy dzieciaki spały, używałam magii by wszystko posprzątać. Z racji przeprowadzki to na naszą rodzinę spadł obowiązek organizacji świąt. Wszystkich interesowało jak się urządziliśmy! Zajebiście, do szczęścia zawsze potrzebowałam więcej pracy. Tam, gdzie nie wystarczały czary, musiałam poradzić sobie inaczej - niestety, ręcznie. Najwięcej czasu zeszło na szukaniu i kupnie dekoracji, bez których goście mogliby się czuć nieswojo. Mi to tam rybka, ale nie wiedziałam jak zareaguje reszta mojej wielkiej, czarodziejskiej rodziny... Martwiłam się czy poszewki w renifery i światełka wywieszone na oknach zaspokoją apetyt cioci Ginny, a świąteczne obrusy i eleganckie nakrycia spodobają się wujkowi Harry'emu. Nie było pewności, że abstrakcyjne dania zasmakują Hermionie i czy Ron wytrzyma tę cudowną aurę.

   Żartuję. Najbardziej chciałam nie zwariować. Ale musiałam zadbać o takie pierdoły. Tato dostałby szału, gdyby cokolwiek nie było gotowe. Liczyłam też na pomoc ze strony brata, choć wiedziałam, że będzie znikoma, ale zawsze jakakolwiek. Marzyłam tylko o tym, by kominek nie zjarał kamienicy. Ani moich dzieci. O nic więcej nie chciałam prosić.
   Fakt, że Jasmine i Jackson byli grzeczni napawał mnie optymizmem. Gdyby ta dwójka odpaliła się przed świętami, to chyba uciekłabym z domu. Naprawdę. Zdarzało się, że bywali bardziej rozkapryszeni niż sami wiecie kto. Czasami zastanawiałam się, czy na pewno nie są spokrewnieni z beznosym czarnoksiężnikiem... Choć, z drugiej strony mój syn miał połowę genów Matt'a, więc w jego kwestii nigdy nic nie było pewne. Jego rodzina to... Ekscentrycy wśród czarodziejów. Chyba tak można ich nazwać. O ile będąc czarodziejem nie jest się już wystarczającym dziwakiem.

— Odbierzesz Scorpiusa z dworca, czy mam się tym zająć? — Zapytałam ojca na kilka dni przed przyjazdem młodszego brata.
— Co? Kto? Ja? — Spojrzał na mnie zdziwiony.
— Nie, Salazar Slytherin — parsknęłam podirytowana.
— No w sumie to mogę, chyba — wzruszył ramionami.
— Świetnie, przynajmniej na coś się przydasz.
— Na brodę Merlina, zrób taką to jeszcze Ci powie, że jesteś stary i niepotrzebny — wymamrotał czarodziej i wyszedł z mieszkania.

   Życie z ojcem było pełne... Perspektyw na irytacje. Przez tyle lat nauczyłam się z nim funkcjonować pod jednym dachem, ale to wcale nie należało do najprostszych. Szczerze mówiąc Draco Malfoy'a pod względem wkurwiania innych nie był w stanie nikt pobić. Przysięgam, że gdyby w Hogwarcie istniał taki przedmiot, to byłby jego najlepszym nauczycielem! Szkoda tylko, że te nędzne nauki nie przydały mi się na nic w życiu... Podziwiam moją matkę, że potrafiła wytrzymać z tym człowiekiem i nie chcieć go zabić. Ja czasami nie daję rady.

   Gdy kolejnego dnia wstałam podirytowana i znów zobaczyłam obok siebie puste miejsce w łóżku, mój humor pogorszył się jeszcze bardziej. Zamieszkałam ze swoim facetem, ale  zaczynało mi go brakować coraz bardziej. Z drugiej strony, moja pensja kontrolerki na urlopie macierzyńsko - wychowawczym nie należała do najwyższych. Szczególnie, że od dawna nie robiłam nic, co należało do moich stałych obowiązków, a Hermiona dwoiła się i troiła by pogodzić wszystko ze sobą i zorganizować zastępstwa na piastowane przeze mnie stanowiska. Dziwiłam się, że w ogóle mam jakiś wpływ na koncie. Mimo wszystko uważałam, że święta powinny mieć cudowną atmosferę, do której niekoniecznie należało zapętlanie Last Christmas i All I want for Christmas is You w mugolskim radiu. A codzienne budzenie się samej nie należało do rzeczy, które ten nastrój tworzyły.

Demetria MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz