Rozdział zawiera nazwy alkoholi oraz sceny ich zażywania. Wszystkich, których może to zniesmaczyć, przeszkadzać lub mają mniej niż 16 lat prosiłabym o nieczytanie XXV! Czytasz na własną odpowiedzialność lub za zgodą rodzica.
Lokal w czarodziejskiej części Londynu zachwycił mnie swoim wyglądem zewnętrznym. Ogródek z drewnianymi stolikami, w którym w trakcie dnia można było zjeść posiłek. Poza tym, magiczna młodzież (co jest dość szokujące, bo zajęło im to kilka dobrych wieków) odkryła papierosy i świetnie bawiła się przy ich paleniu, a to właśnie tam stały duże, ciemne popielniczki, które nawiązywały do ciężkich mebli w środku baru.
Pub wyglądał identycznie jak te mugolskie przybytki - ciężkie, brązowe meble, a dodatkowa ciemność panująca w lokalu nadawała mu nuty tajemniczości i magii. Typowo londyński klimat tego miejsca bardzo mnie zadowolił. Szczególnie zwróciłam uwagę na pięknie zdobiony sufit. Po prostu nie mogłam się powstrzymać, to było naprawdę piękne!
Weszłyśmy do środka, ponieważ nie miałyśmy zamiaru bawić się na zewnątrz. Nasze nastoletnie lata skończyły się już dawno. Courtney i Veronica trochę się ustatkowały, ta pierwsza miała stałą pracę i niedawno wyprowadziła się z domu, a z kolei Ronie poznała miłego czarodzieja i planowali wspólną przyszłość.
Chwilę rozglądałyśmy się za wolnym stolikiem. Usiadłyśmy przy nim i przeczytałyśmy alkoholowe menu. Same pyszności! Miotła czarownicy, smoczy oddech czy takie klasyki jak kremowe piwo i rum porzeczkowy! Oczywiście ognista whisky również można było znaleźć w nowootwartej knajpie. To była klasyka klasyków i nie mogło jej zabraknąć.— Co pijemy, moje drogie Panie? — Veronica słodko zaćwierkała. Tak dawno nie byłyśmy na żadnej imprezie! — Ja poproszę dwa shoty z ognistej whisky i miotłę czarownicy.
— Myślę, że nie będę wymyślać i postawię dziś na... Kremowe piwo! — Courtney planowała wlewać w siebie alkohol zgodnie z zasadą - od najmniejszej ilości procentów do największej.
— A Ty, Demi? — Uśmiech mojej przyjaciółki niemal latał po lokalu.
— Najpierw smoczy oddech, a potem szklaneczkę rumu porzeczkowego. Tak na dobry początek — odparłam po chwili. — Pójdę zamówić, czekajcie tu na mnie.Spalony gar był bardzo schludnym miejscem. Po opuszczeniu stolika i wyjściu przez klienta na salę wylatywały mokre szmatki, które sprzątały pozostałości alkoholu i resztki jedzenia z blatu. Należały do kelnerów, którzy robili co mogli by utrzymać czystość w swoim lokalu. Co jakiś czas dało się zauważyć miotły i mopy, które czyściły podłogę.
Barman spojrzał na mnie z uśmiechem. Z pewnością nie wierzył, że mam ukończone siedemnaście lat. Bajka, miałam już ponad, a w domu czekało na mnie dziecko! Biedak nie wiedział z kim ma do czynienia.— Dobry wieczór, poproszę jedno kremowe piwo, dwa shoty z ognistej, miotłę czarownicy, smoczy oddech i szklaneczkę rumu porzeczkowego — odezwałam się spokojnie. Nie chciałam wzbudzać podejrzeń, ani nawet pokazywać dowodu, który uzasadniałby moje alkoholowe zamówienie.
— Dobry wieczór. Dostałbym może dokument potwierdzający Pani wiek? — Przejechał leniwie wzrokiem od mojej twarzy aż do stóp. Nie należałam do wysokich osób, ale żeby aż tak mi to uświadamiać, pff!
— Skoro Pan musi... — Wymruczałam, a karta z moimi danymi pojawiła się przed czarodziejem - barmanem.
— Niech Pani wybaczy... Mnóstwo tu młodzieży z Hogwartu. Spryciarze nauczyli się wymykać w piątki.
— No tak, imprezy w dormitoriach stały się passe* — odpowiedziałam.
— Pani zamówienie zostanie podane do stolika. Proszę czekać — powiedział, zabierając się za robienie trunków.Z radością wróciłam do przyjaciółek, które szczęśliwie trajkotały między sobą. Nic tak nie cieszy jak wspólne wyjście z domu i świętowanie. Choć w zasadzie nie wiedziałam czego. Ale przecież żadna okazja nie jest potrzebna, prawda?
— Przystojny ten barman — szepnęła Courtney.
— Mocno średni — ziewnęła Ronie. Jej chłopak pracował w ministerstwie. Co prawda na niezbyt wysokim stanowisku, ale cały czas piął się do przodu i awansował. Miał wygląd Apollina, siłę Achillesa i inteligencje Ateny**, więc nikt nie dziwił się, że nadawał na tych samych falach z Veronicą. Ona była równie piękna, co inteligentna.
— W sumie to w typie Demetrii — zachichotała Court.
— Mnie do tego nie mieszajcie. Mój facet śpi grzecznie w domu, kolejny mam nadzieję, że uczy się w Hogwarcie, a ostatni czyta program nauczania, oby — zaśmiałam się, a barman przyniósł nam zamówienie.
— Ma Pani trzech facetów? — Zażartował z kpiącym uśmiechem na ustach.
— Jak dla Pana mogę mieć nawet dziesięciu — mruknęłam. Nie chciałam wchodzić z tym czarodziejem w interakcje.
— Szanuję Panią za cięty język — odpowiedział, powoli odchodząc.
— To u mnie rodzinne, więc radzę się nie zbliżać — zaśmiałam się.Nasze wyjście trwało prawie do rana, a przynajmniej do zamknięcia pubu. Byłam trochę pijana, jednak moje dwie przyjaciółki ledwo trzymały się na nogach. Stałam przed lokalem i zastanawiałam się jak szybko i w miarę bezpiecznie odstawić je do domu.
— Potrzebuje Pani pomocy? — Barman zamykał właśnie drzwi frontowe, gdy mnie zauważył.
— Możliwe — mruknęłam, nadal myśląc.
— Mogę jakoś pomóc? — Zapytał, podchodząc bliżej.
— Macie może kominek i piasek fiu? — Spojrzałam na niego.
— Cholibka, w remoncie. Jest zepsuty, a właściciel niezbyt się tym przejmuje. A co się stało? — Zwrócił uwagę na śmiejącą się Veronicę i Courtney.
— Muszę odstawić te dwie do domu, ale nie przez mugolską część miasta. Są zbyt pijane i narobią za dużo szumu. A znając je, zamienią jeszcze jakiegoś biednego człowieka w żabę... — Westchnęłam.
— Mam całkiem dobrą miotłę. Zmieścimy się w czwórkę. Niech mi tylko da Pani kilka minut, żebym wyniósł śmieci i wrócę tutaj — odpowiedział po chwili.
— Tylko nie Pani! Jestem Demetria — mruknęłam.
— Noah — podał mi dłoń. — Zaraz będę!Barman wrócił po kilku minutach, a cała nasza trójka usadowiła się na jego amerykańskiej miotle. Bezpiecznie odstawiłam Veronicę i Courtney do domu. Nie musiałam się martwić o to, czy coś się im stanie po drodze. Może i były zdolnymi czarownicami, ale pijane pod osłoną nocy stanowiły zagrożenie dla samych siebie. Zabranie im różdżek trochę mnie uspokoiło. Odzyskały je przed wejściem do domu.
Po odstawieniu przyjaciółek przyszła kolej na mnie. Noah był tak łaskawy, że odstawił mnie na zadupie mojego jeziora. Rozglądał się trochę po okolicy lasu i wody, widziałam, że nie są mu zbytnio znajome.— Będziesz umiał stąd trafić? — Zapytałam, patrząc na niego.
— Nie jestem pewien. Nie pochodzę z Anglii, każde takie miejsce wygląda dla mnie identycznie — wzruszył ramionami.
— Skąd w takim razie pochodzisz? — Przewróciłam oczami.
— Stany Zjednoczone — westchnął.
— Oh, Amerykanin! Jak miło.
— W zasadzie to nie czuje się nim. Moja mama pochodziła z Wielkiej Brytanii, a ojciec z Irlandii. Ja się tam tylko urodziłem i wychowałem — mruknął.
— Czyli chodziłeś do Ilvermorny***?
— Tak jakoś wyszło, hah.
— Nie wnikam co sprowadza Cię tutaj, mam nadzieję, że będzie Ci tu dobrze, może nawet lepiej niż dobrze — wyszeptałam — zrobię Ci mapę jak wrócić stąd do Twojego pubu. Stamtąd raczej dasz radę trafić — dodałam, podając mu po chwili magiczną nawigację.
— Dziękuję Demetrio — powiedział — spotkamy się jeszcze kiedyś?
— Oby nie, kariera nawigatora nie jest dla mnie — zaśmiałam się i przeszłam przez magiczną, ochronną barierę do domu.*passe - słowo zapożyczone z języka francuskiego, oznacza, że coś jest niemodne, przeszłe, minione, nie na czasie.
**Apollo, Achllies i Atena - bogowie z mitologii greckiej. Apollo był bogiem piękna, światła, muzyki, poezji (patron sztuki); stąd określenie miał wygląd Apollina. Achilles to heros, bohater wojny trojańskiej. Jego jedynym słabym punktem była pięta. Atena w mitologii greckiej była boginią mądrości, sprawiedliwej wojny, a także sztuki.
CZYTASZ
Demetria Malfoy
FanfictionKontynuacja „Julie Potter" 3 lata po śmierci matki, w Hogwarcie tiara przydziału na głowie Demetrii krzyczy głośno „Slytherin!" W 2017 roku niebieskowłosa Demetria jest absolwentką szkoły magii i czarodziejstwa. Jednak to nie koniec jej przygó...