− Michael... Miiiiichael - zaśpiewała Devon, próbując go obudzić.
− Hmmm - odpowiedział, nie ruszając się nawet o cal.
Devon westchnęła, uderzając go w ramie.
− Wstawaj, zaraz pierwsza.
Michael podniósł się i popatrzył na nią z szeroko otwartymi oczami.
− Cholera, co? Już pierwsza? Kurwa.
Wyszedł spod Devon i wygramolił się z łóżka, zbierając po drodze swoją koszulkę. Po wczorajszym opowiadaniu swoich historii, dziewczyna kazała zostać mu na noc. Nie pieprzyli się ale za to trochę poprzytulali.
− Moi rodzice obedrą mnie ze skóry. Utną mi jaja i przyszyją do czoła.
Devon zaczęła się śmiać.
− Przynajmniej będziesz prawdziwym ciulem.
Michael spojrzał na nią.
− Zbyt szybko.
Pomogła mu zebrać wszystkie jego rzeczy, dopóki nie wpadła na jeden pomysł.
− Skoro i tak ucierpisz to czemu nie zostaniesz jeszcze ze mną na kilka godzin? Muszę cię z kimś zapoznać.
− Nie wiem - powiedział na wstępie. - Może, gdy przyjdę do domu wcześniej to mnie oszczędzą?
− I tak, i tak cię nie oszczędzą - Devon przybrała twarz szczeniaka. - Prooooszę, skarbie.
− Nie powiedziałaś tego.
− Oh, powiedziałam.
Michael jęknął po dłuższej przerwie, wreszcie się poddając.
− Tylko dlatego, że jesteś urocza.
Devon klasnęła dłońmi w radości i pociągnęła go do swojej sypialni. Poinstruowała go, żeby zaczekał na nią, a ona w tym czasie cofnęła się do łazienki, aby się przygotować.
Miał szansę, by rozglądnąć się po pokoju. Spojrzał na puchary piłkarskie, które były poustawiane wokoło jej pokoju. Pominął jeden, który leżał z jakiegoś powodu blisko okna. Podniósł go, zauważając małe literki.
2010 MISTRZOWIE DYWIZJI[1]: PIŁKA NOŻNA DZIEWCZĄT NA UNIWERSYTECIE
Uniwersytet, huh? Mistrzowie dywizji? Michael użył swoich palców, by policzyć lata, kiedy Devon otrzymała ten puchar. Musiała być studentką pierwszego roku.
Studentka pierwszego roku w wygrywającej drużynie. Nie tak źle.
Właśnie wtedy Devon weszła do pokoju, powodując, że trofeum wypadło z rąk Michaela.
− Na co patrzyłeś? - zastanowiła się, marszcząc czoło. Próbowała zajrzeć za jego plecy, aby znaleźć rzecz, którą udało mu się odsunąć w kąt i prawdopodobnie złamać.
− Dlaczego przestałaś grać? - zapytał, ignorując jej pytanie.
Devon popatrzyła na niego zaskoczona, a jej oczy przejął żal.
− Nie... nie wiem - zająknęła się.
− Byłaś dobra, prawda? Te puchary... nie każdy student pierwszego roku tyle ich ma, zwłaszcza, że byłaś w zwycięskiej drużynie. Czemu się poddałaś albo co się stało, że zmarnowałaś swoją karierę?
− To skomplikowane, okej? To prywatna sprawa - warknęła, marszcząc brwi.
Michael westchnął, podchodząc do niej bliżej.
− Jestem twoim chłopakiem i zasługuję na to, by wiedzieć. Jeśli myślisz, że będę cię osądzał to nie, nie będę. Obiecuję.
Zamyśliła się na moment i owinęła ręce wokół Michaela. Zrobił to samo, przytulając ją do swojej klatki piersiowej.
− Nigdy ci nie powiedziałam ale to Calum był moim pierwszym chłopakiem - powiedziała cicho.
− Ale co to ma do tego, że przerwałaś treningi?
Jej oddech stał się ciężki.
− Wiesz, że nie wszystkie związki są tak romantyczne jak w filmach? Niektóre są pełne... walki i rywalizacji? To byliśmy my. On... potrafił uderzyć mnie, a potem powiedzieć, że mnie kocha. Potrafił krzyczeć na mnie, że jestem kawałkiem gówna, a potem oczekiwał seksu na koniec dnia. W końcu było gorzej i gorzej, miałam wszędzie siniaki. Sprawił, że moja wartość spadła do zera. Doprowadził, że nie czułam się w niczym dobra, wliczając w to karierę piłkarza. To powód dlaczego przestałam trenować i jednocześnie z nim zerwałam. Zrujnował moje wyobrażenie miłości i dlatego zostałam uzależniona od seksu. Wierzyłam, że miłość nie istnieje, a chłopcy byli jednorazowi.
Michael pocałował czubek głowy Devon, kiedy ona zaczęła płakać w jego koszulkę. Nie przejmował się nawet tym, że jej smarki też wsiąkały w jego ubranie. Trzymał w ramionach dziewczynę, którą naprawdę kochał. Kochał dziewczynę, która była załamana.
Nie odezwał się. Nie chciał przerwać ciszy bo wiedział, że prawdopodobnie ona go zignoruje. Zamiast tego kreślił kółka na jej plecach i pozwolił jej płakać. Pocałował ją w czoło bo to jest to, co robisz dla kogoś, kogo kochasz.
[1] dywizja - podział na jakieś grupy.