Dwóch nieznajomych szło przez zatłoczoną ulicę Nowego Jorku, nie zwracając uwagi na swoją obecność. Byłoby tak dalej, gdyby nie natknęli się na siebie na rogu ulicy.
− Cholera, patrz, gdzie łazisz - warknęła dziewczyna, patrząc na chłopaka, który w nią wbiegł.
− Jezus, uspokój się. Przepraszam, ale to częściowo też twoja wina - zauważył, patrząc w dół, na niską dziewczynę.
Dziewczyna założyła ramiona na piersi, zastanawiając się, dlaczego zatrzymali się na środku ulicy.
− Masz słuchawki w uszach i słuchasz swojej gównianej muzyki, będąc obojętnym na to, co dzieje się wokół ciebie - szarpnęła za jedną z jego słuchawek, która po chwili z powrotem pojawiła się w jego uchu.
− Zostaw mnie samego - mruknął, nie chcąc wszczynać wojny. Odszedł, nie odwracając się do dziewczyny, która nie była zbytnio zadowolona.
Nie zdawał sobie sprawy, że ona wciąż za nim szła. Zmierzali w kierunku tego samego miejsca. Widzisz, ta dwójka miała wspólny cel - i prawdopodobnie tylko jeden - kochali różne pomysły na seks.
Jednak dziewczyna miała za sobą mnóstwo spotkań seksualnych, jej rodzina zapisała ją na terapię osób uzależnionych seksualnie, w strachu, że pewnego dnia złapie std[1].
To spotkanie było jego pierwszym i modlił się, aby nie uprawianie seksu było proste.
Można było dostrzec na jego twarzy zaskoczenie, kiedy zerknął przez ramię i dostrzegł ją w tym samym budynku.
− Co do chuja tutaj robisz? - zapytał głośno, przyciągając tym uwagę kilku osób.
− Idę na terapię, a co myślałeś? - przewróciła oczami, próbując przepchać się do odpowiedniego pokoju.
Stanął przed nią, zagradzając jej drogę.
− Poważnie? Obserwujesz mnie lub coś? Ciągle jesteś zła?
Zaśmiała się wesoło.
− Dlaczego miałabym? Dzisiaj widziałam cię zbyt dużo razy.
Wzruszył ramionami i wszedł do pokoju, w którym miał odbyć swoją pierwszą sesję; za wszelką cenę starał się nie zwracać na nią uwagi. Było jeszcze dziesięć osób, przedział wiekowy zamykał się od osiemnastu do dwudziestu lat, każdy z tych osób miał obsesję ze względu na seks. Każdy z zgromadzonych osób opowiadał dlaczego tu jest a on, jako jedyny nie wiedział co powiedzieć.
− Uh, cześć. Jestem Michael Clifford, mam osiemnaście lat i zgaduję, że lubię seks? - wszyscy wokół niego parsknęli śmiechem, w tym dziewczyna.
− Co cię motywuje do zaangażowania stosunku? - Tom zapytał. Chłopak był doradcą w tych sprawach.
Michael próbował stłumić śmiech, gdy Tom powiedział stosunek.
− Lubię to uczucie. Być blisko kogoś i wylewać całą swoją miłość, i emocje. Ale nie martw się, cały czas robiłem to z moją dziewczyną, zawsze upewnij się czy...
− Czekaj, co? - dziewczyna przerwała, a głowa Michaela zwróciła się w jej kierunku. - Jesteś na terapii uzależnienia od seksu a jedyną osobą, z którą to robiłeś jest twoja dziewczyna?
Powoli skinął.
− Ta, co w tym złego? - zastanowił się.
Jej usta skrzywiły się w małym uśmiechu, kiedy wstała przed grupą, jednocześnie przygotowując się do przemówienia.
− Cześć, jestem Devon Peterson i chcę wyjaśnić dlaczego ideologia seksu według Michaela Clifforda jest zupełną bzdurą.