ZMIENIŁAM USER NA TT
@MWLIKSXKiedy Michael zawrócił do kuchni z dwiema butelkami w dłoni – znalezienie wody było trudne, chociażby dlatego, że każdy oferował mu piwo – zobaczył Caluma, oddalającego się od twarzy Devon.
Nie wyglądało to na seksualny podtekst. Mógł wyczytać z jej twarzy uczucie dyskomfortu i przerażenia. Wyglądała jak szczeniak, który zaraz miałby stać się konserwą dla tygrysa.
− Jakiś problem? – zapytał, jakby od niechcenia, udając, iż nie wie, kim jest Calum. Przybrał maskę zdziwiony−ale−niewinny, gdy on mierzył go wzrokiem.
− Kim on jest, Devvy? Chyba mnie nie poinformowałaś – Calum uśmiechnął się, patrząc na jej przerażoną i lekko zirytowaną twarz.
− Nie ma mowy, on nie potrzebuje w swoim życiu takiego dupka, jakim jesteś ty – powiedziała, powodując, że uśmiech zniknął z jego twarzy.
Michael uśmiechnął się, rozbawiony tym, jak Calum na niego patrzył.
− Ona zawsze tak żartuje. Jestem jej chłopakiem, nazywam się Calum. Miło cię poznać – powiedział z uśmiechem, a Michael mógł z łatwością stwierdzić, że był fałszywy. Owinął ramię wokół Devon.
− Całkiem zabawne. Jestem pewny, że jesteście ze sobą szczęśliwi – Michael uśmiechnął się, kiedy Devon zmarszczyła brwi z irytacją. – Zabawne bo jestem jej prawdziwym chłopakiem. Więc jeśli zdejmiesz z niej swoje pieprzone ramię to będzie fantastycznie.
Ramię Caluma natychmiast spadło, a oczy rozszerzyły się.
− Devon, kim on jest?
− Moim chłopakiem – odpowiedziała, podchodząc bliżej do Michaela.
− Dobra, to czemu wciąż nie znam jego imienia?
− Bo jest zbyt dobry dla takich idiotów, jak ty.
Devon chwyciła Michaela za ramię i odciągnęła od Caluma. Uciekli do salonu, gdzie spokojnie mogli zgubić się w tłumie.
− Jaka kanalia! – krzyknął, upewniając się, że dłoń dziewczyny spokojnie spoczywa w jego.
− Wiem, okej? – mógł dosłownie poczuć adrenalinę, gdy odwrócił się i spotkał smutne oczy Devon.
− Dobrze się czujesz? Może wyjdziemy? – zapytał, bo i tak nigdy do końca nie zrozumie jej uczuć. Skinęła.
Wychodząc z domu Michael dotknął jednego, może dwóch tyłków. Upewnił się, że Devon wciąż za nim idzie i nie wymienili słowa, dopóki nie znaleźli się w metrze.
Devon nie wiedziała co ma robić, więc zaczęła płakać.
Ignorując trzy inne osoby, Michael przytulił ją, gładząc włosy i mówiąc słowa do jej ucha, gdy szlochała w swoje dłonie.
− Oddychaj – powtarzał, podczas gdy jej oddech powoli się normował.
− Przepraszam – wyszeptała, po raz kolejny chowając głowę w jego klatce piersiowej.
Michael pocałował ją w włosy.
− Za co?
− Za zepsucie twojej nocy. Za zachowanie się jak suka i…
− Nie zepsułaś i nie jesteś suką – przerwał, obdarzając ją niepewnym uśmiechem, którego nawet nie dostrzegła. – Gdyby mnie to samo spotkało, też bym płakał. Dobrze jest płakać; nawet najsilniejsi płaczą.
Devon skinęła.
To było historia dwóch samotnych nastolatków, znalezionych koło siebie w metrze o północy. Dwóch samotnych nastolatków zakochanych w sobie szaleńczo. Jeszcze nie zrozumieli, że nie byli tak samotni, jak im się zdawało.