#25 Krew, pot, łzy...

27 5 1
                                    

Po naszej uroczystej kolacji w najlepszej restauracji Horneytown, wyruszyliśmy na miasto. Całą szóstką śmialiśmy się i bawiliśmy, a w tym czasie nasz elfi przyjaciel czekał na nas w bazie. Rozmawialiśmy spacerując po pięknie oświetlonych uliczkach podziemnego miasta. Przy okazji wpadliśmy do naszych dwóch znajomych lisic, aby u jednej wymienić nasze kosztowności na walutę wykorzystywaną w tym miejscu. Następnie kontynuowaliśmy zwiedzanie. Rozglądaliśmy się także po straganach oraz różnych sklepikach, nie mając zamiaru oszczędzać pieniędzy tej nocy. Wszyscy byliśmy już pełni po sporej uczcie, ale Josuke kupił sobie jeszcze dwie porcje mitarashi dango. Eroiko w swoim kimono przechadzał się powoli trzymając pod ręką rozczuloną Ylvę. Bruce wydał parę srebrniaków na bukiet kwiatów, które podarował Hanie. Kobieta ucieszyła się na ich widok, po czym z uśmiechem zjadła parę z nich. Ja po prostu czerpałam z tego wszystkiego satysfakcję oraz uczucie ciepła rodzinnego. Czegoś takiego nigdy nie miała bym z moją starą, prawdziwą rodziną. Niby smutek i żal po stracie najbliższych pozostaje, lecz chyba nigdy nie zdarzyło mi się żałować tego, że Eroiko mnie wtedy zabrał.
- Wice burmistrz prosił abyśmy wpadli do niego na chwilę później. Więc jak będziemy wracać to zahaczymy jeszcze o jego biuro.

Rzucił nasz pomarańczowo oki towarzysz stając w miejscu i spoglądając na nas wszystkich. Hana prychnęła pod nosem, po czym zacisnęła pięść.
- Razem z Ylvą idziemy z wami. Zawsze zostajemy w obozie gdy dzieją się najciekawsze rzeczy. Tym razem chcemy wam towarzyszyć.

Stanowczo powiedziała elfka uśmiechając się pod nosem i raz patrząc na Eroiko, a raz na Bruce'a oraz Josuke. Biało włosa kobieta u boku naszego przyjaciela w kimono zaczerwieniła się i pokiwała jedynie twierdząco głową.
- W porządku.

Odpowiedział chłopak o czarnych włosach opadających mu lekko na twarz, po czym wrócił do powolnej przechadzki. Hana lekko się zdziwiła myśląc pewnie że chłopaki będą chcieli wysłać je z powrotem do bazy. Lecz uśmiech wrócił na jej śliczną twarz gdy mężczyzna się zgodził. Błądziliśmy tak jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu wyszliśmy na zewnątrz. Kontrast między miastami rzuca się w oczy odrazu. Rozwijane od lat Horneytown cieszy się z pięknych budowli w staro japońskim stylu. Lecz nasze miasteczko stoi w miejscu, przez co rozpada się z dnia na dzień. Brud i ubóstwo gryzą w oczy nieważne gdzie się spojrzy. A ludzi często na ulicach jest mało. Nie to co dzisiaj. Gdy tylko stanęliśmy na głównej drodze, wokół nas uzbierały się grupy różnych osób. Oświetlali nam drogę pochodniami i prowadzili w stronę ratusza, jednocześnie ciesząc się. Dziękowali nam za wszystko co zrobiliśmy, a szczególnie chłopakom. Oczywiście są oni wnukami ojców założycieli, którzy dokonali wiele niesamowitych czynów. Coraz więcej z ich oraz naszych przygód zaczęło wypływać na światło dzienne. Zakończenie wojny między amazonkami i elfkami, pozbycie się bandytów ze wsi na dalekiej północy, pokonanie ogromnego slime'a zagrażającego miasteczku to były jedne z wielu innych. Ze zwykłych najemników w chwilę staliśmy się bohaterami. Co niestety chłopakom się nie podobało... Nigdy nie chcieli takiego losu, poklasku ani sławy. Zależało im jedynie na pieniądzach, walce i dobrej zabawie. W rzeczywistości przelali niesamowicie wiele krwi, czasami nawet niewinnych osób. Zabijali, kradli i oszukiwali, a ja byłam w tym razem z nimi. Wszystko robili dla własnej przyjemności lub za sporą opłatą. Lecz te parę niepowiązanych ze sobą na pierwszy rzut oka rzeczy zrobiło z nich najprawdziwszych herosów. Głosy, okrzyki oraz oklaski ludzi nas okrążających z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze. Głowa zaczynała mnie boleć coraz bardziej, a ludzi było coraz więcej. W końcu doszliśmy do oświetlonego, ozdobionego jak nigdy ratusza. Stał przed nim uśmiechnięty wice burmistrz, który oczekiwał nas w tej chwili. Idąc w jego kierunku tłum podążających za nami osób stanął w miejscu i odprowadzał nas wzrokiem. Podeszliśmy do czekającego mężczyzny, a ten wyciągnął dłoń.
- Dziękuję że tu jesteście. To zaszczyt.

The Boys Bizarre AdventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz