Minęło już niestety parę dni od kiedy Megane została porwana, a my otrzymaliśmy zadanie mające na celu jej uratowanie. Przez cały ten czas bez chwili wytchnienia zmierzaliśmy w stronę miasta portowego, z którego najszybciej będzie dostać się do naszego miejsca docelowego. Przemieszczaliśmy się wszyscy, naszym wspaniałym Nyqusem oraz camperem Runballa, dzień i noc zbliżając się coraz bardziej do oceanu. W końcu dotarliśmy na miejsce, gdzie jak najszybciej wypożyczyliśmy najlepszy możliwy statek i wyruszyliśmy w drogę. Cena nie grała roli, a do przewiezienia mieliśmy parę sporych skrzyń pełnych broni na sprzedaż. Wyspa, na którą mamy się dostać oddalona jest od miasta portowego o około cztery dni ciągłej podróży, więc niestety nasza Megane poczeka na ratunek trochę dłużej.
- Mam nadzieję że nic jej nie jest...Powiedziałem sam do siebie opierając się o barierkę i spoglądając na uderzające o burtę fale. Obok mnie stała uśmiechająca się i próbującą mnie pocieszać Ylva.
- Jest silna i cierpliwa. Na pewno do czasu naszego przybycia nic złego się jej nie wydarzy.Stwierdziła biało włosa kobieta delikatnie się uśmiechając i przytulając mnie od boku. Jej spore piersi ocierały się o moją rękę, a ja uspokajałem się powoli czując ciepło jej ciała. Nabrałem w płuca morskiego, świeżego powietrza i odwróciłem się w stronę reszty naszej załogi. Oczywiście w tym czasie Josuke stał za sterami naszego statku, gdy Hana podciągała się parę metrów nad pokładem, mocno trzymając się drewnianej konstrukcji masztu. Nagle z bocianiego gniazda na swoim magicznym łańcuchu zjechał Runball, trzymając się go do góry nogami w pozycji na Spidermana.
- Panie kapitanie! Runball by ojebał coś w końcu. Czy Runball może zejść? Na górze czapa jest.Powiedział blondyn zasłaniając mi wszystko swoimi długimi, kręcącymi się włosami. Pozwoliłem mu zejść, a ten ucieszył się i spadł nagle na twarz, uderzając o drewnianą podłogę.
- Wszystko dobrze?Zapytała Ylva odrazu padająca do pomocy leżącemu koledze. Elf jednak sam szybko wstał i śmiejąc się podziękował.
- Runball pójdzie coś opierdolić w końcu. Gastrówa w magazynie schowana co nie?Odgarnął włosy z twarzy chłopak po czym z uśmiechem zaczął iść do wspomnianego magazynu. Gdy zniknął w środku, na pokład nagle spadła Hana. Ona jednak ustała na równych nogach i ściągnęła z barków ręcznik aby się wytrzeć.
- Też bym coś zjadła. Wysoko białkowego najlepiej. Może złowimy parę ryb?Podeszła do nas uśmiechająca się szeroko elfka o czarnych włosach. Jej spocone, wysportowane ciało błyszczało się w świetle słońca, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach.
- Jasne. Możemy spróbować.Powiedziałem uśmiechając się pod nosem i przypominając sobie jak parę lat temu razem z chłopakami uczyliśmy małą Megane jak poprawnie łowi się ryby. Wyprawa łódką na środek jeziora okazała się jednak katastrofalna w skutkach przez jej chorobę morską.
- Ara~ara. To takie męskie zajęcie... Pójdę przygotować sprzęt.Stwierdziła biało włosa kobieta uśmiechając się i kierując swoje kroki w stronę magazynu. Nagle jednak zza drzwi wyszedł Runball, trochę zdziwiony, ale jednocześnie rozbawiony.
- Ty. Intruza mamy.Zawołał mnie elf wskazując palcem wnętrze naszego magazynu. Słysząc takie słowa przez moją głowę przeszło tysiąc myśli i scenariuszy. Szybko więc podszedłem aby zobaczyć o co chodzi, a w moje oczy rzuciła się mała blondynka z kiteczką przy głowie, którą widzieliśmy obok Coco. Siedziała na podłodze lekko przerażona i patrzyła na nas przeszklonymi oczami.
- Co ty tu robisz i jak się tutaj znalazłaś.Zadałem pytanie wyciągając zza pleców jedną ze strzelb i mocno zaciskając na niej dłonie. Młoda dziewczyna wstała z podłogi po czym przełknęła ślinę.
- C-coco mnie za wami wysłała... Schowałam się w jednej... W jednej ze skrzyń.
CZYTASZ
The Boys Bizarre Adventures
AdventureThe Boys Bizzare Adventures to jak sam tytuł wskazuje opowieść o trójce najlepszych przyjaciół, którzy zmagać się będą z najróżniejszymi przeszkodami na drodze do spełnienia swoich marzeń. Historia opowiedziana będzie głównie z perspektywy towarzysz...