#7 Spuścizna łucznika

27 5 9
                                    

Minęło już parę dni odkąd razem z moimi przyjaciółmi pokonaliśmy szalonego burmistrza. Po takim czasie zaczęłam zastanawiać się nad jego motywem i tym że miał on pewien sens. Człowiek z wielu względów, najczęściej są to jednak uczucia, popełnia błędy i dokonuje czynów, na które normalnie nie był by zdolny. W tej chwili razem z moimi przyjaciółmi dalej podróżowaliśmy naszym pięknym samochodem. Jakiś czas temu wyjechaliśmy z pustyni wjeżdżając na interesujące zielone tereny. Wysokie, porośnięte lianami drzewa osłaniają drogę cieniem. Jedziemy właśnie po starej asfaltowej drodze, która kiedyś była autostradą prowadzącą przez tropikalną puszczę. Pierwszy raz chłopaki zabierają mnie w stronę północy, gdzie w tej chwili prowadzi nas Eroiko. Jak niestety okazało się po tamtej walce, jego wnętrzności są w naprawdę poważnym stanie. Otrzymując tamten cios od morderczej maszyny przyjął na swój brzuch atak o porównywalnej sile do rozpędzonej, kuli burzącej. To był cud że mężczyzna nie został rozerwany od środka lub przebity na wylot, lecz po tym co opowiedział mi później zrozumiałam jak się to stało. Gdy nadeszła chwila spokoju i odpoczynku, Eroiko oraz Josuke także opowiedzieli mi swoje historie, co wydarzyło się w ich życiu w tamte dwa lata rozdzielenia się. Mężczyzna o pomarańczowych oczach i czarnej czuprynie siedział obok kierowcy starając się być twardym i nie pokazywać jak bardzo całe jego ciało odmawia posłuszeństwa. Pod swoim płaszczem w tej chwili nie miał nic. Jedynie bandaż ściskający jego brzuch do kupy. Trzymał na nim cały czas rękę, czasami wzdychając i zaciskając oczy. Bemil mówił że będzie mógł uleczyć Eroiko, jednak potem okazało się iż tak naprawdę nie wiele może zdołać oprócz podawania mu, w regulanych odstępach czasowych, leków przeciwbólowych. Co do stanu zdrowotnego nas wszystkich, to najlepiej trzymałam się ja mimo pewnego niezwykłego zdarzenia.
- Ah. Te lasy przywodzą wspomnienia. W nich właśnie spędziłem najlepsze wakacje swojego życia.

Stwierdził w pewnym momencie Josuke spoglądając przez okno i podziwiając widok dzikiej puszczy. Siedzący obok niego Eroiko spojrzał w stronę chłopaka.
- Naprawdę nazywasz tamte dwa lata ,,wakacjami,,?

Zapytał zdenerwowany chłopak nie potrafiąc zrozumieć Josuke. Bruce także patrzył na kierowcę Nyqusa jakby miał zamiar zaraz wybić mu takie myśli z głowy.
- Zejdźcie ze mnie kurwa. To że wam się nie udały to nie moja wina.

Odpowiedział chłopak czując na sobie wzrok swoich towarzyszy. Ja jedynie siedziałam cicho z tyłu i śmiałam się wewnętrznie z ich malutkich sprzeczek. Gdy wszystko się już uspokoiło, nagle w stronę samochodu zaczęła lecieć ogromna kłoda zawieszona na lianach. Było to jak najbardziej niespodziewane, ale jednocześnie oczywiste że to pułapka. Nasz kierowca szybko i sprawnie zrobił unik, ale niestety przed nami zaczęły zawalać się drzewa blokując drogę. Za nami na asfalt padła tamta ogromna, ciężka kłoda, aż ziemia się zatrzęsła, także zamykając drogę ucieczki. Wyszliśmy z samochodu rozglądając się za potencjalnym zagrożeniem. Eroiko ledwo wyszedł z samochodu, ale obok niego cały czas czuwał spokojny Bruce trzymające twardą rękę na rękojeści schowanej katany. Josuke wyszedł z samochodu drapiąc się po głowie i prawdopodobnie myśląc. Tak, zdarza się to nie często, ale jednak, przynajmniej raz na tydzień mu się zdarzy.
- To nie wygląda jak robota elfów.

Stwierdził mężczyzna zakładając na plecy swój łuk oraz kołczan ze strzałami. Ponownie spojrzał się na niego Eroiko.
- Chcesz nam powiedzieć że kiedy Bruce podróżował parę tygodni aby odnaleźć świątynie w górach. Ja przeszedłem tyle mil na daleką północ żeby umrzeć i wrócić do żywych. Ty wypoczywałeś w tropikalnym lesie, oddalonym od miasta portowego o jakieś sześć dni?

Zapytał mężczyzna zagryzając zęby i tracąc cierpliwość do biednego Josuke. W pewnym momencie naszej pogaduszki jednak zauważyłam szelest liści niedaleko w lesie.
- Dobra panowie. To nie czas na takie sprzeczki.

The Boys Bizarre AdventuresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz