Wigilia

205 13 27
                                    

Ja rysowałam - - - - ^ lolz

Pov. Michaela

Ohh... Wreszcie ten piękny dzień... Wyszedłem z domu żeby wzdychać na świeżym powietrzu a tu dostalem śnieżką w ryj.

-A mysz ty chuju! - Gabriel rzucał we mnie śnieżkami mocno
-Ej! ał! O co ci chodzi!?
-UDERZYLES MNIE WCZORAJ PAŁKĄ
Co!? - Krzyknąłem zdumiony

Gabriel dalej nie przestawał rzucać we mnie śnieżkami więc musiałem spowrotem wejść do domu. Co do chuja!?

-Ej Michek skoro już jesteś to daj się wydoić - powiedział dziadek
-Weź spierdalaj ode mnie ;-; ty kozo w dupe jebana
-Ale mnie cisniesz - zaśmiał się dziadek
-No i dobrze tak cię pocisnę w dupe że będą musieli ci klizme robić

Poszedłem na górę i zamknąłem się w swoim pokoju. Jak to możliwe że rozpierdolono mi dzień w ciągu 5 minut ;-;

Wieczór

Pov. Williama

- Michael! Zrób coś w końcu z tym brudem na kominie
-To twoj stary nasrał, ja nie będę sprzątać ;-; - odpowiedział Michael
- ughh... - wkurzyłem się

Poszedłem w do pokoju Axela prosić go o przysługę :

-Synu posprzątaj gówno dziadka z komina
-Bo co? Pewnie chcesz się pochwalić sąsiadom jaki masz czysty komin!? - prychnął Axel
- Dam ci 50 zł jak ogarniesz...
-BOSZE czemu jestes taki okropny tato?!

Axel wziął maske gazową i mnóstwo pierdół między innymi domestos.

Po godzinie zaczęły przybywać goście... Ciotka Alicja (siostra Williama), Jason (narzeczony Alicji), Babcia Ania (matka Williama), Dziadek Kazik (ojciec Renaty), Babcia Jolka (matka Renaty). Usiedliśmy wszyscy za stołem i zaczęliśmy jeść.

- Te Jason, jak słyszę twoje imie to mam w głowie fasole - rzekł dziadek
- Dziadu ogarnij dupe wreszcie bo karpia nie dostaniesz - odezwal sie michel
-A ty się wyrażaj - skarciłem syna

W końcu moja ukochana przyniosła karpia o którego zaczęliśmy bić, frajdy końca nie było.

-Ja już nie chce tego karpia tata ścisnąłeś go ze ma flaki na wierzchu - obrzydziła się Liz
-ja zjem flaki a wy karpia co wy na to - uśmiechnął się dziadek
-no cóż... Chyba doszliśmy do porozumienia! - uścisnąłem dłoń dziadku z uśmiechem

Odrazu bym mu dał te flaki, nie potrzebnie się biłem... A jednak dziadek jest trochę wartościowy.

Pov. Michaela

-no rumcajs twoja gębą to oczywisty smietnik na odpady
-od dziecka mi to powtarzali wnuczku
- Ah... Dobra tato podziel się ze mną

Tata posłał mi niechętny wzrok i dał mi odrobinke pieczonej ryby.

-Jaja sobie robisz!? Ja go złapałem! - oburzyłem się
-Jaja sobie robisz? To ja cię spłodziłem więc mogło cię tu nie być

Bosze ;-; poprostu pójdę do sąsiada... Może tam mi coś dadzą.

Godzina później

-Tato tak w ogóle to co dostanę pod choinkę?
-Nic
-Jak to nic!? - spojrzałem zdziwiony
-Ahahah Mike! Masz 21 lat więc twoje dzieciństwo się skończyło

Zrobiło mi się bardzo smutno że już nie dostane żadnych cukierków i tak dalej 😭
Kiedy nastał wieczór położyłem się w swoim łóżku zmęczony całym dniem. Wigilia była dosyć... A zresztą... Jak co roku nie święta, dziadek próbował wzywać szatana dopóki nie dostał opieprz od taty. No cóż... Teraz tylko czekać na sylwester! A to już za tydzień 😉























Haha! Witam ponownie więc. Ten rozdział miałam opublikować 24 grudnia ale... Plany się pokrzyżowały, naprawde w święta byłam zajęta i ogólnie dużo się działo, dlatego teraz nadrobie rozdziały które miały mieć publikację wcześniej. Także czekajcie cierpliwie na kolejne przygody naszej patologii :P

𝑃𝑎𝑡ℎ𝑜𝑙𝑜𝑔𝑖𝑐𝑎𝑙 𝐴𝑓𝑡𝑜𝑛 𝐹𝑎𝑚𝑖𝑙𝑦 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz