Egzorcysta

638 24 28
                                    

Pov. Williama

-Mój syn jest wilkołakiem czy to słyszałeś rumcajs!?!?
-Tak wiem coś o tym widziałem pełno sierści również - powiedział dziadek.
-Ehh... Co powinienem zrobić w tej sytuacji? - zapytałem
-zobacz w książce o wychowaniu psa
-to nie jest zabawne...

Poszedłem do kuchni i napiłem sie trochę remnantu. Ehhh czuje że ta sprawa będzie trudna. Zacząłem myśleć czy to nie jest przypadkiem żart albo cud albo coś o czym jeszcze nie wiem.

-No ale co robić...? -westchnąłem.
-No dzwoń po egzorcyste i tyle - mruknął dziadek.
-taa i co ja mu powiem? Że mój syn opowiada takie rzeczy? - wywróciłem oczami.
-poprostu powiedz że jest fanem anime z wilkami i bawi sie w pieska.

No to zadzwoniłem po tego egzorcyste. Czekałem i czekałem aż w końcu po jakieś godzinie przyszedł gość. To był jaki arab, nie przejmowałem sie tym zbytnio ale w końcu zacząłem mu wyjaśniać całą sprawe.

Pov. Michaela

Ehh... Boje sie że przez to będą problemy... Albo plotki! Nagle zauważyłem że przyszła do mnie Elizabeth. Popatrzyła na mnie swoimi wielkimi zielonymi oczami i zapytała:

-Michael czemu jesteś smutny?
-Nie! Nie jestem smutny... Poprostu ostatnio mnie martwi pewna sprawa... - odpowiedziałem.

Spojrzała na mnie i już miała wypytywać dalej. Nie chciałem zbytnio opowiadać o tajemnicy, ona to tylko jeszcze dziecko... I tak niczego nie zrozumie. Przytuliłem ją i powiedziałem że wszystko będzie dobrze. Uśmiechnęła sie do mnie i wyszła z pokoju. Nagle usłyszałem jakoś obcy głos dochodzący z dołu. Udałem się tam.

Pov. Williama

-Allacha!! - darł sie egzorcysta.
-dogadamy sie z nim w ogóle? - zapytał dziadek.
-Nie wiem! Poza tym to ty mi kazałeś dzwonić po egzorcystę i teraz mamy problem bo ten nie wie jak wrócić do Afryki samolotem ;-;

Pov. Michaela

Zeszłem na dół i zauważyłem murzyna który gadał po nieznanym mi języku! Usłyszałem jak Kenny klaszcze w rączki i woła na niego "czekoladowy ludzik". Spojrzałem na ojca kłócącego się z dziadkiem i odrazu wiedziałem że spierdolili sprawę. Zdenerwowany więc poszłem na górę i sie zamknąłem w pokoju. To pewnie ojciec wymyślił egzorcyste i uznał mnie za idiote!! Przecież ja mówiłem prawde! Ehh... Musze teraz jakoś to odkręcić.

Pov. Renaty

Weszłam do domu i zastałam tam niecodzienny widok. Byłam troche zmieszana i spojrzałam na Williama.

-emm kochanie?
-Oh! Witaj skarbie! Heh... - Will zaczął sie lekko stresować.
-możemy pogadać...?
-T-tak jasne!

Poszliśmy do pokoju i niezadowolona na męża spojrzałam z oczekiwaniem na wytłumaczenie. Był spięty ale w końcu wyjaśnił dziwną sprawę z Michaelem.

-Ty to wziąłeś na poważnie? - zdziwiłam się.
-Umm... No a co jeśli ma coś nie tak z psyhiką? - tłumaczył niepewnie Will.

Westchnęłam i chwyciłam go czule za dłonie, spojrzałam mu prosto w oczy.

-William... Wiem że sie troszczysz o nasze dzieci... Ale nie przesadzaj, Michael mógł to powiedzieć w roli żartu.

Przez dłuższą chwilę miał wzrok wbity w podłoge i nad czymś myślał. W końcu podniósł na mnie wzrok.

-ehh... Może masz rację? Chyba faktycznie przesadziłem... - przyznał William.

Uśmiechnęłam sie do niego a on sie zmartwił.

-coś się stało? - zapytałam.
-Renato...Czy ja jestem kiepskim ojcem? - zapytał niepewnie Will.
-William! Co ty wygadujesz! - ścisnęłam go za dłonie.

Zauważyłam że widocznie nie wiedział co powiedzieć bo był zmieszany. Westchnęłam i rzekłam:

-Nie wszyscy rodzice są idelani William... Ale my jesteśmy wystarczająco dobrymi dla naszych pociech.
-Ehh... Dziękuję Renata, nie mam pojęcia co bym bez ciebie zrobił. - uśmiechnął sie lekko.

Przytuliłam go a on mnie. Bardzo go kocham...

𝑃𝑎𝑡ℎ𝑜𝑙𝑜𝑔𝑖𝑐𝑎𝑙 𝐴𝑓𝑡𝑜𝑛 𝐹𝑎𝑚𝑖𝑙𝑦 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz