Czerwiec 1983
Pov. Elizabeth
Gdy tylko w szkole skończyło się zakończenie, wzięłam świadectwo i wybiegłam ze szkoły w objęcia tatusia. Po chwili był już Gabriel i Axel. Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy do domu.
-Jestem trochę niezadowolony z twoich ocen Axel. Zwłaszcza z matematyki... - powiedział William.
-Wiem wiem, no ale matma akurat trudna była no to co ty oczekujesz? - powiedział Axel.
-ehh... No dobrze odpuszczam ci, ale w następnym roku postaraj sie bardziej - William westchnął.Zatrzymaliśmy już obok domu i wyszliśmy z auta. Pobiegłam w strone drzwi i weszłam do domu radośnie podskakując.
To pierwszy dzień wakacji! - krzyknęłam.
-coś czuje że będą upały tego lata - mruknął dziadek.
-W ogóle to gdzie Michael? - zapytał William.I w tedy poszłam na górę do swojego pokoju a oni dalej rozmawiali. Przebrałam sie w normalne ubrania i zeszłam na dół podbiegając do taty.
-tato? A moge do Charlie? - zapytałam błagalnym tonem.
-wiesz Elizabeth... Może jutro? Sam nie wiem czy Henry ma czas - rzekł Will.
-proooooszę... - zrobiłam słodkie oczka z nadzieją.Widziałam że tatuś nie może dłużej na to patrzeć a więc napewno sie zgodzi!
-Ehhh... Dobrze Elizabeth skoro ci tak na tym zależy...
-Jej dziękuję! - krzyknęłam.Przytuliłam mocno tatusia i znowu podziękowałam.
Mój tata jest najlepszy na świecie!Pov. Williama
Przytuliłem córeczkę i powiedziałem że po południu postaram się ją zawieść do przyjaciółki. Pobiegła na górę a ja udałem się do pokoju Michaela. Kiedy tam weszłem dosłownie mnie zatkało. Michael ma bajzer w pokoju i jeszcze próbuje oswoić dotąd nieznane mi zwierzę.
-Michael co ty wyprawiasz!? Co to jest!? - krzyknąłem.
-emm nic tato!Nagle stworzenie gdzieś sobie polazło a ja stałem w osłupieniu nie wiedząc od czego zacząć.
- C-co to było!? - z niedowierzaniem spojrzałem na Michaela.
-Ale co tato? - Michael sie lekko denerwował.
-To jakieś stworzenie!W tedy wstał, podszeł do mnie, złapał za ramie i powiedział:
-Emm nie wiem o czym ty mówisz tato, dobrze się czujesz?
-masz mnie za idiote!? - zdenerwowałem się.
-tutaj nic nie było zaufaj mi... - popatrzył prosto w moje oczy.Miałem zaufanie do mojego syna... Czy rzeczywiście mi się to zdawało?
-powinieneś pójść do lekarza tato... - poklepał mnie po ramieniu okazując współczucie.
-Posprzątaj ten bałagan... - westchnąłem.Pov. Michaela.
Uff na szczęście odpuścił... O mały włos i byłyby duże problemy. Ehh teraz muszę poszukać Hazbina i posprzątać ten bałagan.
CZYTASZ
𝑃𝑎𝑡ℎ𝑜𝑙𝑜𝑔𝑖𝑐𝑎𝑙 𝐴𝑓𝑡𝑜𝑛 𝐹𝑎𝑚𝑖𝑙𝑦
AdventureRodzina Aftonów która jest istną patologią, będzie przeżywała różne przygody. I czy kryją sie jakieś tajemnice? To się okaże... Edit: Ta książka ma kilka lat, dlatego uprzedzam że może być cringe, pisałem ją jak byłem jeszcze młody. Ale nawet ta ksi...