Siren Head

339 16 9
                                    

Wspomnienie cioci Alicji

Tego dnia jechałam z chłopcami na biwak do lasu, czyli z William'em i Adamem. Oczywiście jakiś typ nas wiózł bo ja byłam oczywiście jeszcze niespełną nastolatką a moi bracia dziećmi. Chłopcy jak zwykle znowu zaczęli się o coś sprzeczać, nie chciałam tego słuchać ani w tym uczestniczyć ponieważ i tak byłam zmęczona. Założyłam słuchawki na głowę i słuchałam muzyki aż w końcu zasnęłam.

-Oddawaj to głupku to moje picie! - zezłościł się Will
-Tata (Dziadek) mi to dał i to jesy moje spadaj - Adam przytulił jakiś napój
-a co tam pisze w ogóle - spytał Will

Adam pokazał napój żeby brat przeczytał nazwe napoju. Chłopiec wytężył wzrok i zaczął czytać:

- W-ó-d-k-a - czytał William
-Co? To nie mozliwe czytać nie umiesz - zdziwił się Adam
-Napewno ci tata tego nie dał!
-no dobra sam ukradłem i co?

Mali znowu zaczęli się o coś sprzeczać i tak mijały godziny. W pewnym momencie usłyszałam jakieś dziwne syreny. Odrazu się obudziłam i otrząsnęłam. Spytałam kierowcy co się stało a on sam nie wiedział. Po chwili spojrzałam na moich braci i zobaczyłam na ich twarzach ogromne przerażenie.

-Co jest!? - Popatrzylam w tylną szybe auta i mnie dosłownie zatkało.
-AAAAA! Jakiś pan z syreną na łbie nas goni AAAAA! - Wrzeszczeli młodzi.
-NIECH PAN JEDZIE SZYBCIEJ - Krzyknęłam do kierowcy który nagle oświadczył że skończył mu się gaz.

Zajebiście ;-;! Jechaliśmy wolno i jedyne co to patrzyliśmy na tego  dziwoląga większego niż wierzowiec. Ogromne syreny były coraz głośniejsze. Nagle stwór złapał auto i unieśliśmy się w powietrzu. Po chwili auto opadło, a ten potwór jadł kierowcę. Szybko wzięłam chłopców i biegłam w las nie oglądając się za siebie.

Wieczór

-Alicja...? - Popatrzył William
-Tak? - zapytałam
-czy my umrzemy? - jego oczy nabierały łez.
-Coś ty! Nie! Nawet tak nie myśl! Damy rade...

Ostatnie zdanie wypowiedziałam z niepewnością i go przytuliłam jak również Adama. Westchnęłam i we trójkę zasnęliśmy przy ognisku. Rankiem postanowiliśmy poszukać jakiś ludzi. Wędrowaliśmy przez dziki las na nowych siłach. Po jakimś czasie  zobaczyliśmy opuszczony budynek. Byliśmy zmęczeni tą wyprawą a więc postanowiliśmy się zatrzymać i odpocząć w tym budynku.

-Ja chce do domuuu - Marudził Adam.
-Wiem, wszyscy chcemy ale to nie takie proste... - rzekłam
-A może zadzwonisz do kogoś? - Zapytał Will z nadzieją.
-Ehh... Bardzo bym chciała... Ale nie ma tu sygnału - spuściłam wzrok.

Bracia sie zasmucili ale nagle usłyszeliśmy jak zawrzała syrena. Wszyscy stanęliśmy w szoku. Doskonale wiedzieliśmy że ten potwór jest w pobliżu i że trzeba wiać jak najdalej od niego... Lecz postanowiliśmy się schronić. Zabrałam ich pod schody i kazałam im być cicho i siedzieć, a ja miałam iść sprawdzić gdzie jest ten potwór. William złapał mnie za rękę i nie chciał puścić. W jego oczach widziałam strach... Prawdziwy strach...

-Taki prawdziwy strach bo spierdziałem się w łazience nie wchodźcie tam conajmniej przez godzinę - dziadek przerwał opowieść.
-No jezuuu spadaj bo przeszkadzasz koźle - Michael przewrócił oczami.
-Aaaa... Tak w ogóle ładna opowieść słyszałem za ścianą conieco.

Nagle do pokoju wszedł William z kawą jakby znudzony tym całym życiem. Dziadek odrazu się uśmiechnął na jego widok.

-Hejka! - krzyknął dziadek
-Shhh zamknij się łeb mnie napierdala już od dwóch godzin - syknął William.
-A oni opowiadają opowieści wiesz?
-Aha no i co z tego? - Will wziął łyk kawy.

Dziadek usiadł wygodnie na fotelu i kazał się wszystkim zamknąć, albo magią z dupy sam zatka ich usta jakimś gównem.

-A teraz ja opowiem wam o tym jak "dziadek nasrał na słomie" - zaczął dziadek














No dobra koniec tych historyjek na dziś! I tak jestem zmęczona pisaniem xD w ogóle to pozdro dla tych którzy wiedzą kto to Siren Head, więcej informacji w necie.

Miłego wieczoru!

𝑃𝑎𝑡ℎ𝑜𝑙𝑜𝑔𝑖𝑐𝑎𝑙 𝐴𝑓𝑡𝑜𝑛 𝐹𝑎𝑚𝑖𝑙𝑦 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz