5. Wypadek przy pracy

1K 119 250
                                    

Colton od godziny kręcił się w łóżku, nie mogąc zasnąć. Dziwne myśli krążyły mu po głowie i ani jedna nie była pozytywna. Nie miał pojęcia, czym spowodowany był jego pesymizm, sam był nim zaskoczony, jednak w obecnym momencie nie potrafił znaleźć powodu.

Auto, które jeszcze dwa miesiące temu było wielkim wrakiem, stało teraz w garażu i wyglądało jak nowe. Żadnej rysy, żadnego zadrapania, sam błysk i gładkie blachy. Więc dlaczego sprawa samochodu nie dawała mu spokoju? Miał wszystko pod kontrolą, znał diagnozę Charlotte, znał stan pojazdu, który doprowadził do tej tragedii, znał wszystkich świadków, którzy zaczynali się i jednocześnie kończyli na Nolanie. Jednak coś go gryzło.

Poczucie winy.

Czuł się winny za wszystko, co wycierpiała kobieta. To on prowadził. To on zgodził się na wyścig z przyjacielem. To on w tym czasie testował nowy silnik. To on nie zahamował na czas. Wszystko wydarzyło się przez niego. Nie mógł jednak nic z tym zrobić. Gdyby podszedł do blondynki i z miejsca przeprosił, wyszedłby na wariata. Szczególnie dlatego, że już podpadł, wypraszając dziewczynę i każąc jej odjechać. Nie żałował tego, chodziło o Nolana. Gdyby tylko rozpoczęła się rozmowa i chłopak skojarzyłby fakty, rozpętałoby się piekło. Nie przepuściłby takiej okazji.

Położył się na plecach, zatapiając wzrok w ciemnej materii nad sobą. Czuł, że to wszystko go przerasta. Niewiedza była dla niego torturami, w każdej chwili dziewczyna mogła sobie coś przypomnieć. Coś, co sprawiłoby, że jego świat runie. Nie wiedział, jak temu zaradzić i to właśnie sprawiało, że dusza mu ciążyła. Nie chciał codziennie żyć w strachu. Ale nic innego mu nie zostało.

Jego myśli przerwały dźwięki z pokoju obok. Spojrzał na ścianę, za którą znajdowała się sypialnia Amelie. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiał, co się dzieje.

     – Kurwa, litości! – wydarł się, wstając i zrzucając z siebie kołdrę.

Wyszedł do salonu, po chwili kierując się w stronę podjazdu. Podniósł z parapetu paczkę papierosów, odpalając jednego. Tego nienawidził chyba najbardziej. Nocy, kiedy Nolan u nich zostawał. Zostawał u Amelie. Jego dom znajdował się zaledwie dziesięć drogi minut stąd, a jednak chłopak często o tym zapominał i czuł się tu jak u siebie. I naprawdę Col nie miałby nic przeciwko takiemu pomieszkiwaniu, gdyby nie nocne odgłosy zakochanych, którzy nic nie robili sobie z jego obecności ścianę dalej.

Kiedy nad ranem wpadł na Nolana, zignorował jego osobę. Beznamiętnie mieszał kawę, do której chwilę wcześniej wsypał dwie łyżeczki cukru. Przyjaciel spojrzał na niego kątem oka, włączając czajnik.

     – Chyba się nie wyspałeś – stwierdził, opierając się o blat wyspy kuchennej.

     – Samochód nie służy do spania – sapnął Col, mierząc chłopaka oskarżającym spojrzeniem. Oczywiście, że był niewyspany, nie wrócił do sypialni, zdecydował się spędzić noc w fotelu auta, co było bardzo niewygodnym pomysłem. – Twój dom jest niemal za zakrętem. Nie możecie spędzać wspólnych chwil tam? Bo przysięgam, jestem o krok od wyprowadzki.

Nolan zaśmiał się pod nosem, jednocześnie przeczesując włosy dłonią. Nie poczuwał się do winy, co naprawdę irytowało Coltona. Jednak niestety nic nie mógł z tym zrobić, priorytetem było szczęście jego siostry. Jeśli Amelie była szczęśliwa przy tym kretynie, który zwał się również jego przyjacielem, nie miał prawa tego niszczyć.

     – Interes zaczyna się rozkręcać. – Nolan zmienił temat, ściszając jednocześnie głos. – Naprawdę nie chcesz się przyłączyć? Jak dobrze to wszystko rozegramy, wyciągniemy z tego kupę kasy.

Nie możesz pamiętaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz