24. Nie żałuję

691 79 100
                                    

Charlotte otworzyła powoli oczy, zamykając je natychmiast, gdy jasne światło ją poraziło. Westchnęła cicho, nie potrafiąc zrozumieć dlaczego czuje się tak dziwnie. Doskonale pamiętała wczorajsze przyjęcie i dokładnie mogła opowiedzieć jego przebieg. Jednak ze szczegółami tylko do drugiego tańca z Coltonem. Choć tańca było w tym tańcu wyjątkowo mało, skupieni byli bardziej na rozmowie, która czasami nabierała naprawdę ostrego tonu.

Pokręciła głową z cichym śmiechem, uświadamiając sobie, jak cholernie zła była na Madelyn, która zastawiła na nią taką pułapkę. Nie rozumiała, dlaczego przyjaciółka tak bardzo wtrącała się w jej życie, jednak w pewien sposób była jej wdzięczna. Tak, bez wątpienia była na nią zła z wdzięczności. Czasami nie rozumiała samej siebie.

Już miała podnieść się do siadu, kiedy nieznany ciężar jej to uniemożliwił. Zamarła na moment, nie spodziewając się tu nikogo. W swoim mieszkaniu, w tym pokoju, w jej łóżku. Powoli przeniosła spojrzenie na drugą stronę materaca, dostrzegając niesforne kosmyki brązowych włosów, wśród których znajdowała się twarz. Mężczyzna bez wątpienia powinien udać się w końcu do fryzjera. Jednak nie to było w tej sytuacji najważniejsze. Odpowiednie pytanie brzmiało: co Colton tutaj robił?

Zmarszczyła brwi, próbując przypomnieć sobie wydarzenia wczorajszego wieczoru, jednak w żaden sposób nie potrafiła wyjaśnić obecności chłopaka w jej łóżku. Przed oczami przeleciał jej niemal identyczny obraz, jednak nie Colton był jego bohaterem. Skrzywiła się delikatnie, kiedy ból wypełnił jej czaszkę, ukazując Olivera, który spokojnie spał w miejscu, w którym znajdował się teraz Col.

     – Kurwa – mruknęła pod nosem, przyciskając dłoń do czoła. Zacisnęła oczy, starając się uśmierzyć ból, który tym razem był wyjątkowo silny.

     – Co się dzieje?

Przez chwilowe otępienie zmysłów nie dostrzegła, że Colton się obudził i siedział teraz tuż obok. Otworzyła oczy, mrugając kilka razy dla wyostrzenia obrazu. Spojrzała na chłopaka, który przypatrywał się jej ze strachem.

     – To nic – mruknęła, nadal odczuwając ścisk przy skroniach. – Zaraz przejdzie. Lepiej powiedz, co ty tu robisz.

Zmarszczył brwi, dopiero po chwili rozumiejąc jej słowa. Rozejrzał się dookoła, kiwając głową w zamyśleniu.

     – Ty powinnaś przestać tyle pić, a ja muszę zrobić pogadankę Nolanowi – mruknął w końcu, przypominając sobie, że przyjaciel zabrał jego auto i nagle zniknął, a żadna taksówka nie dojeżdża do jego domu, przez co skazany był na pomoc Charlotte.

W sumie pomogli sobie wzajemnie. On bezpiecznie odeskortował ją do domu, a ona pozwoliła mu zostać. Gdyby nie sytuacja, mógłby uznać to za naprawdę dobrą współpracę.

     – Maddy też zostanie wezwana na dywanik – westchnęła, wyciągając się lekko w górę, gdy ból głowy ustał. – Przyjaciele tak nie postępują.

Col przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, zastanawiając się, czy chciał zadać to pytanie. Przymknął w końcu na moment oczy, biorąc głęboki oddech.

     – Żałujesz? – odezwał się w końcu. Char spojrzała na niego niepewnie, podnosząc lekko kołdrę i zerkając pod nią kątem oka. Nie wyglądało, jakby do czegoś doszło. Widząc jej tok rozumowania, zaśmiał się pod nosem. – Żałujesz, że podstęp Nolana i Madelyn się udał? W końcu... – zaciął się na moment – ...porozmawialiśmy.

Przytaknęła lekko, starając sobie przypomnieć szczegóły tej rozmowy. Rozmowa była tylko na początku. Gdy wyszli z budynku, krzyczeli. Nie do końca kojarzyła, o co tak zaciekle się kłócili, jednak sprawiło to, że wszystkie emocje, które trzymała w sobie, zniknęły. Wyrzuciła je z siebie, mówiąc Coltonowi wszystko, co przez ostatnie tygodnie leżało jej na sercu. Colton również pamiętał.

Nie możesz pamiętaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz