4. Brawo, Trevino

1.1K 130 156
                                    

Charlotte spojrzała w niebo, wzdychając ciężko. Dookoła nie znajdowało się nic ciekawego do podziwiania, a Oliver od dłuższego czasu rozmawiał przez telefon. Nie czuła się tutaj komfortowo, fakt, że nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, nie ułatwiał jej sprawy. Colton od dłuższego czasu przeglądał samochód. Czy był w tym sens? Ollie twierdził, że tak. Choć auto wyjechało prosto z salonu, uparty przyjaciel nie potrafił odpuścić i zadecydował o sprawdzeniu maszyny praktycznie bez jej zgody.

Co jakiś czas czuła dziwne mrowienie karku, jednak do tej pory ani razu nie odważyła się odwrócić głowy. Czuła dystans do człowieka, który pod szpitalem emanował pewnością siebie, a teraz nie odzywał się do niej nawet słowem. Nie zauważyła momentu, w którym zachowałaby się niewłaściwie, stąd jeszcze bardziej nie rozumiała nastawienia chłopaka.

Z westchnieniem odwróciła się w stronę Olivera, który nadal głośno z kimś dyskutował i był wyraźnie zdenerwowany. Obserwowała go przez moment, gdy jej wzrok padł na osobę stojącą dalej. Kiedy ich oczy się spotkały, chłopak nerwowo odwrócił głowę, ponownie zagłębiając się w skomplikowanej budowie auta. Na jej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech w momencie, w którym uświadomiła sobie, że Colton jej się przyglądał. Nie wiedziała jednak, co niepokoiło ją bardziej – jego pusty wzrok, czy nerwowe zachowanie.

Wzięła głęboki oddech, ruszając w stronę garażu, który pełnił rolę warsztatu. Bez słowa minęła szatyna, zatrzymując się po drugiej stronie pomieszczenia i zajęła miejsce na wolnym krześle. Z lekkim wahaniem rozejrzała się dookoła, chcąc wywnioskować cokolwiek z wystroju pracowni.

     – Chcesz o coś zapytać? – usłyszała głos, który wyrwał ją z zamyślenia. Spojrzała zdezorientowanym wzrokiem na chłopaka, który wpatrywał się w nią wyczekującym spojrzeniem.

     – Długo się tym zajmujesz? – Postanowiła zacząć jakiś temat, aby tylko zagłuszyć tą nieznośną ciszę. Wszystko było lepsze od milczenia. Col prychnął pod nosem, nie tego pytania się spodziewał, jednak uśmiechnął się delikatnie, opierając się o bok auta.

     – Dziewięć lat – odpowiedział, wzruszając ramionami. – Nie martw się, nie spieprzę tego.

     – Nie o to mi chod... – zaczęła, jednak jej wypowiedź przerwał Oliver, który wszedł szybkim krokiem do garażu. Odszukał ją wzrokiem i zrobił zbolałą minę, na co wstała zaniepokojona.

     – Potrzebują mnie – mruknął bez entuzjazmu, krzywiąc się. – Dlaczego zawsze w takich momentach? Przyślą po mnie radiowóz. Poradzisz sobie?

Charlotte zamrugała kilka razy, łącząc wątki. Musiał ją zostawić i wrócić do pracy. Cholera, był z nią, kiedy tak naprawdę był w pracy. Poczuła dziwne wyrzuty sumienia.

     – Oczywiście. – Uśmiechnęła się delikatnie, maskując swój niepokój. – Kiedy Colton skończy, wrócę do domu.

Kiedy szatyn usłyszał jej słowa, ukrył lekki grymas. Równie dobrze mógł właśnie skończyć sprawdzać auto, które znajdowało się w nienagannym stanie. Mogliby w końcu stąd pojechać i dać mu spokój. Gdyby tylko Nolan się zjawił i usłyszał o sytuacji dziewczyny, o której otwarcie opowiadał brunet, mogliby mieć wielkie problemy. I oni, i Charlotte z chłopakiem.

     – Napisz, kiedy dojedziesz. Pamiętasz adres? Kod do bramy? Zapisać ci? Może poproszę jednak, aby ktoś cię odeskortował. Nie wiem...

     – Oliver. – Przerwała mu, kręcąc głową i cicho wzdychając. – Poradzę sobie.

Brunet zmierzył jej twarz wzrokiem, jednak w końcu się poddał. Podszedł do niej i delikatnie przytulił, przez co ponownie poczuła dziwną niezręczność.

Nie możesz pamiętaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz