25. Czyste nieporozumienie

681 74 81
                                    

Char podpisywała ostatni dokument, powoli ciesząc się z końca pracy. Weekend nie był idealnym momentem do nadrabiania papierkowej roboty, jednak nikt inny nie mógł zrobić tego za nią. I tak nie miała żadnego zajęcia. Colton wyszedł godzinę temu, chcąc wrócić do domu i móc się ogarnąć, a Madelyn nie odbierała telefonu, mimo że Char wiedziała, jak ważnym przedmiotem dla przyjaciółki była komórka, którą nosiła non stop przy sobie. Ciężko było to przełknąć, jednak zdawała sobie sprawę, że Maddy ją ignoruje. Nie wiedziała, z jakiego dokładnie powodu, lecz intuicja podpowiadała jej, że miało to związek z telefonem Coltona do Nolana, który odebrała właśnie Madelyn.

Char nie wiedziała, co wolałaby usłyszeć od przyjaciółki. Każda wersja zawierała w sobie coś, co nie dawało jej spokoju. Jeśli naprawdę zaszło coś między Maddy i Nolanem, mogła tylko wyobrażać sobie ból głupoty, jaki dotknął kobietę. Nolan nie tylko miał dziewczynę. Był również osobą, która figurowała poniżej wzroku Madelyn, której honor znajdował się na pierwszym miejscu, Jeśli jednak nic się nie wydarzyło, pytanie brzmiało: dlaczego odebrała jego telefon? I tak z sytuacji wynikało, że nad ranem znajdowali się w tym samym miejscu.

Westchnęła ciężko, chowając dokumenty do teczki, po czym odłożyła ją na komodę. Musiała dostarczyć je do kancelarii w poniedziałek. Spojrzała w stronę drzwi, zastanawiając się, czy to ma sens. I tak długo zwlekała z tą decyzją, kolejne kilka tygodni nie powinny robić różnicy. Po dłuższym namyśle jęknęła w duchu, kierując się w stronę szafy. Nie wiedziała, po co właściwie to robiła. Chyba liczyła, że naprawdę to coś zmieni. I choć chciała w to wierzyć, wiedziała, że będzie tego żałować.

***

Colton wrócił do domu, korzystając z życzliwości człowieka, który widząc go, idącego niemal pustą drogą, zaproponował podwózkę. Nie krył zaskoczenia taką pomocą, w jego życiu nie często doświadczał takich przyjemności. Choć miał wrażenie, że garnitur odwalił większość roboty. Mimo wszystko poczuł niesamowitą wdzięczność, a gdy kierowca białego fiata zatrzymał się w okolicach jego domu. Obiecał w zamian darmową pomoc, gdyby w przyszłości mężczyzna potrzebował mechanika.

Z dziwnym uśmiechem na ustach wszedł do domu, rozpinając guziki górnej części ubioru. Amelie minęła go w przedpokoju, wpadając niemal biegiem do kuchni.

     – Cholera! – mruknęła, a po chwili z pomieszczenia dobiegł huk.

     – W porządku? – zawołał, odwieszając niedbale marynarkę na haczyku na ścianie.

Ruszył w stronę kuchni, dostrzegając Mel, która trzymała dłoń pod bieżącą wodą. Posłał jej zdezorientowane spojrzenie, na co tylko pokręciła zrezygnowana głową.

     – Spaliłam kurczaka – sapnęła, patrząc na mięso. – Oparzyłam się, próbując go ratować – dopowiedziała, widząc wzrok brata skupiony na jej dłoni.

Uśmiechnął się pokrzepiająco, zastanawiając się, czy nieuwaga Mel spowodowana była sytuacją między Nolanem a Madelyn. Jeśli jakimś cudem wiedziała o tej dziwnej akcji, był pewien, że mu o tym nie powie. Krycie Nolana w jego głupotach było jednym z jej ulubionych hobby, nawet jeśli jego działania raniły ją samą.

     – Zamów pizzę – rzucił uspokajającym tonem, zerkając na spalony obiad. – Rzuć to podwórkowym zwierzętom. Niech mają dzisiaj ucztę – zażartował, przyciągając tym samym uwagę Amelie. Zmarszczyła delikatnie brwi, ruszając za nim w stronę korytarza.

     – Co ci się stało? – spytała, opierając się o framugę drzwi.

     – Nie rozumiem, o co ci chodzi. – Zbył ją, ruszając schodami w kierunku swojego pokoju.

Nie możesz pamiętaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz