3. Nie mógł się zgodzić

1.4K 137 157
                                    

Dlaczego to zrobił? Nie miał pojęcia. Dlaczego się odezwał? Nie miał pojęcia. Dlaczego za nią poszedł? Nie miał, kurwa, bladego pojęcia. Te myśli nawiedzały go podczas powrotu do domu. Jechał mało uczęszczaną drogą, która była doskonałym skrótem. Minęło pięć minut, dziesięć, piętnaście, a on cały czas zastanawiał się nad tym, jak postąpił.

Nie chciał jej przyjaźni. Nie chciał nawet jej przychylności. Nie potrzebował problemów, których na pewno przysporzyłaby mu jej osoba. Powinien jedynie pamiętać, że są bezpieczni, diagnoza wystawiana przez lekarza nie powinna być błędna. I gdyby pamiętała, poznałaby go i nie mówiła mu swojego imienia.

Charlotte Lafayette, pomyślał po raz kolejny, przypominając sobie dane dziewczyny. Targały nim emocje nie do opisania. Z jednej strony wierzył, że już po wszystkim. Nie pamiętała, sprawa była prosta. Pozostało mu jedynie wrócić do domu ze skrzynką piwa i świętować razem z Nolanem. Byli bezpieczni. Z drugiej jednak strony, cichy głos w głowie szeptał mu, że poszło za łatwo. Nie miał szczęścia w życiu, a ta sytuacja była niemal cudem. Wątpił, aby los nagle stał się mu przychylny, nigdy nie dostawał taryf ulgowych.

Kiedy tylko osiągnął pełnoletność, zabrał Amelie i razem wyprowadzili się z dala od rodziców. Nie chciał, aby osoba, która nie zasługiwała na tytuł matki, wplątała dziewczynę w swoje uzależnienia. Kobieta, mimo namowom i prośbom Coltona, nie potrafiła zrezygnować z heroiny, która walała się po domu niczym rozsypana mąka. Ojciec nie był lepszy, staczał się coraz niżej, aż w końcu osiągnął dno, przyprowadzając prostytutki do ich własnego domu podczas ich obecności. Dom był jedyną rzeczą, która im została, jednak i to im odebrali. Odarli ich z poczucia bezpieczeństwa, spokojnego azylu, schronu. Col nie mógł patrzeć, jak osoby, które przez wiele lat kochał najmocniej na świecie, krzywdziły siebie i ludzi w swoim otoczeniu. Gdyby nie wyjechali, mogliby skończyć podobnie. Nie życzył takiego losu nawet najgorszemu wrogowi.

Nie mógł powiedzieć, że wiele przeszedł. Po prostu przeżył sytuacje, które wbiły się w jego pamięć i nawiedzały w najgorszych snach. Widok naćpanej matki i ojca, pieprzącego dziwkę w pokoju obok, był jego koszmarem. Cieszył się, że ochronił przed tym Amelie, która nie pamiętała wiele z tamtego okresu. Jeśli było to coś na zasadzie wyparcia, chciał, aby zostało tak na zawsze. Nie potrzebowali ich, mieli siebie. Od zawsze i na zawsze. Przeżyli złe chwile, aby było lepiej. A czy było? To już całkiem inna kwestia.

– Wyłazisz? – Z rozmyślań wyrwał go głos i głośny huk.

Nolan opierał się o jego samochód, który stał zaparkowany na ich podjeździe. Zmarszczył lekko brwi, nie pamiętając momentu, kiedy tu dojechał. Sytuacja rodzinna zawsze potrafiła go zająć i wyłączyć ze świata. Całe szczęście, tym razem nie doszło do tragedii.

– Zamyśliłem się – mruknął, otwierając drzwi i stawiając stopę na piasku pomieszanym ze żwirem.

– I jak rozmowa? – Nolan nie należał do osób cierpliwych, a tym bardziej owijających w bawełnę. Chciał za wszelką cenę wiedzieć, na czym stoją, niepewność bardzo go drażniła.

– Ma na imię Charlotte – odezwał się Col, zerkając niepewnie na drzwi domu, za którymi pewnie znajdowała się Mel. Nie chciał ją w nic mieszać, jednak ona zawsze wpychała nos w nieswoje sprawy, a ciche i potajemne rozmowy, które odbywały się od kilku tygodni, nie zostały przez nią niezauważone.

Kiedy spojrzał na przyjaciela, dostrzegł na jego czole wypukłą żyłę i mógł przysiąc, że pulsowała. Chłopak wpatrywał się w niego zacięcie, zaciskając szczękę.

– Mam w dupie, kim jest i jak się nazywa. Może być samą królową Elżbietą – warknął, pochylając się w stronę Coltona. – Liczy się jedno. Co wie?

Nie możesz pamiętaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz