Zabawmy Się

109 1 2
                                    

Zima zima a mi zimno. Heh był początek lutego. Od mojego zniknięcia, no mojego i Harrego, Draco dokuczał mi na każdym kroku. Starałam się go unikać lecz na próżno. Hryzantema mówiła żebym nie zwracała na niego uwagi. Dziś jest piątek, początek weekendu ostatnia lekcja. Strasznie się na niej nudziłam. Uratował mnie dzwonek, po wyjściu z sali mnie i moją przyjaciółkę zaczepił Harry.
-Hej dziewczyny, macie może czas dzisiaj o 15?
-Jasne a o co chodzi? - Zapytała Hryzantema.
-Organizujemy bitwę na Śnieżki. Chcecie dołączyć?
-A kto będzie? - znów zapytała Hryzia. Dałam jej takie zdrobnienie. Od całej tej sytuacji z lustrem, ja i Harry częściej gadaliśmy. A dzięki temu powstała wielka piątka. Ja, Hryzia, Harry, Ron i Hermiona. Oczywiście wszystko się wyjaśniło między mną a Hermi. Także wymyśliłam jej zdrobnienie.
-Fred, George, nasza piątka jeśli przyjdziecie i Nevil.
-Spoko, a gdzie mamy się spotkać. - zapytałam.
-Na błoniach.
-Ok, ale najpierw idziemy coś zjeść. - wtrącił się Ron.
- A ten tylko o jedzeniu. - dodała Hermi.
(MUZYKA )
Na wielkiej sali ja i Hryzia usiadłyśmy z Gryfonami.
-I co? - zapytał Fred.
-Przyjdziecie? - dodał George.
-Jasne - odpowiedziałyśmy równo.
-To teraz wytłumacz zasady. - powiedział Fred do George.
-No to tak dzielimy się na grupy. Każda grupa robi sobie mur fortecę cokolwiek. Przygotowuje sobie broń i mamy na to 1 i pół godziny.
- Ale genialne, może zaprośmy jeszcze...ech nie ważne. -powiedziała Hryzia. 
-Nie przejmuj się, kiedyś się przyzwyczaisz.-powiedział Ron.
-Wiesz to nie twoja wina że ciągle byłaś tylko w ich towarzystwie. -Dodałam.

Byliśmy już na błoniach. Podzieliliśmy się na 3 drużyny, 1 to Fred i George, 2 Ron, Nevil i Harry. A ostatnia to Hermi, Hryzia i ja. Bliźniacy zbudowali ścianę tak że na stojąco mogli się za nią schować. Chłopaki zbudowali mur wokół siebie a my zbudowaliśmy 6 bałwanów obok siebie. Zaczęliśmy super zabawę, nawet profesorowi Kwiryniuszowi Quirrell się dostało. Najzabawniejszy widok kiedy próbuję utrzymać swój fioletowy turban i ucieka przed nami.
Po jakimś czasie chłopacy nie mieli już połowy muru, a bliźniacy zostali zasypani swoją ścianą. My jedynie straciłyśmy najwyższe kule bałwanów. A co do bałwanów to właśnie jeden się napatoczył.
-Co wy tu szla...  -niestety nie dał rady dokończyć bo obrzucili go śnieżkami. I tak Draco, Crabbe i Gregory dołączyli do bitwy. Nie wiem która godzina była gdy skończyliśmy, ale wiem że bez słowa wszyscy ruszyliśmy na kolacje. Tam nauczyciele nie wiedzieli jak zareagować. Wszyscy mokrzy czerwoni i zdyszani.
-Co wy robiliście? -Zapytał Dambyldor dusząc się ze śmiechu. Pokręciłam głową i wsumie nic nie powiedziałam.
-Wojna -Mówił Draco łapiąc powietrze.
-Kto wygrał?-zapytał Dambyldor wybuchając śmiechem.
-Remis -Dodała Hryzia. Dambyldor się zaczął śmiać a z nim cała sala.
Pani McGonagall kazała nam się przebrać i osuszyć. A później powrócić na wielką salę.

W pokoju trochę czasu spędziłam, osuszyć wszystko, siebie i ciuchy. Oh a włosy musiałam umyć.
-Widzisz nie musiałaś zapraszać brata sam się napatoczył. -stwierdziłam.
-Mogłam się domyślić, ale było fajnie. -powiedziała Hryzia.
-Tak jak dla ciebie, wiesz że jesteś stuknięta? - i zaczęłam się śmiać. A Hryzia spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem i też się zaśmiała.

Kiedy przyszliśmy na kolacje było już pusto. Kiedy usiadłam przy stole chłopaki zaczęli się śmiać  (mam na myśli Draco i resztę ślizgonów.
-Twoje mokre włosy wyglądają jak rogi.-wytłumaczyła Hryzia. I też się śmiała.
-Słodko wygląda co ty chcesz. -Draco powiedział że wyglądam słodko? Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Znaczy szlamowato. -wycofał wszystko. Przewróciłam oczami i zajęłam się kakałem. Ciągle się chihotali. . . Ze mnie heh dobrze że to koniec dnia. Ale coś czułam że słowa Draco utkneły w mojej głowie.

Sara Jak było Naprawdę? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz