35.

382 25 3
                                    

Gayle


Wytrzymałem bez Chelsie kilka dni, ale dla mnie zbyt długo. Zaczynałem wariować. Ile jeszcze miałem czekać na jakikolwiek znak od niej? Musiałem dowiedzieć się, gdzie była. Zamierzałem do niej pojechać. Nie będę czekać jak debil. Powinniśmy w końcu porozmawiać. Skoro nie chciała ze mną być, nie będzie miała problemu z powiedzeniem mi w twarz, że między nami koniec. Przynajmniej będę wiedział, że nie warto było już czekać. Pewnie wtedy wrócę do klubów, chociaż wcale nie tęskniłem za seksem z przypadkowymi panienkami. Naprawdę chciałem się ustatkować. Tyle że nie zamierzałem być z inną dziewczyną. To Chelsie zawróciła mi w głowie. Dla niej chciałem się zmienić. Czego się bała? Nie zrobiłbym jej krzywdy. Nigdy.

Wypisywałem do Chelsie jak głupi każdego dnia. Dziwne, że nie zmieniła jeszcze numeru telefonu, żeby mieć ode mnie spokoju. Wcześniej odpisała, że odezwie się, gdy będzie w Bostonie, ale chciałem wiedzieć dokładnie, kiedy to się stanie. Nie mogłem czekać w nieskończoność. Niestety dzisiaj przez cały dzień nie napisała do mnie nawet słowa. Dzwoniłem dwa razy, ale jej telefon był wyłączony. Zaczynałem się martwić.

Postanowiłem pojechać do Aubrey, bo zwariuję. Siedzenie w domu już mnie nie zadowalało. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Nawet alkohol przestał mi smakować. Przyjaciółka Chelsie na pewno coś wiedziała. Podejrzewałem, że dziewczyny cały czas były ze sobą w kontakcie. Aubrey musiała podać mi adres przyjaciółki. Pojadę tam i w końcu dowiem się, co moja dziewczyna postanowiła. Byłem gotowy ją błagać, żeby ze mną wróciła, mimo że nadal byłem na nią zły za ucieczkę. Albo przekonam się, że żyło jej się beze mnie o wiele lepiej, w co ciężko było mi uwierzyć. Między nami było dobrze, dopóki nie zdecydowałem się oświadczyć. Pewnie, gdyby nie to nadal bylibyśmy razem. Nic by się nie zmieniło, ale przecież tak samo byłoby, gdyby przyjęła pierścionek.

Oczywiście na wejściu Hall uprzedził mnie, żebym nie denerwował jego żony. Nie zamierzałem, a on był przewrażliwiony. Nie musiał jej pilnować cały czas. Przecież była kobietą, która wiedziała, co mogła robić w ciąży, a czego nie. Tym bardziej że już raz przez to przechodziła. Nie naraziłaby życia swojego dziecka. Widocznie Aarona to nie obchodziło. Wolał narażać się Aubrey, przez co pewnie ciągle się wykłócali. Dziewczyna była strasznie uparta. Czasami współczułem Hallowi związku z nią. Dobrze, że Lily nie odziedziczyła charakterku po matce, bo miałby przerąbane.

– Abi, powiedz mi cokolwiek. - Spojrzałem na nią.

Siedziała na kanapie, oglądając jakiś program w telewizji. Gdybym spojrzał w ekran, potrafiłbym od razu stwierdzić, co oglądała i który odcinek. Siedząc w domu przez ostatni tydzień, poznałem chyba całą ramówkę najpopularniejszych programów w kraju, co do tej pory w ogóle mnie nie interesowało. Nie lubiłem marnować czasu przed telewizorem. Wolałem wyjść do ludzi, imprezować albo siedzieć ze swoją dziewczyną. Tyle że bez niej nie miałem ochoty wyjść z domu.

– Nie wiem nic. - Nawet na mnie nie spojrzała.

Oczywiście. Gdyby tak było, nie byłaby zła. Ok, nie zawsze byłem dla niej miły, ale miała wiele czasu, żeby przywyknąć. Nie chciałem tłumaczyć Aubrey, że przecież nie zrobiłem nic złego. Nie miałem nic na sumieniu. Skoro rozmawiała z Chelsie, na pewno wiedziała, dlaczego postanowiła wyjechać. Też chciałem poznać powód. Zamierzałem naprawić swój błąd i wyjaśnić dziewczynie, że poczekam, aż będzie gotowa albo w ogóle odpuszczę sobie oświadczyny w przyszłości, skoro tak bardzo ich nie chciała. Właśnie dlatego powinniśmy najpierw porozmawiać. Nie byliśmy dziećmi. Umieliśmy rozwiązywać swoje problemy bez ucieczki. No przynajmniej ja byłem na tyle dojrzały, żeby to zrobić.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz