21.

539 25 2
                                    

Nie byłam w stanie zbyt długo ignorować Marka. Dzwonił codziennie. Nie mogłam pozwolić sobie na wyłączenie telefonu na cały tydzień. Przez ten czas nie pojawiłam się w pracy. Szef zadzwonił zapytać, co się stało, ale nie byłam w stanie nic wymyślić. Poprosiłam o kilka dni wolnego, ale nie wiedziałam, co zrobię później. Czasami miałam ochotę oderwać się od dawnego życia i zacząć wszystko od nowa. Będzie mi trudno, bo większą część mojego budżetu pochłonęły przygotowania ślubne. Nie pozwoliłam za wszystko płacić przyszłym teściom. Szczególnie na swoje przedślubne zachcianki jak kosmetyczka i inne drobiazgi pasujące do sukni, na którą nie miałam już ochoty patrzeć. Nie wiedziałam jeszcze, co zrobię, gdy zadzwoni do mnie kobieta, która ją dla mnie szyła. Pieniędzy nie odzyskam, a sukni nie chciałam.

Musiałam oddać Markowi pierścionek zaręczynowy, który zdjęłam dopiero wczoraj. Nie wiedziałam, czemu nie zrobiłam tego od razu, gdy przyłapałam go na zdradzie, ale nie zamierzałam mu wybaczyć. Mógł sobie mówić piękne rzeczy, ale nie byłam naiwna. Nie wrócę do niego. On się nigdy nie zmieni. Niech sobie znajdzie inną panienkę do ślubu. Na pewno nie miałby problemu. Tylko ciekawe jak zareagowaliby na to jego rodzice. Na pewno nie przyznał się do zdrady. Musiałby wtedy powiedzieć, że nie był idealnym facetem, a to by za bardzo uraziło jego dumę. Byłam pewna, że w rodzinie Marka już uchodziłam za najgorsza, ale nie zamierzałam się tym przejmować. To on był zakłamanym dupkiem.

– Na pewno sobie poradzisz? - Przyjaciółka stanęła przede mną, zerkając co jakiś czas na córeczkę w bujaku obok. – Nie chcę cię zostawić samej.

Nie mogłam pozwolić, żeby pojechała ze mną. Musiała zająć się Lily. Ona potrzebowała jej teraz bardziej. Byłam dorosła i dam sobie radę. Mark przecież nie zrobi mi krzywdy. Nie chciałam, żeby myślał, że się go bałam ani żeby wiedział, że wtajemniczyłam kogoś w nasze problemy. Musiałam zakończyć ten cholerny związek i powiedzieć swojemu byłemu narzeczonemu kilka słów, których moja przyjaciółka nie musiała słuchać. Nie wiedziała o wszystkim, co działo się w moim związku.

– Abi, masz swoje życie. - Uśmiechnęłam się. – Poradzę sobie.

– Zadzwoń do mnie, gdy wyjdziesz od niego.

Jasne. Nie zamierzałam zabierać jeszcze swoich rzeczy od przyjaciółki, ale musiałam w końcu porozmawiać z ojcem. Lepiej będzie siedzieć u niego niż zawracać głowę Abi i Aaronowi. Może nie dali mi odczuć, że im przeszkadzałam, ale potrzebowali więcej prywatności. Tym bardziej że znajomi Halla w końcu zrozumieli, że chłopak chciał spędzać więcej czasu z Aubrey i ich córeczką. Imprezy zeszły na dalszy plan. Częstym gościem oczywiście był Ritchie, a czasami wpadał również Landen z przyjacielem. Miło siedziało się w ich towarzystwie, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, żebym również wpadała do Aubrey raz na kilka dni. Nie musiała się o mnie martwić.

– Dobrze. Później pojadę może do ojca.

– Wiesz, że możesz zostać u nas.

– Dziękuję ci. - Przytuliłam ją. – Nie martw się o mnie.

Trochę obawiałam się spotkania z Markiem. Chyba bardziej tego, że znowu mogłam zobaczyć go z inną kobietą, którą sprowadził do naszego mieszkania. Teraz już jego, bo nie miałam do niego żadnych praw. Nie przestałam kochać Marka z dnia na dzień, ale nie miałam zamiaru dać mu szansy. Nie zmieni się. Nie byłam naiwna. Pozwoliłam mu się zdradzić raz, a wybaczając, myślałby, że mógłby zrobić to kolejny. Niech znajdzie sobie inną idiotkę, która mu na to pozwoli. Nie zamierzałam również tłumaczyć się jego rodzicom, dlaczego ślub się nie odbędzie. Miałam gdzieś, ile na tym stracą. To niewielka strata w porównaniu z latami, które spędziłam z ich synem, który nie okazał mi szacunku i zabawiał się z inną kobietą. Tego nie wynagrodzą żadne pieniądze, ale oni akurat nie byli w stanie tego zrozumieć.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz