23.

480 23 0
                                    

Po przyjeździe do Bostonu Aubrey od razu pokazała mi okolicę i zadbała, żebym w hotelu jej rodziców czuła się dobrze. Poza tym nie mogłam całych dni spędzać w swoim tymczasowym pokoju, dlatego lepiej, żebym wiedziała, gdzie mogłam pójść. Najlepiej siedziało mi się nad zatoką. Fajnie było zamieszkać w okolicy, chociaż na jakiś czas. Może znajdę sobie niedaleko, jakieś małe mieszkanko.

Będę musiała poszukać sobie jakiejś pracy. Moja przyjaciółka wyjechała, dopiero gdy upewniła się, że nic mi nie brakowało. Ulżyło mi trochę, gdy zostałam sama. Rodzice Aubrey zapewnili mnie, że mogłam pytać ich o cokolwiek, jeśli zajdzie taka potrzeba. Chętnie mi doradzą. Miło z ich strony, ale nie miałam zamiaru zawracać im głowy swoimi problemami. Jakoś dam sobie radę i postaram się nie siedzieć im zbyt długo na głowie.

Następnego dnia wyszłam na miasto z zamiarem rozejrzenia się, gdzie mogłabym znaleźć jakąś pracę dla siebie. Nie chciałam pracować w gastronomii, gdzie ofert było pełno i na pewno przyjęliby mnie bez problemu. Wolałabym pracę biurową, ale jeśli nic nie znajdę, wezmę cokolwiek. Nie mogłam wybrzydzać. Nie stać mnie na siedzenie na bezrobociu. Nie miałam, przecież wyższego wykształcenia, ponieważ odpuściłam sobie studia, czego do tej pory nie żałowałam. Miałam jednak doświadczenie w ubezpieczeniach, więc powinnam rozejrzeć się za jakąś firmą z ubezpieczeniami. Tak byłoby najłatwiej, ale czy będą akurat kogoś potrzebować? W takich miejscach zazwyczaj wszystkie etaty były już zajęte. Nie powinnam się jednak zniechęcać. Może akurat będę miała szczęście.

Wracając do hotelu, spotkałam Gayla. Nie spodziewałam, że spotkamy się w najbliższym czasie, ale fajnie było zobaczyć w obcym mieście znajomą twarz. Nawet nie wiedziałam, że tutaj mieszkał. Może, dlatego że często przesiadywał w Nowym Jorku u znajomych. On i Landen byli prawie nierozłączni. Moja przyjaciółka nie lubiła, gdy kuzyn zabierał ze sobą Gayla, chociaż nie rozumiałam dlaczego. Dla mnie chłopak był miły i dało się z nim normalnie pogadać. Czym więc zawiniła Aubrey, że zawsze jej dokuczał? Może on po prostu taki był, a wiedział, że przy niej mógł sobie pozwolić na zaczepki, bo nie pozostawała mu dłużna.

– Hej. - Uśmiechnął się szeroko na mój widok. – Przyjechałaś z Aubrey?

I niby miałam pomyśleć, że tak bardzo cieszył się na myśl o spotkaniu z nią. Miałam wrażenie, że bardziej chodziło mu o upewnienie się, że mojej przyjaciółki nie było w pobliżu. Miał szczęście. Byłam sama. Chciałabym się kiedyś dowiedzieć, czemu on i Abi nie potrafili wytrzymać w swoim towarzystwie bez sprzeczek. Kiedyś przecież towarzyszył jej na imprezach rodzinnych. Z tego, co pamiętałam byli chyba razem nawet na weselu Landena, chociaż wcale nie musieli, bo byli zaproszeni oboje z osobami towarzyszącymi. Chyba że się myliłam i wcale nie byli tam jako para. Mama mojej przyjaciółki przez jakiś czas chyba myślała, że Gayle był chłopakiem jej córki. Nie musiałam sobie nawet wyobrażać miny przyjaciółki, gdy rodzicielka jej to wspomniała.

– Tak, ale już pojechała.

– A ty zostajesz na dłużej? - Przyglądał mi się dokładnie.

Tak zdecydowałam, ale nadal nie byłam pewna, co zrobię za jakiś czas. Zamierzałam odnaleźć się w Bostonie i sprawić, żeby było moim miejscem. Tutaj mogłam zacząć wszystko od nowa i ta myśl była super. Oczywiście dzisiejsze poszukiwania pracy nie zostały zakończone sukcesem, ale kto znajdował pracę już pierwszego dnia? Niewiele osób. Miałam jeszcze trochę czasu. Chociaż miałam wielką nadzieję, że jutro pójdzie mi lepiej. Musiałam jeszcze wysłać swoje CV do kilku firm, a oczekiwanie potrwa kilka dni albo tygodni, w zależności, czy któraś z nich poszukiwała aktualnie pracownika. Pieniądze od ojca bardzo mi się przydadzą. Ułatwią mi trochę życie w najbliższych dniach.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz