37.

434 23 2
                                    

Chelsie


Nie spodziewałam się, że Aubrey rzuci wszystko i przyjedzie do Nowego Jorku, żeby zobaczyć, co się ze mną stało. Nic mi nie było. Czułam się w miarę dobrze, chociaż nie miałam siły się podnieść. Potrzebowałam trochę odpocząć. Landen na pewno powiedział swojej kuzynce, co zastali w mieszkaniu mojego byłego narzeczonego. Przyjaciółka nie musiała narażać swojego dziecka i od razu tutaj jechać. Aubrey miała zbyt wiele stresów w ciąży, a ja dokładałam jej kolejnych. Nie chciałam jej niepokoić. Bałam się, że Aaron był na mnie zły. Wcale bym się nie zdziwiła. Oboje zrobili dla mnie wiele dobrego, właśnie dlatego powinnam oszczędzić im problemów. Będę musiała ich przeprosić, gdy już wyjdę ze szpitala. Miałam nadzieję, że wrócili do domu, do Lily. Ta mała dziewczynka potrzebowała ich bardziej ode mnie. Abi nie musiała się o mnie martwić, bo Gayle nie zamierzał zostawić mnie samej.

Nawet nie pomyślałabym, że chłopak zostawi wszystkie swoje sprawy i do mnie przyjedzie, bo Aubrey tak mu kazała. Nie miał wobec mnie żadnego obowiązku. Nie musiał tutaj być, chociaż cieszyłam się, że był obok. Zostawiłam go, więc mógł myśleć, że go nie chciałam. To nieprawda. Kochałam go. Po prostu się przestraszyłam, że w naszym związku zrobiło się zbyt poważnie. Musiałam szczerze wyjaśnić Gaylowi, dlaczego nie mogłam przyjąć jego oświadczyn. Chciałam, żeby wiedział, że w ogóle nie chodziło o niego. Może, gdy porozmawiamy o tym i o naszych planach na przyszłość, których ja nie miałam, moglibyśmy dojść do jakiegoś porozumienia. Zależało mi, żeby chłopak wcześniej uprzedził mnie o swoich planach. Wtedy będzie mi łatwiej. Poza tym chciałam, żebyśmy razem podejmowali decyzje.

– Co ja sobie myślałam? - Płakałam, gdy Gayle usiadł obok mnie.

Nadal nie mogłam sobie wybaczyć, że byłam tak naiwna, żeby pójść z Markiem do jego mieszkania. Co ja sobie, do cholery, myślałam? Nie miałam nic, co musiałabym od niego zabrać. Nienawidziłam go. Zniszczył mi życie, ale to było za mało. Musiał mnie wykończyć. Nie spodziewałam się, że będzie chciał mnie dopaść i skrzywdzić. Bywał agresywny, ale podczas naszego związku nigdy nie podniósł na mnie ręki. Tylko szturchnął mnie kilka razy. Raczej to mi zdarzyło się go uderzyć. Często mnie do tego prowokował podczas naszych ciągłych kłótni.

– Chelsie, to nie twoja wina. - Pocieszał mnie Gayle. – Nie zrobiłaś nic złego.

– Nie powinnam z nim pójść.

– Owszem, to było głupie.

Nie złościłam się na niego za to, co powiedział. To prawda. Nigdy nie udawał, że coś mu się podobało, bo było związane ze mną albo że robiłam dobrze, gdy on miał zupełnie inne zdanie na dany temat. Chyba to podobało mi się w nim najbardziej. Nie idealizował mnie. Nie chciał, żebym była idealna. Czasami miałam wrażenie, że chciał mnie niezależnie od tego, czy miałam jakieś wady, czy nie. Gayle, również nie był idealny, ale po poprzednim związku, niewiele przeszkadzało mi w facetach. Wystarczyło, że się nie kłóciliśmy. Nie byłam zbyt wymagająca. Potrzebowałam tylko czuć się bezpiecznie

– Wiem.

– Chelsie – złapał mnie za dłoń – nie obwiniaj się. Zaufałaś mu.

– Nie powinnam. Gayle, przepraszam. - Spojrzałam mu w oczy. – Za wszystko. Jesteś dla mnie... Cholernie mi przykro. Kocham cię.

Musiałam mu to w końcu powiedzieć. Musiał wiedzieć, że moje zachowanie było spowodowane strachem, a nie tym, że zwątpiłam w niego i jego uczucia do mnie. Wiedziałam, że on mnie kochał. Pokazywał mi to każdego dnia. Po prostu potrzebowałam trochę czasu dla siebie, żeby wszystko przemyśleć. Nie czułam się dobrze, z tym że zostawiłam Gayla bez słowa wyjaśnienia. Nie zasłużył na to. Postaram się już nigdy tego nie zrobić. O ile nadal chciał ze mną być. Miałam taką nadzieję.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz