20.

600 21 0
                                    

Zadzwoniłam do Aubrey, która przyjęła mnie pod swój dach bez problemu. A dokładniej pod dach Aarona, który na szczęście nie miał nic przeciwko mojemu towarzystwu. Nie czułam się dobrze, z tym że zwaliłam im się na głowę, bo niedawno się pogodzili i na pewno potrzebowali wyjaśnić sobie wiele rzeczy. Jednak przyjaciółka nie pozwoliła, żebym wyszła gdziekolwiek, zanim razem czegoś nie wymyślimy. Mogłam zostać u nich na dłużej i zająć pokój, który Aaron przygotowywał dla córeczki, bo gościnny zajmowała już jego siostra. Dopiero wtedy zrozumiałam, dlaczego moja obecność nie była dla nich problemem.

Młoda nie przepadała za moją przyjaciółką, zwłaszcza po tym, jak zostawiła Halla i nie powiedziała mu nic o dziecku. Oczywiste, że stanęła po stronie brata, ale powinna poznać wersję Aubrey. Dowiedziałaby się wtedy, że Aaron nie był idealnym facetem i dziewczyna nie zostawiłaby go bez powodu, zwłaszcza będąc w ciąży. Coś musiało sprawić, że w niego zwątpiła.

Postaram się nie utrudniać im życia. Mieli wystarczająco dużo swoich problemów. Podczas swojego pobytu mogłabym się zająć Lily, żeby mieli więcej czasu dla siebie. Chętnie spędzę trochę czasu z kimś, kto nie będzie mnie o nic wypytywać, bo nie umiałam jeszcze rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Wystarczyło, że opowiedziałam Aubrey o tym, co zastałam po powrocie do mieszkania. Rozpłakałam się jak dziecko i dałam pocieszyć. Przez chwilę bałam się, że dam się przeprosić Markowi albo że on zrobi coś, że do niego wrócę. Nie mogłam na to pozwolić.

Wyprowadziłam się od Marka następnego dnia. Nie czekałam na jego powrót z pracy. Nie miałam ochoty na niego patrzeć ani słuchać, co miał mi do powiedzenia. To nie miało już żadnego znaczenia. Mógł sobie robić ze swoim życiem, co chciał, ale nie zamierzałam już brać w tym udziału. To koniec. Czułam się okropnie. Mark zniszczył nasz związek dla chwili przyjemności i mnie zdradził. Robił to częściej? Na pewno. Czemu nic nie zauważyłam? Niemożliwe, żeby aż tak dobrze się krył. Gdyby tak było, nigdy nie przyprowadziłby tamtej ździry do naszego mieszkaniu. Przecież nie raz mogłam wrócić wcześniej i bez uprzedzenia. Wolałam zgonić winę na Marka niż wyjść na naiwną dziewczynę, która była tak cholernie zakochana w swoim facecie, że dawała robić z siebie idiotkę.

Postanowiłam zabrać wszystkie swoje rzeczy z mieszkania. Nic mnie już tam nie trzymało. Przekonałam Aubrey, że nie musiała iść tam ze mną. Dałam sobie radę sama. Tym bardziej że miałam pewność, że od rana Marka na pewno nie będzie w domu. Mógł wychodzić z pracy wcześniej, ale najpierw musiał do niej pojechać. Właśnie na ten moment poczekałam, żeby przypadkiem się z nim nie zobaczyć. Udało mi się uniknąć spotkania z nim, co bardzo mnie ucieszyło.

Nie chciałam być teraz sama, a nie miałam się gdzie podziać, dlatego wróciłam do Aubrey. Nie miałam wiele swoich rzeczy, które do nie przywiozłam. Większość zostawiłam w aucie, a ze sobą wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Poprosiłam przyjaciółkę, żebyśmy porozmawiały później. Potrzebowałam odpocząć. Ochłonąć. Nie zamierzałam długo siedzieć przyjaciółce na głowie, mimo że u niej i Halla miałam sporo spokoju. Bardziej skupiali się na córce niż wyciągnięciu mnie z pokoju. I dobrze, bo nie miałam sił udawać, że nie ruszyła mnie zdrada mojego narzeczonego. Byłam zdołowana.

Będę musiała odwołać ślub, bo Mark na pewno tego nie zrobi. Będzie udawał, że nic się nie stało. Uzna, że mi przeszło i że i tak za niego wyjdę. Nie było, kurwa, mowy! Ciekawe, co powiedział swojej mamie, gdy nie mogła się wczoraj do mnie dodzwonić, bo wyłączyłam telefon chwilę po tym, jak skontaktowałam się z Aubrey. Nie chciałam się nikomu tłumaczyć, a już na pewno nie matce Marka. Niech synuś pochwali się jakim cudownym był facetem. W ostateczności pewnie będzie zgrywać pokrzywdzonego, ale szczerze, miałam to gdzieś. Mogłam wyjść na sukę. Najważniejsze, że nie musiałam już na niego patrzeć i że dowiedziałam się o zdradach, zanim wyszłam za mąż. Nie wiedziałam, co bym zrobiła wtedy. Na szczęście ten problem miałam z głowy. Resztą niech zajmie się Mark, bo będzie musiał teraz zadbać o wszystko sam.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz