42.

378 25 0
                                    

– Masz ochotę zobaczyć małego Jamesa? - Gayle stanął przede mną.

Nie miałam nic przeciwko spędzenia trochę czasu poza domem. Z Emmą i Landenem ostatnio widywałam się tylko podczas spotkań u Hallów. Za to mój facet spędzał u przyjaciela każdą wolną chwilę, gdy ja przebywałam jeszcze w pracy. Musiał sobie jakoś zająć czas do mojego powrotu. Lepiej, że chodził tam niż na spotkania z innymi kobietami. Czasami wmawiałam mu, że pewnie wolałby dziewczynę bez przykrych przeżyć, z którą miałby łatwiejsze życie. Nie denerwował się wtedy. Spokojnie tłumaczył, że to ja byłam dla niego najważniejsza. Miał do mnie dużo cierpliwości. Starałam się jak najmniej narzekać na swój wygląd i charakter. Nie chciałam wkurzać Gayla. Przecież każdego dnia udowadniał mi, że kochał mnie niezależnie od tego, jaka byłam.

– Zawsze go tak nazywasz. - Zaśmiałam się.

Syn Landena wcale nie był już mały. Przerósł trochę Lilkę i nie chciał usiedzieć na tyłku nawet chwili. Najchętniej spędzał czas ze swoimi rodzicami. Ciężko było go od nich odciągnąć na dłużej. Udawało się to tylko babci i czasami Hallom, ale to pewnie tylko, dlatego że mógł rozrabiać z ich córkami, co Aaronowi w ogóle nie przeszkadzało. Dzielnie zgarniał każdy opieprz od żony. Dziewczynki ustawiły sobie tatusia, który był w stanie zrobić dla nich wszystko. Trochę rozumiałam jego chęć posiadania dużej rodziny. Też chciałabym mieć trójkę maluchów, niezależnie od tego, jak ciężko będzie. Wierzyłam, że z Gaylem jakoś dam sobie radę. On nie da sobie wejść dzieciom na głowę. Na pewno nie.

– Bo taki jest.

Oczywiście wiedziałam, że mojemu facetowi zależało na odwiedzeniu Jamesa. Lubił spędzać z nim czas. To sprawiało, że mogłam myśleć, że Gayle kiedyś zechce być ojcem. Na razie nie rozmawialiśmy na ten temat. Żyliśmy z dnia na dzień. Mój facet pewnie nie chciał, żebym znowu spanikowała. Może niedługo sama będę umieć porozmawiać z nim na temat naszej przyszłości. Były dnie, kiedy nie bałam się niczego. Jednak czasami nadal nie byłam pewna, czego chciałam.

– Cześć. - Emma uśmiechnęła się na nasz widok. – Chłopcy siedzą w ogrodzie. Mam nadzieję, że nie grzebią przy kosiarce.

Dzieci zazwyczaj lubiły pomagać rodzicom, mimo że zawsze robiły przy tym ogromny bałagan. Aubrey ciągle narzekała na to, że jej córka, pomagając przy przygotowywaniu posiłków, sprawiała, że odechciewało jej się przy tym wszystkiego. Jednak Lilka miała wtedy najlepszy ubaw. A młodsza siostrzyczka chętnie towarzyszyła im podczas sprzątania, robiąc ślady małych brudnych rączek w całej kuchni. Czasami miałam wrażenie, że tylko Aaron był w stanie ogarnąć chaos, który panował w ich domu, zapewniając żonę, że nie było nic złego w rozrabianiu ich córeczek. Moja przyjaciółka nie dawała się do tego przekonać. Jedynie uśmiechu córeczek były w stanie ją udobruchać.

– Masz rację. Radzę ci zatrudnić ogrodnika. - Zaśmiał się Gayle.

– Sugerowałam to.

Miałam wrażenie, że Emma i jej mąż nigdy się nie kłócili. Przynajmniej nic o tym nie wiedziałam. Chciałabym wiedzieć, jak potrafili dojść do porozumienia w każdej kwestii. Gayle często śmiał się, że żona jego przyjaciela za bardzo mu ustępowała, dlatego Landen zawsze był zadowolony. Nie mogło tak być. Nie chciało mi się wierzyć, że Emma była wstanie cały czas iść na kompromisy.

Gdy weszliśmy do ogrodu, zastaliśmy Landena z synem biegających za piłką. Tą, która kupił Gayle. Na ten widok mój facet uśmiechnął się zadowolony. Czekał na ten moment od dnia, kiedy syn jego przyjaciela przyszedł na świat. Podczas każdych odwiedzin podtykał maluchowi piłkę pod nos, mimo że nie bardzo wiedział, co z nią zrobić. Były momenty, kiedy wujek gadał mu o zasadach gry, a James się z niego śmiał. Nawet to nie zniechęciło Gayla.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz