48.

412 23 0
                                    

Przyjechaliśmy z Gaylem do Nowego Jorku, żeby zaprosić naszych rodziców na ślub. Mój narzeczony najpierw sam chciał porozmawiać ze swoim ojcem. Chyba bał się jego reakcji, ale w tym czasie nie będę się nudzić. Zajrzę do taty i zapytam, czy byłby w stanie pożyczyć mi jakieś pieniądze. Nie miałam wiele oszczędności. Starczyło na buty, bieliznę i kilka dodatków oraz umówiłam fryzjera, na którego przeznaczę pieniądze z następnej wypłaty. Powinno starczyć. Jednak potrzebowałam trochę kasy na suknię ślubną. Miałam pomysł, żeby ograniczyć koszty, ale potrzebowałam małej pożyczki. Nie chciałam, żeby mój narzeczony za wszystko płacił. I tak wydał już sporo pieniędzy.

– Przyjadę po ciebie – odezwał się Gayle, gdy podjechaliśmy pod dom mojego ojca.

– Daj znać, jak poszło. - Pocałowałam go.

– Jasne. Zadzwoń.

Tata ucieszył się z mojej wizyty, jednak zaniepokoiła go nieobecność mojego narzeczonego. Podejrzewał, że się pokłóciliśmy. Nic z tych rzeczy. Mimo przygotowań ślubnych i odmiennego zdania w pewnych sprawach się nie kłóciliśmy. Spokojnie próbowaliśmy dojść do porozumienia. Na razie nam się to udawało. Gayle wiele razy odpuszczał, ale ja też nie zamierzałam długo upierać się przy swoim.

– Nie. - Zaśmiałam się. – Pojechał załatwić kilka spraw. Przyjedzie po mnie.

– No dobrze.

– Bierzemy ślub. - Podałam mu zaproszenie. Miałam nadzieję, że przestanie się przejmować nieobecnością mojego faceta. – Jestem szczęśliwa.

– Za dwa miesiące? - Spojrzał na mnie podejrzliwie. – Chcesz mi powiedzieć coś jeszcze?

Zastanawialiśmy się z Gaylem, kto pierwszy wpadnie na taki pomysł. Byliśmy w stanie się nawet o to założyć. Oczywiście przegrałam, ale cokolwiek nie wymyśli mój narzeczony i tak miałam wrażenie, że poczuję, jakbym wygrała.

– Nie jestem w ciąży. Planuję. Gayle chce dziecka dopiero po ślubie.

– Dlatego tak wam się śpieszy?

Nie, chyba nie. Przecież nie będziemy starać się już pierwszego dnia jako małżeństwo.

– Młodsi nie będziemy. - Wzruszyłam ramionami. – Jestem go pewna. Sprawił, że jestem szczęśliwa. Tato, on mnie nie skrzywdzi.

– Dobrze. Potrzebujesz pieniędzy?

Nie chciałam, żeby pomyślał, że tylko dlatego przyjechałam. Oddam mu pieniądze za kilka miesięcy. Po ślubie nie będę miała wielkich wydatków, więc uda mi się uzbierać pożyczoną kwotę.

– Właściwie to chciałabym skorzystać z pomocy koleżanki Christy, żeby przerobiła dla mnie suknię ślubną Abi. - Spojrzałam na niego.

Rozmawiałam z przyjaciółką i nie miała problemu z oddaniem mi swojej sukni. Przecież nie zamierzała jej zakładać drugi raz. Może dałoby się coś zrobić, żeby pasowała na mnie. Przypomniałam sobie, że kobieta mojego taty miała znajomą krawcową i może mogłaby się tym zająć, gdybym ją ładnie poprosiła.

– Czemu miałabyś iść do ślubu w cudzej sukni?

– Nie stać mnie na nic innego. Doskonale wiem, że wydaliśmy sporo pieniędzy wcześniej. Nic się nie zwróciło.

Poza tym Mark nadal myślał, że zapłacę mu za straty. Miałam zamiar to zrobić, ale nie po tym, jak mnie pobił. Cieszyłam się, że chociaż za to został ukarany. Może nie skrzywdzi innej dziewczyny, chociaż nie miałam pewności. Potrafił być czarujący, a wielu kobietom imponowało to, że pochodził z bogatej rodziny. Pewnie dla życia w luksusie na wiele rzeczy potrafiłyby przymknąć oczy.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz