49.

473 23 0
                                    

GAYLE


Nie wiedziałem, czego się spodziewać po wizycie w domu ojca. Wolałem unikać tego miejsca. Po śmierci mamy nie czułem się tutaj dobrze, mimo że przepisała połowę domu na mnie. Nie chciałem też pozbawić ojca dachu nad głową, mimo że mogłem to zrobić. Wyniosłem się do dziadków, a po studiach wynająłem własne mieszkanie. W tej kwestii miałem dużo wspólnego z Landenem. Tyle że ja chciałem wybaczyć ojcu, ale za każdym razem robił coś, co sprawiało, że obwiniałem go o stratę rodzicielki. Może gdyby się nią odpowiednio zajął... Później miałem żal, że znalazł sobie inną kobietę, mimo że minęło pięć lat od śmierci jego żony. Ubzdurałem sobie wtedy, że wcześniej ją zdradzał i czekał na moment, jak odejdzie. Później docierało do mnie, że przecież on też cierpiał. Jednak mój ból przysłaniał dobre uczucia do ojca, poza tym on nawet nie starał się mi niczego tłumaczyć. Cały czas traktował mnie jak dzieciaka, który nie musiał o wszystkim wiedzieć. To mnie wkurzało.

– Cześć. - Spojrzałem na niego, gdy otworzył mi drzwi.

Nie spodziewał się mnie. Nigdy nie uprzedzałem go o swoich wizytach, ale może powinienem, bo nie chciałem natchnąć się na jego nową kobietę, która panoszyła się po moim domu rodzinnym. Nawet nie miałem zamiaru z nią rozmawiać. Przychodziłem do domu ojca jak do siebie. W sumie to jego część nadal należała do mnie. Majątek mamy został przepisany na mnie. Jedyne, co odziedziczył jej mąż to połowa domu. Mieliśmy szczęście, że moja rodzicielka pochodziła z bogatej rodziny. Dziadkowie nie żałowali pieniędzy na swoją jedyną córkę. Ona robiła to samo ze mną. Byłem jej kochanym synkiem, właśnie dlatego strata mamy tak cholernie mnie bolała. Miałem niecałe piętnaście lat, gdy odeszła. Mało, żeby cokolwiek zrozumieć. Była chora, a ojca nie było przy niej, gdy umierała w szpitalu, trzymając mnie za rękę. Odkąd tam trafiła, nie chodziłem do szkoły i nie opuszczałem szpitala. Tata niewiele tam bywał. Co było ważniejsze od umierającej żony?

– Gayle, miło cię widzieć. - Uśmiechnął się.

Nie byłem tego pewny. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Żadna nasza rozmowa nie kończyła się dobrze. O czym mieliśmy rozmawiać? Chciałem zaprosić go na swój ślub, bo był moją jedyną rodziną. Czułbym się źle z myślą, że zaprosiłem obcych ludzi, a nie własnego ojca. Nie wiedziałem tylko, czy chciałem, żeby uczestniczył w ceremonii. Mogłem się spodziewać, że przyjdzie ze swoją kobietą. Nie mogłem mu tego zabronić. Nawet jeśli jej nienawidziłem. Cokolwiek bym nie wymyślił, nie będę w pełni zadowolony. Niech ojciec zdecyduje. Może poczuję się wtedy lepiej.

– Chciałem tylko zająć ci chwilę. - Rozejrzałem się po salonie.

Nic w tym domu nie było jak dawniej. Obca kobieta zmieniła wszystko. Pewnie, gdybym nie zabrał pamiątek po mamie, wyrzuciłaby je na śmieci. Partnerka ojca nie była sentymentalna, a na pewno nie, jeśli chodziło o jego byłą żonę. Dobrze, że nie nalegała na poznanie mnie. Widzieliśmy się kilka razy w życiu i nie raczyłem jej żadną rozmową. Nie miałem jej nic do powiedzenia. Zajęła miejsce mojej mamy i pozbyła się z domu wszystkiego, co o niej przypominało.

– Wiesz, że zawsze mam dla ciebie czas.

Jasne. Tak samo, jak miał go dla swojej żony. Moi rodzice mogli mieć wygodne życie i nie musieli nawet pracować. Dziadkowie chcieli, żeby ich córka zajęła się wychowywaniem mnie. I robiła to najlepiej, jak umiała. Jednak, gdy zacząłem chodzić do przedszkola, mama swój wolny czas spędzała w fundacji. Jej rodzice byli współzałożycielami, a moja rodzicielka uwielbiała pomagać innym. Nie wiedziałem, co się tam działo po jej śmierci. Tata pracował, gdy ją poznał i nie zrezygnował z tego, bo nie chciał, żeby teściowie uznali go za nieroba, który liczył na wygodne życie za pieniądze żony. Musiał zrobić tym na nich dobrze wrażenie.

Uratuj moje serce. [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz