Usłyszała dzwoneczek u drzwi księgarni.
- Dzień dobry! - padło od wejścia.
- Witam! Zaraz podejdę. Proszę się rozgościć! - właścicielka krzyknęła zza regałów. - Napije się Pan herbaty?
- Jeśli to nie kłopot, to poproszę. - odpowiedział klient siadając i zatopił się w Proroku Codziennym.- Nie wierzę! - Hermiona krzyknęła a gość jej sklepiku poderwał się na równe nogi i odwrócił - kiedy zjawiłeś się w Londynie!?
Dziewczyna podbiegła i wylądowała prosto w rozpostartych ramionach swojego nowego przyjaciela.
- Jakieś pół godziny temu - zaczął się śmiać, kręcąc się z Mioną wokół własnej osi - udusisz mnie wariatko!
- Trudno. Istnieje taka ewentualność. Ale nie martw się, potem ukryję ciało. - zarechotał na cały głos.Kaspar pozałatwiał co musiał po czym zjawił się w księgarni i zaczekał tam do jej zamknięcia.
- Ile czasu minęło od naszego spotkania?
- Jakieś trzy miesiące - odpowiedział - musisz przyznać, że Helsinki są piękne.
- Tak. Zdecydowanie. Dziś zabiorę Cię do mojego ulubionego klubu. Co Ty na to?- zagadnęła dziewczyna.
- Ok, ale najpierw obiecany sklep na Pokątnej. Dobrze?
- Jasne. Tylko tam chodzę po wielosokowym.
- Dlaczego Mionka?
- Bo nie chcę zostać znaleziona. - powiedziała czując, że to nie zaspokaja ciekawości jej rozmówcy - Kas , kochałam kogoś przed opuszczeniem szkoły. Nie rozumiał tego. Nie mogłam tak żyć, więc... zniknęłam. Nie chce o tym mówić. - mężczyzna popatrzył jej w oczy.
- Nie kłam malutka. Ty ciągle go kochasz. To dlatego nie chcesz zostać znaleziona, żeby nie stanąć oko w oko ze swoją słabością. Ale ok. Tylko mnie pilnuj, bo Cię nie poznam i się zgubię.W sklepie ze składnikami spędzili sporo czasu. W tym samym czasie pojawił się tam Snape ale w swoim zmienionym wizażu. Oczywiście zauważył dobrego kumpla z Belgii, jednak nie mógł się zdradzić. Kusiło go jednak co tutaj robi Kas i kim jest jego towarzyszka. / Będę musiał go podpytać/ - pomyślał. Kupił co miał i wyszedł.
Kilka dni później wysłał sowę do Kaspara Dasselevort i czekał na odpowiedź.
Podczas śniadania w Wielkiej Sali zaczęły pojawiać się wyczekiwane przez uczniów sowy. Jedna wylądowała przed Mistrzem Eliksirów. Rozwiązał z jej nóżki list i podał kulkę winogrona.
/ Witaj stary druhu.
Wielką radość sprawił mi fakt, że odezwałeś się do mnie po tak długim czasie. Chętnie skorzystam z okazji i odwiedzę Cię w Hogwarcie. Nie wiem tylko, czy Twoi uczniowie wytrzymają z nami dwoma na lekcjach i co na to nowa dyrektorka.
Do zobaczenia w czerwcu. Do tego czasu ustalimy szczegóły.
Pozdrawiam Kas./- Jeśli to nie tajemnica to kogo tak z rana Cię nęka? - zagadnęła McGonagall
- Pamiętasz Kasa z Belgii? Opowiadała Ci o nim.
- Taaak ? A coś się stało?
- Zaproponowałem mu przyjazd do nas w czerwcu i specjalny pokaz warzenia Eliksirów dla zainteresowanych uczniów i absolwentów. Co Ty na to? Pani Dyrektor??? - zaintonował swoim najbardziej zaczepnym tonem i uniósł charakterystycznie brew.
- No bardzo dobry pomysł. Myślisz, że jak to nagłośnimy w prasie to Hermiona się skusi? - szepnęła pochylając się tak, żeby nikt poza adresatem tego nie usłyszał.
- Wątpię, ale w sumie... kto wie... - odpłynął w myśli.Zostało na zorganizowanie tego jakieś pięć miesięcy. Zdążę.
Sev jeszcze kilkakrotnie spotkał towarzyszkę swojego kumpla w sklepie na Pokątnej. Intrygowało to jej zachowanie. Choć sam nie wiedział czemu.
Po zajęciach błądził po Londynie. To było jedyne miejsce gdzie nie szukał Grenger. Mogła schować się wszędzie tylko nie tu. Przecież to zbyt blisko.
Musiał się gdzieś napić. To taki wieczór, kiedy wszystko w szkole przypominało mu Hermionę. Ile można szukać. Jednak nie podda się. Będzie szukał do skutku. Pogrążony w myślach skręcił w niewielką uliczkę, gdy do jego uszu dobiegła zgłuszona muzyka. Poszedł dalej i znalazł pub /u Jimiego/. Dobre miejsce, żeby wypić.
Usiadł przy niewielkim stoliku w kącie, tak żeby nikogo nie pokusiło by się przysiąść.
Skinął na barmana gestem znaczącym / podwójna whisky/ i czekał. Po chwili kelner podał mu trunek i odszedł. Severus raczył się wybornym trunkiem. Był przy trzeciej szklance kiedy do baru weszła niewielka, drobna kobietka. Archi kelner, który podawał mu drinki od razu podszedł i zabrał jej płaszcz.
Dość krótka, lekko połyskująca sukienka, wysokie szpilki i burza brązowych włosów. Czarodziejowi serce skoczyło do gardła. Wtedy padło:
- Cześć Archi! - serce w gardle czarodzieja zamarło. Merlinie! To ona. Znalazłem ją. Tak blisko. Tuż pod moim nosem.
- Cześć Jane - odpowiedział kelner. - przy barze?
- Jasne, jak zwykle - odwróciła się do barmana - Jimi nalejesz mi to co zawsze?
- No a jak! - już stała przed nią szklanka z ognistą.
/To przy mnie nauczyła się ją pić/ pomyślał profesor.
/Ale Jane? Czemu?... Wiem. Jej drugie imię. Hermioną Jane Grenger/
Robiło się coraz tłoczniej. Hermi bawiła się z każdym kto miał ochotę. Używała wszystkich sztuczek jakimi może kobieta skusić potencjalną ofiarę. Przy czwartej czy piątej szklance ognistej, dostrzegła gościa sączącego ten sam trunek co ona. Wzięła szklankę z baru i poszła w stronę jego stolika. Z czarującym uśmiechem pochylił się w jego stronę i zapytała:
- Mogę tu przysiąść i troszeczkę odpocząć?
Severus zachęcił ją do zajęcia miejsca delikatnym ruchem ręki.
- Wydaje mi się? Czy jesteś tu pierwszy raz?- padło pytanie kiedy tylko usiadła.
- Tak. Zgadza się. Trafiłem tu przypadkiem - odparł.
- W życiu nic nie zdarza się przypadkiem mój drogi - rzuciła przez stół i wyciągnęła do niego rękę - Jane - przedstawiła się.
- Sam - odparł i uścisnął jej rękę. Ledwo opanował drżenie. Po tylu latach znów dotknął jej ręki.
Upili kilka łyków w milczeniu.
- Zatańczysz ze mną Sam? - zapytała lekko zmieszana.
- Chętnie - odparł i chwyciwszy jej dłoń poprowadził drobną kobietę na parkiet.
Kiedy już była w jego ramionach nie potrafił powstrzymać poczucia ekscytacji. Tańczyli dopóki dziewczyna nie zniknęła w toalecie. Sam podszedł do baru.
- Często tu bywa ta dziewczyna?
- A co spodobała się? - Sev rzucił posępnym wzrokiem na barmana
- Może? - odparł.
- No to masz szczęście. Z naszych obserwacji wynika, że jesteś dokładnie w jej stylu. A wracając do Twojego pytania... To tak w czwartki, piątki i soboty zawsze. - Jimi przerwał - a czasem w tygodniu - szepnął, bo dziewczyna docierała już do baru.
- Hej. Dasz się jeszcze zaciągnąć na parkiet przystojniaku?
- Zawsze. - odparł z lekkim uśmiechem w czasie kiedy barman puszczał do niego oko.
CZYTASZ
Odnaleźć swoje życie.
Fanfiction"...Wydarzenia wojenne nie dawały jej spokoju. Zarówno spotkanie z Czarnym Panem, jak i późniejsza ucieczka przed Wesleyem i Krumem. Urwany kontakt z Harrym i Ginny po ich wyjeździe. Ile może znieść jedna, krucha osóbka. Ile złych rzeczy może spaść...