(UWAGA ! rozdział 18+). Nie ma konieczności czytania dla obrazu całości opowiadania.
NIE LUBISZ - NIE CZYTAJ!Miona wsunęła palce we włosy czarodzieja przyciągając jego głowę bliżej siebie.
On najpierw musnął jej wargi potwierdzając zaproszenie do oddania się kolejnej fali przyjemności, kiedy jej miękkie, chętne usta rozchyliły się delikatnie czując subtelną pieszczotę językiem. To wystarczyło, by zachęcony mężczyzna podążył za wybuchem niepohamowanej rozkoszy. Języki tańczyły w coraz większym uniesieniu, doprowadzając do eksplozji pożądania i tłumionej latami namiętności.
Pocałunki zeszły na szyję, a po lekkim zsunięciu na obojczyk, ręce stęsknionego czarnowłosego błądziły po plecach drobnej kobietki jakby składając obietnicę wyczekiwanego.
Po kilku chwilach szlafrok opadł na podłogę i oczom mistrza ukazała się jego ukochana w srebrzystej koszulce nocnej na cienkich ramiączkach. Kiedy jego długie ramiona powędrowały pod pośladki dziewczyny czyniąc lekki gest sugerujący chęć podniesienia jej, niemalże natychmiast oplotła nogi dookoła pasa mężczyzny opadając lekko na jego podtrzymujące ręce. Pocałunki stawały się coraz gorętsze. Hermiona pozwoliła zawładnąć sobą. Była szczęśliwa. Nie ważne co będzie potem. Ważne było tylko tu i teraz. Severus, pragnienie, zaspokojenie. Po zaledwie kilku krokach długich nóg Snapa znaleźli się przy ogromnym łożu z czarno srebrnym baldachimem i zieloną, ciemną, jedwabną pościelą. Mistrz delikatnie położył swoją kobietę na posłanie, cały czas obserwując czy na pewno nie ma nic przeciwko temu. Kiedy jednak po spotkaniu pleców dziewczyny z chłodną pościelą pociągnęła go za kark do siebie, poddał się sugestii z niewyobrażalną ulgą, że to jednak nie tylko jego wyobraźnia.
- Jak ja za Tobą tęskniłem - szepnął zawisając oparty na łokciu, tuż przy jej uchu.
- Mhm - uśmiechnęła się delikatnie gładząc kciukiem zapadnięty lekko policzek.
W tym czasie przez jej usta przemknęło subtelne muśnięcie wąskich warg. Już nie tak gorączkowo jak przed kilkoma chwilami a z niezwykłym wysmakowaniem spływały kolejne pocałunki. Usta, oczy, skronie, wszystkie te muśnięcia były niczym zapewnienia...
" Jestem tu, jestem dla Ciebie, mamy czas na wszystko..."
Sypialnię wypełniła fala westchnień, cichych sapnięć, pomruków usta w usta. Pocałunki schodziły przez żuchwę, szyję, obojczyk, coraz niżej, coraz gorętsze, choć wciąż niespieszne. To tak, jakby miały w nieskończoność smakować każdą chwilę w obawie, że zniknie, czy umknie. Tyle, że teraz żadne z nich nie miało zamiaru uciekać.
Prawa ręka czarnookiego błądziła opuszkami palców od ramienia do biodra drobnej dziewczyny. Nienasycone oczy pochłaniały rozkoszny widok dość wymizerowanego, choć dla tego mężczyzny najpiękniejszego ciała.
Aksamitna skóra różowiała delikatnie pod palcami coraz bardziej łaknąc dotyku. Kobieta przylgnęła całą sobą do ciała kochanka, oddawała pieszczoty z takim samym ogniem.
Płonęła - tak, to dobre określenie - była świadoma tego, ze płonęła pożądaniem. Ten ognik tlił się tyle lat, czekał na haust tlenu by wystrzelić niczym ogień hutniczego, mugolskiego pieca.
Zsuwając ramiączka koszulki nocnej Sev wyznaczał ścieżkę pocałunkami do drobnych, kształtnych piersi. Obejmując w końcu ustami stwardniałą brodawkę zamruczał przeszywając ciało kobiety wibracjami. Ona w odpowiedzi jęknęła cichutko zakrywając odruchowo usta dłonią i wyginając ciało w kierunku przyjemności.
- Nie, proszę nie uciszaj się - popatrzył w cynamonowe oczy - pokoje są wyciszone a ja chciałbym Ciebie słyszeć , mieć pewność, że jest Ci dobrze.
Kolejne sapnięcie wypłynęło z gardła kobiety. Pieszczoty obejmowały obie piersi i powoli sukcesywnie zaczęły podążać w kierunku pępka. Miona dokładnie czuła nabrzmiałą erekcję napierającą na jej zniewolone pod ciężarem udo.
Cudowne uczucie - pomyślała uśmiechając się tajemniczo.
Ręce Snapa błądziły stale i stale muskając, masując, usta ssały, podgryzały, to było takie cudowne. Kiedy w to wszystko wkradł się taniec spragnionego języka doznania przechodziły na kolejny poziom.
Pieszczoty sięgały coraz niższych rewirów, kiedy przeniosły się w okolice wzgórka, dziewczyna wstrzymała oddech.
Czarnowłosy pieścił każdy cal jej wygłodniałego ciała, realizując tym sposobem swoje wieloletnie fantazje. Najpierw palce a po chwili usta dotarły do wewnętrznej strony ud. Rozpalona kobiecość sączyła się delikatnie w towarzystwie rozpaczliwych, desperackich pojękiwań. To już była nie lada tortura.
- Severusie proszę - wyszeptała.
- O co mnie prosisz - powiedział nie przerywając działań.
- Proszę zrób to, dotknij mnie - zamarła, kiedy ciepły język delikatnie przemknął po łechtaczce.
- Tego pragniesz? - zapytał pomiędzy długimi muśnięciami języka, a urywanym oddechem kobiety.
- Tak, proszę... więcej.
Sev już teraz zsunięty na kolana poza łóżko pieścił zapamiętale najwrażliwszy skrawek swojej kochanki. Miona wiła się niczym kobra. Czarnooki niespiesznie spełniał błagania kobiety, rozkoszując się doznaniami. Teraz nie miał już wątpliwości, że to na nią czekał całe życie. Tak właśnie pomyślał kiedy z ostrym jękiem kobieta błagała o więcej świadoma, że jej partner wcale nie ma zamiaru przerywać.
Sev był na skraju , na granicy eksplozji kiedy ułożył głowę na jej brzuchu palcami muskając uda, tuż po tym jak wykrzyczała jego imię.
- Chodź do mnie - usłyszał. Unosząc wzrok zobaczył zamglone oczy dziewczyny. Kiedy zawisł nad nią tak, że niemal stykali się nosami Miona wykorzystała to i pchnęła go na plecy. Jednym zgrabny ruchem, to ona była teraz dominantą. Usadowiła się okrakiem tuż pod jego żebrami, gdyż była drobinką w porównaniu z nim i zasypała pocałunkami umięśnione, smukłe ciało pod sobą.
Pragnęła go, jak nigdy nikogo innego, ale najpierw chciała doprowadzić mężczyznę do granic szaleństwa pieszczotami. Odpowiedziała na każdą, jaką dostała parę chwil temu. Kiedy jednak przejechała językiem po purpurowej, sączącej się główce jego nabrzmiałej męskości, chrapliwy dźwięk wydarł się z gardła czarnookiego. Tak. Tego chciała. Doprowadzić do takiej rozkoszy, po której już prawie nie ma nic. Jest tylko niewidzący wzrok, nierozumiejący mózg. Jakby wszystko było w innym wymiarze. Ciepłe podmuchy oddechu, pocałunki, liźnięcia to wszystko wycelowane w męskość wywoływało ekstatyczne jęki i pomruki. Kiedy już drgając z ekscytacji miał eksplodować, drobna dłoń objęła jądra i wycofała kulminację.
Teraz to ona miała władzę, to ona decydowała kiedy dojdzie do spełnienia.
Severus spod zamkniętych powiek próbował wyczuć co dalej, kiedy i jak.
Nie śmiał choć zerknąć, aby ten cudowny moment znów nie okazał się tylko bardzo realistycznym snem.
Kobieta niczym pantera zwinnym ruchem wylądowała swą kobiecością nad naprężonym dumnie kochankiem i płynnym ruchem nabiła się na gotową męskość. Z dwóch gardeł jednocześnie eksplodowały niezidentyfikowane dźwięki. Miona poruszała się bardzo wolno, smakując każde doznanie.
- Popatrz na mnie - szepnęła pomiędzy westchnieniem
- A będziesz kiedy otworzę oczy? Czy wtedy się obudzę?
- Sprawdź ... - sięgnęła dłonią jego ramienia.
Severus otworzył oczy przyglądając się z niemałym zdumieniem kobiecie ujeżdżającej go metodycznie. Była tam. Chwilę później drobne plecy poczuły chłód pościeli, a zadowolony mężczyzna zawisł nad nią okrywając pocałunkami każdy dostępny skrawek ukochanego ciała pod sobą. Kochali się coraz bardziej desperacko, jakby od tego zależało istnienie świata. W pewnym sensie tak właśnie było, tyle że dotyczyło to... ich świata. Po kilkunastu minutach najpierw usta Hermiony wydały z siebie ekstatyczny szloch wyrywając z gardła upragnione imię a po kilkudziesięciu sekundach dołączył do nich gardłowy warkot spełnionego mężczyzny wypowiadającego imię swojej partnerki.
Delikatnie opadł obok dziewczyny wysuwając się z jej ciepła i składając gorącą pieczęć na ustach.
Tak. Można pokusić się o stwierdzenie, że po 45 latach życia Severus poczuł szczęście. Głębokie, niezmącone szczęście, które spotęgowane zostało wyrazem niczym nie zmąconej błogości na zaróżowionej twarzy panny Grenger .
Oboje wyczerpani, zadowoleni, wtuleni w siebie odpłynęli w sen.
CZYTASZ
Odnaleźć swoje życie.
Fanfiction"...Wydarzenia wojenne nie dawały jej spokoju. Zarówno spotkanie z Czarnym Panem, jak i późniejsza ucieczka przed Wesleyem i Krumem. Urwany kontakt z Harrym i Ginny po ich wyjeździe. Ile może znieść jedna, krucha osóbka. Ile złych rzeczy może spaść...