Część oficjalna obchodów została zainaugurowana przez profesor Minerwę McGonagall. Powitała ona na błoniach władze magicznej Wielkiej Brytanii, bohaterów wojennych wydarzeń, absolwentów oraz gości. Następnie rozpoczęła wspominki... Pierwszym tematem był oczywiście Albus Dumbledor. Wspominała go bardzo ciepło, jednak delikatnie mówiła o jego umiejętności manipulacji oraz zjednywania sobie ludzi, jak i niebywałych zdolnościach do kierowania życiem innych w taki sposób, aby byli święcie przekonani, że to wszystko co robią jest ich wolą, że każda decyzja jest ich własną. Następnie Andromeda Tonks z małym Teddim przy boku wypowiedziała kilka słów o Nimfadorze i Remusie Lupin, rodzicach jej wnuka. Artur Wesley mówił o poległych członkach swojej rodziny, itd., itd. W pewnym momencie pojawił się bohater ostatniej akcji czyli nie kto inny jak sam Harry Potter. Hermiona i Severus spięli wszystkie mięśnie w oczekiwaniu na jego wypowiedź. Po rozmowie z byłym przyjacielem Miona miała mieszane odczucia, bo niby coś mówił ale nie do końca, niby przepraszał ale jakoś tak, hmm ... dziwnie.
- Szanowni Państwo - zaczął omiatając zgromadzonych wzrokiem - dla mnie te kilka minionych lat było bardzo... hmm... intensywnych. Zaraz po ostatecznej bitwie w euforii zwycięstwa umknęło mi wiele istotnych spraw. Później niesiony radością i poczuciem bycia jedynym sprawiedliwym tego świata - po zebranych przeszedł pomruk i gdzieniegdzie stłumiony chichot - tak moi drodzy tak właśnie było... Po prostu mi odbiło - zawiesił wypowiedź - cóż, każdy odcierpiał te wojnę w inny sposób. Wiele osób próbowało przemówić mi do rozumu. A wierzcie mi nie było to łatwe zadanie - tu zamyślił się na trochę.
- Przepraszam, że nie słuchałem mądrzejszych, że nie docierało do mojego pustego łba to co próbowali mi tłumaczyć - przeszedł do boku podium i chwyciwszy ogromny bukiet podszedł do obecnej dyrektor Hogwartu.
- Pani Profesor, zawsze wspierała Pani nas i dbała o morale i bezpieczeństwo, nierzadko kłócąc się z naszym kochanym Albusem. A wszyscy wiemy, że łatwe to nie było. Bardzo przepraszam - dotarł do zaskoczonej Minerwy - za moja głupotę i ignorancję. Za bezczelność i nagminne łamanie zasad. I za brak wiary w wiele Pani mądrych słów po wojnie.
McGonagall ze łzami w oczach przygarnęła Harrego w objęcia zaskoczona jego słowami.
- Dziękuję drogi chłopcze - wydukała.
- No jak jeszcze Pani doda " chcesz cytrynowego dropsa" to chyba padnę, bo już całkiem zabrzmi Pani jak jej poprzednik.Od uczestników tejże uroczystości teraz już całkiem otwarcie dało się słyszeć śmiech. Potter wrócił na podium.
- Teraz prawdziwe wyzwanie - oparł wierzch dłoni o czoło, po czym potarł stronie dwoma dłońmi - Szczerze? To teraz nie wiem jak zacząć. Gdyby nie pomoc tej osoby zginąłbym już w pierwszym roku nauki. Potem w drugim i tak do końca edukacji. Każdego roku osoba ta pomagała mi, podpowiadała, trzymała mój temperament w ryzach, pomagała pamiętać o obowiązkach i dbała o moje bezpieczeństwo. A ja jak ostatni idiota odrzuciłem jej starania. Przez wszystkie te lata to ta właśnie osoba stała w cieniu. Niewielu dostrzegało jej niewiarygodną działalność. Zresztą co tu dużo mówić... ja sam zachowałem się wobec tejże osoby jak ostatni cham i z całą pewnością nie zasługuję na wybaczenie. Ale ! - tu pokłonił się z szelmowskim uśmiechem, wywołując lekki chichot - Będę walczył o to wybaczenie do upadłego.
Na twarzach zebranych pojawiło się zainteresowanie. Nikt nie wiedział o kim mowa, a potencjalnych adresatów tych słów było więcej niż jeden na pewno. Tylko o kim mówił Potter.
- To co powiedziałem pasuje do dwóch obecnych tutaj osób. Dokładnie słowo w słowo. Tak więc zacznę od przeproszenia i błagania o wybaczenie - tutaj wziął w rękę kolejny imponujący bukiet - moją wieloletnią przyjaciółkę Hermionę Grenger - podszedł do kobiety i wyciągnął do niej rękę - podejdź do mnie proszę - Harry popatrzył w zszokowane oczy dziewczyny i padł przed nią na kolana z pochyloną głową.
- Przepraszam moja kochana siostro. Nie potrafiłem docenić Twoich starań, a potem jeszcze na domiar złego nie słuchając żadnych racjonalnych argumentów zachowałem się jak totalny kretyn odrzucając Twoje słowa, które jak przez wszystkie lata okazały się jedynymi prawdziwymi.
- Harry wstań proszę - szepnęła zawstydzona dziewczyna.
- Będę Cię błagał o wybaczenie tak długo aż go nie dostanę. Jesteś moją rodziną, zawsze byłaś mi jak siostra, kocham Cię i będę czekał na Twoje wybaczenie. Przepraszam za moją ignorancję. Przepraszam za twój ból i samotność.
Na twarzy Harrego widniała autentyczna skrucha. Takiej szczerości nie widziała u niego już dawno. On naprawdę wierzył w to co mówi - pomyślała.
- Dobrze Harry. Pomyślę i porozmawiamy później - chłopak odprowadził ją do krzesła całując delikatnie dłoń z największym uczuciem jakie mógł z siebie wydobyć.
- Dziękuję. - odwrócił się i poszedł na podium.- Teraz mimo, że wiem iż mogę zostać zignorowany, wyśmiany, zrównamy z błotem...czy nawet przeklęty. A co najlepsze to wszystko mi się należy... jeszcze jedna sprawa. Taka do której chyba musiałem dorosnąć, dojrzeć. - zielonooki opuścił głowę jakby najważniejszą rzeczą teraz był wygląd jego butów.
- Moi drodzy. To co powiedziałem wcześniej a zaznaczyłem, że dotyczy dwóch osób ... to prawda. Tyle, że ta druga osoba zaczęła mnie pilnować niemal od mojego urodzenia. Od zawsze na posterunku. Od zawsze na służbie dla przyjaźni i w imię większego dobra. Tak, tak. Wiem co mówię. Pierwszy raz od dawna. Jednak dziś naprawdę wiem co mówię. Będę błagał o przebaczenie do końca mojego życia. Zrobię wszystko, żeby odkupić swoją głupotę. To co brałem za nienawiść było troską o moje bezpieczeństwo. Tak ! Bo co stałoby się ze mną i z moim aniołem stróżem gdyby największy masz wróg znał prawdę. Zginęlibyśmy od razu. A z moją ignorancją i nieokrzesaniem, żeby nic się nie wydało sam musiałem wierzyć w tę nienawiść i jawną pogardę - Severus nerwowo zaciskał dłonie na swojej czarnej szacie .
- Teraz po tylu latach myślenia... - podniósł wzrok na zasłuchany tłum - a jednak mam bardzo długi przewód myślowy... prawda? - tu zerknął na swojego byłego profesora - mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że gdybym nie był tak ślepy to przez cały okres szkoły i pewnie do teraz mógłbym cieszyć się z posiadania ojca. Może nie rodzonego, niemniej jednak najbardziej oddanego na świecie. - po błoniach przebiegły szepty zaskoczonych osób - Tak kochani. Jeżeli kiedykolwiek doczekam się potomka i będzie to chłopiec odziedziczy imię po moim Aniele Stróżu. Nawet jeśli on sam będzie protestował. Z dumą będę wolał go po imieniu mając nadzieję, że choć w połowie będzie tak oddany, prawy, wierny i inteligentny jak jego imienny patron i - mrugnął do słuchaczy - dziadek z nominacji. Chciałbym zaprosić na podium obecnego wicedyrektora naszej szkoły, wciąż najmłodszego Mistrza Eliksirów i choć pewnie mi nie wierzy, jednego z najważniejszych dla mnie ludzi na świecie profesora Severusa Snape'a.
Szum wśród zebranych przeszedł jak tsunami. A skołowany czarnooki mężczyzna nie był w stanie ruszyć się z miejsca. Minerwa ścisnęła lekko jego chorobliwie chłodną dłoń w geście zachęty.
- Proszę profesorze. Mogły Pan tu przyjść? - Harry z wielką obawą patrzył w czarne oczy, jednak lęk zaczął topnieć kiedy Severus zdołał pokonać dzielącą go drogę do Pottera.
- Wszyscy zrozumieli to dużo wcześniej. To tylko ja byłem tak zaślepiony.
- Potter w co Ty grasz? - wycedził Snape nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
- Drogi profesorze - zawiesił głos zbierając odwagę do wypowiedzenia kolejnych słów. - Znalazłem stary pamiętnik mojej mamy. Słowa tam zawarte sprawiły, że mój świat przewrócił się do góry nogami. Z tegoż pamiętnika dowiedziałem się, że moja mama najbardziej pragnęła abyś to Ty został moim opiekunem prawnym gdyby coś się jej stało. Ty albo ewentualnie Remus. Pewnie teraz mówiłbym do Ciebie tato. Coż...- w głosie chłopaka słychać było szczery żal i zawód - tak się jednak nie stało. Jeśli tylko mi pozwolisz spróbuję zapracować na Twoją akceptację i złagodzenie nienawiści.
- Nie nienawidzę Cię Harry - powiedział cicho Severus patrząc w zielone oczy chłopaka, tak podobne do oczu jego jedynej przyjaciółki. - nie mógłbym nienawidzić syna Lilli.
- Przepraszam profesorze... Za wszystko.
CZYTASZ
Odnaleźć swoje życie.
Fanfiction"...Wydarzenia wojenne nie dawały jej spokoju. Zarówno spotkanie z Czarnym Panem, jak i późniejsza ucieczka przed Wesleyem i Krumem. Urwany kontakt z Harrym i Ginny po ich wyjeździe. Ile może znieść jedna, krucha osóbka. Ile złych rzeczy może spaść...