Kasparowe domysły.

501 28 0
                                    

Severus bywał u Jimiego zawsze w te same dni co Hermiona.  Pili razem, tańczyli i rozstawali pod drzwiami jej domu. Zawsze pilnował by bezpiecznie dotarła do siebie. Choć kosztowało go to wiele, nigdy nie pozwolił sobie na nic więcej. Bał się, żeby jeśli istnieje nadzieja, że wciąż coś czuje do niego nie przeniosło się to na Sama. Tego by nie przeżył. To byłoby tak, jakby znów miał ją stracić.

Coraz bliżej było do pokazowych zajęć z Eliksirów. Zostały dwa miesiące. Pierwsze ogłoszenia pojawiły się w prasie czarodziei, w których proszono o ewentualne informacje o chęci udziału w celu przygotowania dla wszystkich chętnych miejsc siedzących.
W piątkowe popołudnie w Hogwarcie pojawił się Kas. Snape przedstawił go Minerwie. Obgadali szczegóły i zniknęli W lochach.
- Muszę Ci coś powiedzieć stary - zaczął Sev - znalazłem ją - jego kompan wytrzeszczył oczy.
- Tę dziewczynę, o której mi mówiłeś?
- Tak. Dokładnie.
- Opowiadaj!
Sev zdał chłopakowi relacje z tego jak do tego doszło i jaki ma teraz problem. Nie wymieniał prawdziwego imienia dziewczyny. Nazywał ją Jane. Powiedział mu oczywiście, że to jej drugie imię, że to nim się posługuje.
Sev wiedział, że dziś nie musi iść do Jimiego, bo Jane była na jakichś badaniach.
- Słuchaj chłopie może skoczysz ze mną do mojej ulubionej księgarni? Chciałbym sprawdzić czy właścicielka zdobyła dla mnie książkę.
- Pewnie. Nie mam jakichś szczególnych planów. Poczekaj przebiorę się - i zniknął w sypialni.
Wyszedł w stroju podobnym do tego z baru tyle, że koszulę miał butelkowo zieloną.
- Noo... powiem Ci, że w tym stroju robisz mi konkurencję - zaśmiał się blondyn, a Sev przewrócił oczami dołączywszy  do tego swój ironiczny uśmieszek kącikiem ust.
- A tak w ogóle to gdzie jest ta księgarnia?
- Tu w Londynie. - odparł lekko belg.
- A gdzie się poznaliście?
- Najpierw bombardowała mnie listami. - zamyślił się chwilkę - Chciała wysępić książkę o eliksirach do swojego sklepu. W końcu zaproponowała mi coś w zamian i spotykaliśmy się kilkukrotnie u mnie w Arlon albo tu w Londynie.  Fajna z niej dziewczyna, ale niestety od lat kocha jakiegoś dupka, o którym nie może zapomnieć. I niestety mogłem jedynie zostać jej przyjacielem. Jest bardzo samotna. Chociaż ostatnio wspominała, że spotkała kogoś bardzo sympatycznego.
Aportowali się w pobliże księgarni. Weszli do środka. Dzwoneczek zabrzęczał, a zza regału wyszła Luna.
- Witam serdecznie Kasparze, profesorze Snape miło spotkać - uśmiechnęła się lekko Luna.
- Wszędzie Cię znają? - rzucił blondyn z niedowierzaniem - jest ... - to był ułamek sekundy podczas którego Sev przyglądał się po regułach a Luna błagała wzrokiem by Kas nie podał nazwiska właścicielki - szefowa?
- Niestety jest na badaniach. Ale będzie jutro. Chcesz może książkę czy przyjdziesz jutro?
- To może jutro? - podchwycił mężczyzna.
A teraz potrzebujecie panowie pomocy? Czy poradzicie sobie?
- Nie Luno, będziemy uciekać. Nie mów o naszej wizycie szefowej. Wpadnę jutro.
- W takim razie do widzenia profesorze, Kasparze miłego pobytu w Londynie.

Kas zaczął coś podejrzewać. Coś tu było na rzeczy. Sev używał drugiego imienia dziewczyny, Luna konspirowała żeby nie zdradził personaliów szefowej... Czyżby tajemniczą dziewczyną jego towarzysza była Hermiona? Byle tylko Sev był tym dupkiem, do którego ciągle wzdycha samotna istota o anielskim uśmiechu.

W sobotę zaraz po 10 rano Kas zawitał do księgarni.
- Hej chłopaku. A to ci niespodzianka. Co tu robisz?
- Jak to co? - udał oburzonego - czy to nie oczywiste, że zabijam moją tęsknotę za Tobą? - podszedł i przytulił mała kobietkę.
Odebrał książkę i poszli na obiad.
- Kas, zostaniesz dziś w Londynie? Czy musisz wracać?
- Mogę zostać,  a co?
- Może dasz się wyciągnąć do Jimiego? Kto wie, może poznasz Sama!
- A wiesz, że to niezła myśl!
- W takim razie zapraszam do mnie, a potem ... się zobaczy. 
- Dobrze. To ja dziś do klubu z Tobą,  ale Ty za jakiś czas tam gdzie Cię zaproszę... dobrze? I bez zbędnych pytań.
- Dobrze - odpowiedziała zaskoczona tą propozycją.
- Obiecujesz??? - dodał z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
- Obiecuję uparciuchu - odrzekła i zaczęła się śmiać.

Odnaleźć swoje życie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz