Tak dobrze...

415 25 0
                                    


Kas i Draco wrócili koło siedemnastej. Zastali przyjaciół śpiących w fotelu. W tej samej pozycji, w której siedzieli wcześniej.
Panowie zabezpieczyli mieszkanie Hermiony i rozeszli, każdy w swoją stronę.

Severus ocknął się słysząc zamykane drzwi. Spojrzał na śpiącą kobietkę i uśmiechnął się do siebie. Nie zmieniła pozycji. Czarnooki miał poczucie jakby pierwszy raz od długiego czasu pozwoliła sobie na tak spokojny sen. Wciąż czuła się przy nim bezpiecznie. To miłe - pomyślał. Zerknął na zegar, było dobrze po osiemnastej. Delikatnie wstał z Gryfonką na rękach, chcąc ułożyć ją wygodnie na łóżku. Kiedy pochylony poluzował uścisk wokół jej ciała usłyszał ciche westchnienie.
- Nie, proszę, nie idź - drobna dłoń pochwyciła jego smukłe palce - zostań.
- Chciałem tylko zrobić coś do jedzenia. Musisz cokolwiek zjeść  - odpowiedział szeptem.
- Jeszcze nie. Proszę zostań przy mnie - Nie wiedząc do końca jak ma się zachować, usiadł na brzegu łóżka - mógłbyś mnie przytulić? - kontynuowała dziewczyna nie otwierając oczu.
- Ale...
- Chociaż ten jeden raz. Chciałabym się wyspać bez koszmarów, bez eliksiru na sen. Możesz to dla mnie zrobić? - szeptała dalej.
- Już. - transmutował swoje ciuchy w luźne czarne dresy i t- shirt układając się za plecami skulonej dziewczyny.
Hermiona poszukała głową ramienia mężczyzny i umościła się na nim łapiąc i wtulając się w przedramię,  które teraz znajdowało się przed nią na poduszce. Sunąc ciałem po łóżku, przykleiła się plecami do Severusa pociągnęła drugą rękę mistrza w taki sposób, aby znów została oplątana ramionami. Mężczyzna uśmiechnął się bezdźwięcznie i umościł wygodniej na poduszkach.
- Wygodnie Ci? - zapytała cichutko.
- Bardzo - okrył ich ciepłym, miękkim kocem - śpij dobrze maleńka - szepnął.
- Dobrej nocy Sev - odparła, a już po chwili usłyszał równy oddech. Dziewczyna popłynęła w krainę Morfeusza.
Mężczyzna wysłał jeszcze patronusa do McGonagall z informacją " wszystko ok. wrócę chyba jutro. zrób zastępstwa" I zasnął zatapiając nos i część twarzy w burzy loków.
Mistrz Eliksirów obudził się około piątej rano zdziwiony, że pospał tak długo. Jednak to, co było najcudowniejsze przyprawiło tego dorosłego mężczyznę o absolutną, niezmąconą, czystą przyjemność. Po otwarciu oczu zobaczył Hermionę wtuloną nosem w jego pierś, ręką obejmowała pas swojej jakże wygodnej poduszki, przyduszając jednocześnie podgiętą w kolanie nogą jego udo. Czuł się z tym słodkim ciężarem jak w niebie. Upajał się cytrusowym zapachem włosów śpiącej dziewczyny. Sam nie był świadomy, że od czasu do czasu przysypiał nie chcąc jeszcze wyrywać jej ze snu.
- Na Salazara jak ja Cię kocham Maleńka - szepnął ledwo słyszalnie na wydechu, tak właściwie do siebie  wierząc, że kobieta ciągle śpi.
Grenger jednak żegnała się już z Morfeuszem. Po usłyszeniu deklaracji niemal zamarła. Wiedziała, że przez jakiś czas nie może zdradzić swojego przebudzenia. Znała Severusa Snapa i zdawała sobie sprawę w jak mało komfortowej sytuacji postawiłaby go, gdyby padł choćby cień podejrzenia, że słyszała jego wyznanie. W jej sercu zagościło niewyobrażalne szczęście, a w głowie dziwny strach.
Postanowiła troszeczkę zabawić się kosztem profesora i pognieździć się trochę w jego objęciach.
Podciągnęła się wyżej na jego torsie lądując nosem w zagłębieniu obojczyka, ręką wciągnęła się tak na mężczyznę, że jej udo wylądowało teraz w pasie. Wtulała się coraz bardziej, pomrukując przy tym z zadowoleniem. Sev nie wytrzymał za długo tego wiercenia i zaśmiał się cicho, gardłowo, aż cały zadrżał.
- Dlaczego się śmiejesz?
- Otwórz oczy i zobacz - odparł. Miona po otwarciu oczu oczywiście zobaczyła żuchwę Snapa.
- Co ma być śmiesznego w Twoim podbródku?
- Nie w podbródku, tylko w tym, że robię teraz za materac.
- Przepraszam - powiedziała skruszona, by nie domyślił się, że to było działanie zamierzone i zaczęła się oddalać.
Przytrzymał plecy dziewczyny.
- Nie schodź, całkiem wygodna jest ta pozycja - zaśmiał się teraz głośniej - jakby teraz wparował Kas...
- Albo Draco! Matko! - zaśmiali się obydwoje.
- Zrobię kawę. Tylko się wykapię. Mogę? - zapytał mężczyzna.
- Jasne. Ja jeszcze poleżę.
- Tylko musisz się lekko przesunąć - rzucił z uśmiechem.
- Kiedy mi tak wygodnie - obruszyła  się kobietka, a jej materac znów się zaśmiał, zrzucając ją na poduszki.
Teraz to on wisiał nad dziewczyną, kilka centymetrów od twarzy. Uśmiechnął się, musnął ustami czoło Miony i zniknął za drzwiami łazienki.
Grenger przebiegła myślami przez poranek i uśmiechnęła się do siebie. Usłyszała szum prysznica, usiadła w na łóżku i szepnęła do siebie - w końcu... mogłoby tak być każdego ranka - po czym pobiegła do gościnnej łazienki, później  do kuchni. Po chwili w całym domu wirował zapach świeżej, mocnej, czarnej kawy.
Po kilkunastu minutach razem popijali napój i zajadali naleśniki z owocami.

- Będę musiał wracać do szkoły - wspomniał  profesor - Już dziś Minerwa robiła za mnie zastępstwa. Zauważył smutek w oczach dziewczyny.
- Wiem, że musisz, ale Ja nie muszę być z tego zadowolona. Teraz, kiedy... - zawiesiła...
- Kiedy wiesz, że ja to ja? - patrzył wyczekująco.
- Dokładnie.
- Zawsze możesz odwiedzić lochy. Jeśli oczywiście będziesz miała ochotę pogadać, albo pomilczeć - powiedział to ze wzrokiem wbitym w czerń kawy w filiżance.
- Severusie...
- Tak?
- Możemy...
- Co? - zerknął z uniesioną brwią - no mów Maleńka - brązowowłosa uśmiechała się zawsze na to określenie.
- Moglibyśmy dziś wstępnie się umówić? - Sev oglądał ją z zaciekawieniem.
- Jasne. A masz już jakiś termin?
- A o której kończysz w piątek?
- O szesnastej.
- To może w piątek się spotkamy? O siedemnastej albo później? Jak Ci będzie pasować.
- Może być,  a gdzie?
- Nie wiem. Może jak coś wymyślę... To powiadomię Cię sową, albo Ty mnie?
- Ok. Może tak być. Masz czasem kontakt z Draco?
- Czasem - odpowiedziała - A co?
- Tak pytam. Dobra Hermiono muszę się  zbierać. Szkoła czeka - wstał z fotela - Bardzo Ci dziękuję za bitwę i gościnę - Snape skierował się w stronę drzwi.
- Poczekaj proszę - Miona podeszła do mężczyzny - Do zobaczenia wkrótce - uniosła się na palcach i musnęła ustami policzek.
- Do zobaczenia - niemal szepnął mistrz,  cmoknął ją w czoło i zniknął za drzwiami.

Odnaleźć swoje życie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz