Wchodzimy na salę, która ma jakieś dwanaście metrów kwadratowych. Jasna wykładzina, jak w całym szpitalu i białe ściany poza jedną, która jest niebieska. Na środku stoi stół, na którym zapewne będę leżeć podczas badania. Obok niego, na słupie wisi duża sześcienna biała skrzynka, od której ciągnie się kilka rurek o średnicy około pięciu centymetrów. Rurki znikają w najbliższej ścianie. Do skrzynki od frontu przymocowana jest kolejna, ale mniejsza. To kwadratowe urządzenie z dwoma pokrętłami. Nad nim jest jeszcze półokrągła część z licznikiem na środku, za okrągłym szkiełkiem i dwoma uchwytami po bokach.
Kiedyś byłam na prześwietleniu ręki, ale kompletnie nie pamiętam, czy urządzenie wyglądało tak samo. Radiolog mówi coś na temat badania, ale rozmawia z nim głównie Nathalia. Potem on wychodzi do pomieszczenia obok.
— Chodź, musisz się rozebrać.
Dziewczyna wprowadza mnie między dwie zasłonki i opiera się o słupek jednej z nich, patrząc na mnie obojętnie, niczym nie skrępowana. Wiem co powie, jeśli poproszę, by odeszła. W sumie żadna różnica, ale to jest nieco irytujące. Przewracam oczami, gdy dołącza do niej Maya. Obie stoją z założonymi rękami, patrząc na mnie.
— Ledwo przyjęliśmy ją do siebie, a ty już gdzieś z nią wyskoczyłaś? — kpi. Czy to oznacza, że ona tak ze wszystkimi nowymi robi? No ładnie. Dobra taktyka. Obiecuję sobie, że ją o to zapytam.
— Skąd pomysł, że byłyśmy razem? — odpowiada obojętnie jej przyjaciółka.
— Hmm, bo ona na pewno połamała sobie żebra i pierwsze, co jej przyszło do głowy, to zadzwonić do ciebie.
Nathalia lekko się krzywi, ale szybko przewraca oczami.
— Masz mnie. Byłyśmy razem.
— Halo, wciąż tu jestem. — Macham do nich i zaciskam zęby, bo zapominam, jak to boli. — Możecie się odwrócić, czy coś? Czuję się jak striptizerka. Znowu — dodaję z naciskiem, patrząc na Nathalię.
Maya rzuca jej szybkie spojrzenie, ale nic nie mówi, choć mam wrażenie, że ledwie udaje jej się opanować.
— A myślisz, że kto jej te żebra stabilizował? No i ktoś musi zdjąć opatrunek. — Wzrusza ramionami blondynka.
— Co zrobiła? — Maya patrzy na mnie sceptycznie.
Zaczynam rozpinać koszulę. Idzie mi beznadziejnie. Nathalia zaczyna mi pomagać. Czuję się naprawdę niekomfortowo, a na moją twarz znów wpływają lekkie rumieńce.
— To moja wina. Przeze mnie spadła.
— Co?
Patrzę na Mayę, a ta stara się zachować obojętną minę, ale już i tak zobaczyłam jej ogromne zdziwienie. Blondynka natomiast w ogóle nie zwraca na to uwagi.
— Dwa żebra ma na pewno połamane, bez przemieszczenia. Zdejmiesz jej ten opatrunek? Ja idę zamienić jeszcze słowo z kardiologiem. Niech wie, że ma być delikatny.
Klepie mnie po ramieniu i znika.
— Więc? Opowiesz mi, co się stało? — Maya unosi jedną brew, delikatnie odwijając bandaż. Już wolałabym, że to Nathalia to zrobiła. Przynajmniej jej ruchy znam.
— Cóż, Nathalia postanowiła mnie podwieźć, a ja się zgodziłam. Ale pomyślałam, że możemy skoczyć na jedną ruinę, zwiedzić ją, bo nie miałam jeszcze okazji. No i tam okazało się, że chyba was tego nie uczą. — Kończę zgryźliwie.

CZYTASZ
Invictus
Science-FictionInvictus to jednostka do zadań specjalnych, których członkami są tylko młodzi ludzie o specyficznych predyspozycjach. Dzięki genetycznym modyfikacjom przeprowadzanym w S-Bridge Lab są jeszcze bardziej wyjątkowi i przygotowani na różne warunki pracy...