~I~

1.7K 124 22
                                    

Główna wadą utarty przytomności było to, że nie miałeś władzy nad tym, co się dzieje z twoim ciałem. Naruto tego nie lubił. Nie lubił nie wiedzieć, co się dzieje, nie lubił nie mieć kontroli. Bał się, że podczas gdy on nie będzie wstanie przejąć swego ciała lis znajdzie lukę i zawładnie nim. Naruto tego nie chciał, bo może i nie obchodziło go to, że zginie, ale jak każdy chciał żyć. Chciał przetrwać.

I magle poczuł, jakby cała jego skóra się paliła. To pozwoliło mu wrócić, ale ból pozostał, przez co młodszy mocno zacisną pięść. Nie widział jak normalny człowiek, maska, która stałe ozdabiała jego twarz nie miała wydrążonych dziur na oczy. Nie były mu potrzebne, jego błękitne oczy cały czas wpatrywały się w bestie. Gdy spał, gdy wykonywał rozkazy, gdy go torturowano i gdy pozostawia o go samego sobie. Bestia cały czas patrzyła, a on nie pozostawał jej dłużny. Jednak mimo "braku" wzroku, Naruto dokładnie widział osobę przed nim stojąca. Każda rzecz miała swój wydźwięk, a każdy człowiek choć minimalne pokłady czakry. Naruto nie wiedział kolorów, ale widział przedmioty i ludzi stojących przed nim. Jeden z nich odłożył puste wiadro na bok wydając przy tym charakterystyczny stukot.

-Demonie, czas na ciebie. - Nagle serce zabiło mu szybciej, odebrał te słowa w sposób o którym nikt żyjący normalnie w tej sytuacji by nie pomyślał i to go przeraziło. Wizja natychmiastowej utraty życia stanęła mu w gardle i nie umiał jej przełknąć. Może jednak bal się śmierci. Nie potrafił powstrzymywać uczuć które dotychczas blokował z taką łatwością. Akceptacja przyszła mu z trudem, ale zdusił w sobie prośby o nie zabijanie go.- Twój partner czeka na ciebie, dostał już zadanie... Nie spieprz tego bo spotka cię kara.

Jego serce zwolniło, wróciło do normy. Odetchną. Dalej był rozkojarzony, a lis to wykorzystał. Naruto zgryzł wargę gdy nagle Besta zaatakowała jego psychikę.

Nie. — Warkną Naruto tłamsząc demona. Zmusił swoje ciało do wstania. Przyszło mu to z trudem, ale ktoś na niego czekał i musiał iść.

- Rusz się, nie mam całego dnia. - Został kopnięty. To nie pomogło, ale nic nie powiedział. Nagle ujrzał chłopaka o masce wilka. Lis w nim zareagował. - Wilku. Pilnuj go, nasz kochany zwierzaczek musi dożyć dziesiątych urodzin.

Hatake nie spytał. Może nie chciał wiedzieć. Lis w nim mieszkający odwrócił wzrok. Kakashi złapał za łańcuch łączący jego kajdany na szyi i rękach, a później poprosił o klucz do nich. 

- Rozkuj go dopiero po wyjściu z wioski, rozkaz z góry. - Przytakną i oboje zniknęli w białym dymie. Pojawili się kilka set metrów od bramy. Kakashi zmarszczył brwi widząc, że nawet po zdjęciu wielkich kajdanków mniejsza obroża została. Blondyn wziął jego rękę i położył na niej mały przedmiot. prostokątną zawieszkę z czerwonym przyciskiem na środku. 

- Wyjaśnij. - Młodszy przytakną. Wydawało mu się, że stara się wchodzić do jego umysłu ostrożniej. Dalej czuł nieopisany ból, ale nie był on tak natarczywy i ostry jak za pierwszym razem. Usłyszał w swojej głowie głos:

Danzō wymyślił tą obrożę byś mógł mieć na dumną większą kontrole. Jeśli naciśniesz przycisk, z obroży wysuną się kolce i zabiją mnie. To dużo ułatwia, ale może nie zadziałać, nie testowano wytrzymałości tego pod czakrą dziewięcioogoniastego, więc nie mogę cię zapewnić, że wytrzyma. — Sposób w jaki wypowiadał te słowa był niczym kubeł zmiennej wody. Chłopiec w masce lisa przypominał Hatake z przed lat... Przypominał aż zbyt bardzo. Kakashi tego nie chciał, nie chciał, by młodszy był taki jak on. Nie po tym co zrobił. 

- Jesteś pewny czy chcesz mi to dać? - Szarowłosy zmarszczył brwi. - Mogę zabić cię w każdej chwili. 

Taki dostałem rozkaz, a twoim zadaniem jest zabicie mnie w razie problemu... Jeśli zrobiłem coś, za co zasługuje na śmierć, przyjmę ją. — Odpowiedz przyszła natychmiast. Myśli chłopca różniły się jednak od jego słów, ale Hatake nie mógł tego wiedzieć. — Jestem do twojej dyspozycji.

-Jesteś dzieckiem. - Warkną i odwrócił się do niego plecami. 

Ty również.  — Nie zaprzeczył. 

-Misja polega na dostarczeniu zwoju do wioski Lodu, mamy na to dwa tygodnie. - Kakashi spodziewał się pytań, niesłusznie założył, że blondyn będzie pragną uzasadnienia tak długiej wędrówki jaka ich czekała, ale on jedynie przytakną. Ruszyli więc, ból głowy znikną z pierwszym krokiem w kierunku ich celu co oznaczało, że blondyn przerwał ich więź i nie mógł śledzić już jego myśli. Kakashi to wykorzystał i oddał się uczuciu irytacji. Postój zrobili dzień później, przebyli już jedną czwartą drogi dzięki temu, że nie zrobili ani jednej przerwy. Chłopiec wyglądał jakby miał wyzionąć ducha, ale nie odważył się wypowiedzieć na temat swojego zmęczenia. - Wezmę pierwszą wartę...

Blondyn zaprzeczył ruchem głowy. Kakashi wskazał na swoją głowę by ten się z nim połączył, ale spotkał się z odmową. Naruto był zbyt zmęczony by wziąć część bólu połączenia na siebie, a nie chciał obciążać swojego nowego partnera. 

- Jesteś zmęczony, powinieneś odpocząć jako pierwszy. - Kakashi też był zmęczony, ale nie dał tego po sobie poznać. Tak mu się wydawało, ale chłopiec nie widział jak normalni ludzie więc nie miał problemu z zauważeniem tego. Znów zaprzeczył i uklękną przed nim. Pragną pokazać, że błaga by starszy poszedł spać jaki pierwszy. Hatake zrozumiał i westchną ociężale. - Zbudź mnie za dwie godziny, zmienię cię. 

Przytakną, ale jak okazało się cztery godziny później, nie zrobił tego. Kakashi nie do końca wiedział jak to odebrać. To litość? Upartość? Młodszy chciał pokazać mu swoją siłę? Bądź co bądź było to skrajnie głupie. Kakashi nie obudził by się gdyby nie koszmar, a i przez niego był w paskudnym humorze.

-Powinieneś był mnie obudzić. - Warkną. Chciał umyć ręce, musiał zmyć z nich krew. Krew swoich przyjaciół. Złapał się za głowę i wyrwał kilka włosów. Maska została rzucona w któreś z drzew. Hatake zakrył twarz dłońmi i sykną. - Co się patrzysz?!

Młodszy odwrócił głowę w drugą stronę. Szarowłosy westchną i podszedł do dziecka. Usiadł przy nim kładąc mu rękę na włosach.

-Przepraszam... Byłem zbyt gwałtowny. - Młodszy pokręcił głową, a Hatake poczuł tępy ból.

Przepraszam, nie chciałem byś poczuł się niekomfortowo. — Siedzieli chwilę w ciszy, a później blondyn zgłosił się na ochotnika do ugotowania im posiłku, jednak Hatake widząc jego nieudolność postanowił mu pomóc. Wyruszyli niedługo po zjedzeniu. Blondyn był zmęczony brakiem snu, ale zdołał to ukryć. Na następnym postoju Hatake siłą zmusił go do snu, a raczej wypowiedział magiczne słowa "to rozkaz" i młodszy nie mógł powiedzieć nic więcej. Po upływie czterech dni znaleźli się w wiosce. 

~1041-słów~

Heh, no, miało być szybko wyszło jak zwykle, wybaczcie :]

PartnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz