~XLV~

83 9 0
                                    

~Wcześniej~

- Nie odwzajemniam twoich uczuć, Yamato. Wiesz to. - Kakashi spojrzał brązowowłosemu prosto w oczy, w których zagościł ból.

- Kochasz tego chłopca? - Zapytał patrząc na drzwi którymi Naruto wyszedł kilka minut temu. - Bądź szczery, proszę...

Hatake głośno przełkną ślinę. Kochał Naruto, tak, zdecydowanie, ale... Jego miłość była inna niż ta o którą go posądzano. To miłość brata do brata. Miłość do towarzysza broni, przyjaciela. Miłość która mimo bycia całkowicie platoniczną, nie pozwalała jego sercu na myślenie o kimś innym.

- To skomplikowane. - Mrukną tylko. Ciemnooki roześmiał się na te słowa, mimo, że w jego głosie słuchać było jedynie rozpacz.

- Proszę. - Błagał. - Jeśli nie kochasz go jako kochanka przynajmniej daj mi spróbować. Nie musimy od razu iść do ołtarza, po prostu... spróbujmy. - Złapał go za rękę splatając ich palce. - Nikt nie chce być sam, a twoja miłość do tego dziecka, niezależnie od formy sprawia, że się niszczysz.

Otworzył usta by zaprzeczyć. Naruto w żadnym wypadku nie powodował jego zniszczenia, po prostu nie czuł się w porządku wchodząc z kimś w związek gdy nie mógł obiecać miłości i pełnego oddania.

Ale Yamato wydawał się nie pragnąć żadnej z tych rzeczy.

- W porządku. - Powiedział w końcu. - Spróbujmy.

~Teraz~

Sytuacja była napięta. Brązowowłosy mężczyzna nie odezwał się do niego słowem przez całą podróż i nic nie wróżyło nagłej zmiany.

Hatake umiał go rozumieć: okłamał go, ukrył swoją tożsamość i nawet nie spróbował się bronić ich po tym, jak Kurama oskarżył go iż ich związek jest jedynie jednostronną relacją, a Kakashi oszukuje nie tylko siebie ale i Yamato.

Kurama miał rację.

Wraz z rozwojem ich związku Kakashi'emu było coraz ciężej. Obiecał spróbować i czuł się winny za każdym razem, gdy wykonywali romantyczne interakcje. Yamato wydawał się kochać każdą sekundę którą spędzali razem, a Hatake nie wiedział jak się z tego wyplątać bo nawet nie spróbował uczynić tych wspomnień szczęśliwymi.

Cały czas tłumaczył sobie, że uczucia mogą przyjść później i cały czas próbował wyprzeć głos, mówiący mu, że to kłamstwo.

- A więc czego mnie dzisiaj nauczysz, sensei? - Sasuke zapytał, a tytuł którego jego uczeń nigdy nie używał sprawił, że jasnowłosy się uśmiechną. - Co? - Mrukną.

- Zastanawiam się w którym momencie dojrzałeś. - Odparł dalej się uśmiechając. Sasuke odwrócił wzrok nadymając lekko policzki niczym nadąsane dziecko. - Czyżby Yamato dokonał niemożliwego i nauczył was etykiety? Nie sądziłem, że jest tak dobrym nauczycielem. - Drażnił się, ale imię jego kochanka zabrzmiało obco w jego ustach.

Sasuke zmarkotniał.

- Yamato nie nauczył nas niczego co uznałbym za przydatne do życia. - Uchiha warkną. - Ta drużyna umarła wraz z odejściem Naruto, a ten mężczyzna zdecydowanie nie poprawił sytuacji.

- Mam wrażenie, że twoja ocena sytuacji nie jest do końca obiektywna, Sasuke-kun. - Skarcił. - Yamato robił co mógł, doskonale o tym wiesz.

- Bronisz go, bo tak twierdzisz, czy może dlatego, że go pieprzysz? - Warkną. - Gdyby nie fakt, że Itachi uczył mnie w domu już dawno umarłbym. - Kopną pierwszy napotkany kamień. - Jedyne co mu się udało, to podzielenie drużyny, która, będąc szczerym, już wcześniej nie była zbyt zgrana.

PartnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz