~XLIII~

131 9 0
                                    

Kushina nie była ostatnią z rodu Uzumaki, ale była jedyną z którą Naruto bezpośrednio dzielił krew. Jego matka: osoba która w innym świecie była by mu najdroższa przez bardzo długi czas, osoba która w innym świcie uważała by go za cały swój świat. Osoba, której Naruto nigdy nie chciał spotkać, nie ważne od formy i poziomu świadomości.

Krwawa Habanero była kimś, o kim blondyn słyszał jedynie z opowieści Kuramy "dobrej i kochanej kobiecie, która wybrała na męża idiotę, jakim był twój ojciec" i ukąszeń Danzō mówiących o niej jak o "demonie i przekleństwie twojego ojca" i Naruto nie wiedział którą wersję by wolał. Choć tak naprawdę nie wolałby żadnej bo na pewno nie był już synem, nie był kimś do kogo kobieta taka jak ona przyznała by się bez mrugnięcia okiem. Był zakałą jej duszy, niczym mniej i niczym więcej.

A przynajmniej tak uważał, dopóki nie spojrzał jej w oczy.

Piękne, fioletowe oczy, które rozszerzyły się patrząc na niego, które przestały być czarne w momencie gdy ich spojrzenia się spotkały. Które uroniły łzy na sam jego widok, łzy, którymi czasem płakał Hatake, łzy szczęścia.

Kushina Uzumaki odzyskała świadomość w momencie, gdy spojrzała na syna i Naruto wiedział, że by być jej całym światem nie potrzebował innej rzeczywistości.

###

Killer B nie był człowiekiem, z którym można się było porozumieć. Był Irytujący, pełny samouwielbienia i co, chyba najgorsze, miał ku temu powody. Sai nie mógł pojąć, jak człowiek taki jak on, zdołał przetrwać z swoim charakterem, będąc przy tym pojemnikiem bestii, ale może był to właśnie powód jego przetrwania.

Białowłosa mężczyzna mógł być silny, ale w niczym nie przypominał Naruto, i może to właśnie dziwiło Sai'a najbardziej. Nikt nie mógł oczekiwać, że będą zachowywać się tak samo, biorąc pod uwagę wychowanie blondwłosego, ale różnica między nimi była kolosalna. Gaara był jak Naruto: Potężny, ale zimny i czasem wyrachowany. Bardziej pojemnik niż człowiek, i nierozważnie założyli, że Killer B będzie taki sam.

Cóż, nie mogli się bardziej mylić.

- Próbujemy zapewnić temu światu bezpieczeństwo, zostało was niewiele, człowiek w którym przechowywano dziewięscioogoniastego również został porwany, nie wiemy, czy nie jesteś ostatnim po którego przyjdą. - Białowłosy dalej szedł przed siebie, nie zważając na nalegania Yamato i Sakury, którzy jako jedyni nie poddali się po pierwszym odtrąceniu.

- Skoro dopuściliście do porwania dziewiecioogoniastego nie sadze byście byli w stanie pomoc bronić się mnie. - Jego głos brzmiał nienaturalnie gdy nie rapował co drugie zdanie, a sam fakt, że tego nie robił świadczył o jego irytacji.

- To inna sytuacja, oddaliśmy im pojemnik by zapobiec dalszym zniszczeniom. - Brązowowłosy mówił nie zawyżając na słowa i otaczających ich ludzi. - Pojemnik, bez zawartości.

Nagle białowłosą staną.

- Oddaliście im człowieka, nie pojemnik. - Zaczął niebezpiecznym tonem. - Ten człowiek zginie na marne, a wasza wioska i tak zostanie zniszczona gdy dowiedzą się, że ktoś inny przejął role strażnika.

Strażnik – Sai uznał to za adekwatne określenie. Naruto bardziej niż do niego pasował, zwarzywszy, że wszyscy w korzeniu od co najmniej 18 lat, uważali go za strażnika wioski.

- Chociaż i tak sadze, że nie jesteście ze mną szczerzy, nie można wyjąć ognistej bestii z pod pieczy strażnika by oddać go pod opiekę drugiego nie kończąc tym jego życia. - Zauważył, a wtedy blondyn nagle się odezwał. Jego głos był nieludzko niski, wyraźnie warczący i uderzający prosto do ich instynktu przetrwania. Całe ciało Sai'a krzyczało „uciekaj".

PartnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz