~XXIV~

473 39 6
                                    

Gdy jeszcze mieszkał w Kushinie, a jego pojemnik nosił dziecko pod sercem, Kurama przeczuwał, że z maleństwem coś jest nie tak. Oczywiście, wszyscy zapewniali matkę dziecka, że wszystko jest w należytym porządku, że ma się nie martwić... Stek bzdur. Rosło w niej niepewne życie, które mogło zostać utracone w każdym momencie... I jak tu się nie martwić?! Lis lubił czerwonowłosą, naprawdę lubił i naprawdę nie chciał patrzeć na jej ponowne cierpienie. Tak wielka bestia po raz pierwszy w historii połączyła się z nienarodzonym dzieckiem.

Dziecko zaczęło się wiercić.

— H-hej, zaczekaj bachorze, to boli twoją matkę! — Nakrzyczał na niego wielki, puchaty lis, teraz, wielkości nie większej niż łupina orzechu. Dziecko słysząc nowy głos zaczęło ruszać się bardziej. — Bo jeszcze się w pępowinę zakręcisz i umrzesz mi szybciej niż się urodzisz. No już, przestań bachorze. — Oczywiście dziecko nie rozumiało. W końcu lis zdecydował się na bardziej radykalne środki przejmując tymczasowo ciało dziecka.

"Przestań" powiedział zatrzymując się. Cóż, było to porównywalne do szkolenia czworonoga, tylko, że w tym przypadku rolę się odwróciły.

Dobra robota, bachorze. — Dziecko wykrzywiło twarz w przyjaznym grymasie.

Kurama dobrze wspominał czasy przed porodem, trochę gorzej czas porodu, i znów dość dobrze czas po porodzie. Dość dobrze, oczywiście jak na opętaną bestie która nie wiedzieć czemu została przez dziecko nazwana "mamą". Oczywiście Kurama nie mógł sobie na to pozwolić:

— Wujek, bachorze, wujek. — Mówił całkowicie poważnym tonem. —Kushina jest twoją matką. — Wyjaśnił, ale młoda istota przechyliłam głowę w bok, wyciągnęła ręce do przodu i za gaworzyła raz drugi "mama". Cóż, lis pogodził się ze swoim losem wkrótce po tym, jak blondyn kategorycznie odmówił nazwania go "Wujkiem". Mimo wszystko szczęście i bezpieczeństwo w ich przypadku było ulotne. Kurama wiedział, że mały Naruto musi zapomnieć. Nie chciał tego i nienawidził się za to, ale Danzō zaczął odkrywać jego wpływ na chłopca, a szczególnie niebezpieczny był fakt, że dziecko nie rozróżniało mówienia w myślach od tego na głos.

Tak więc Naruto musiał zapomnieć i Kurama zadbał o to, by jego wspomnienia zostały szczelnie zamknięte nawet dla niego samego. Długo zajęło mu pozbieranie wszystkich wspomnień i uformowanie ich w sposób bezpieczny nie naruszając przy tym dziecięcej niewinności która w tamtym momencie blondyn jeszcze posiadał. I zapomnieli: i Lis i Chłopiec.

Ale chłopiec znalazł książkę.

Teraz, gdy dziecko przestało być dzieckiem a stało się nastolatkiem, a w dodatku wygrzebało ich wspólne wspomnienia, jedyne co mógł zrobić lis to... Soczyście przeklną. Tak. Wiązanka wypłynęła z jego ust, gdy chronił ciało niebieskookiego swoją mocą. Musiał uciec z tej wiochy jak najszybciej, by młodszy nie został ścięty za to, czemu nie mógł się przeciwstawić.

Ucieknie stąd, klnie się na mędrca, że ucieknie, ze względu na dobro blondyna, ale wróci to jeszcze by zabić Danzō, oj tak, to będzie długa i bolesna śmierć.

- Kurama? - Obito, jeśli dalej można było używać w stosunku niego tego imienia, spojrzał na dziecko swojego byłego mistrza i uśmiechną się widząc czerwone oczy. - Witaj, lisie. - Lis nie odpowiedział rzucając się w jego kierunku. Nie wyczuł od niego złych intencji i postanowił zaufać przeczuciu. - Huhu, cieszę się, że na mnie lecisz staruszku, ale poczekaj aż...

Rówieśnik Kakashi'ego postanowił sprośnie zażartować, ale zamilkł gdy coś przebiło jego ciało. Dopiero teraz zrozumiał, że został użyty jako tarcza dla blondwłosego ciała.

PartnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz