~XXXII~

386 27 10
                                    

Tak naprawdę wcale nie byli drużyną. Naruto nigdy nie stanowił członka drużyny siódmej, przynajmniej nie formalnie. Jego obecność w niej była czysto umowna i każdy kto chciał mógł ją kwestionować. Yamato chciał.

- Nie. Nie będę go szkolił, nie sądzę, by tego potrzebował. - Obecny prawny mistrz drużyny siódmej sprzeciwił się wytrzymując wyzywające spojrzenie Hokage. - To nic osobistego, Kakashi-senpai, naprawdę, po prostu nie sądzę by trzymanie go przy statusie genina przyczyniło się dobru wioski. - Jego powody były w pełni osobiste, ale nie wszystkie jego słowa były nieprawdą. W rzeczywistości trzymanie Naruto jako ucznia było marnotrawstwem.

- Muszę się zgodzić z Kinoe-san. - Słysząc stary pseudonim były obiekt badań Orochimaru spiął się nieznacznie. - Zawsze będziemy drużyną, ale nie zawsze będziemy działać wspólnie. Minęło dużo czasu, nasze zgranie nie jest już takie samo, jest też Sai-kun... Zawadzałbym.

- Nie mów tak, nie byłbyś do tego zdolny. - O to była prawda, były anbu korzenia opanował umiejętność przystosowania się do perfekcji i zawsze pokazywał się takim jakiego go oczekiwano. Nigdy nie kłamał na temat swojej tożsamości, ale mógł być każdym kim chciał zostać, a ludzie uwierzyliby. - To nie podlega dyskusji, wiem, że nie dogadujecie się specjalnie dobrze i wiem, że jestem temu pośrednio winien, ale na was obydwu mi zależy i mam nadzieję, że dojdziecie do porozumienia.

Kakashi był w tej sytuacji zbyt naiwny, ale Naruto nie był odpowiednią osobą do kwestionowania rozkazów Hokage. Mogli być blisko, ale Hatake był wyżej w hierarchia i czy mężczyzna tego chciał czy nie blondyn uznawał jego pozycje.

Może nawet był dumny.

- Za niedługo dołączę do waszych treningów. - Dodał jeszcze, zdecydowanie delikatniejszym, głosem.

-C-co, jak to? - Yamato spojrzał na swojego przełożonego w szoku. - J-jako Hokage nie możesz... - Blondyn poczekał, aż jego nowy sensei dokończy, ale starszemu zabrakło słów. Kakashi był Hokage od pół roku i mimo, że sprawiał wrażenie tak samo leniwego jak zawsze, jego praca była doceniana.

Hatake był człowiekiem na odpowiednim stanowisku, ale był też osobą, która wcale tak nie czuła.

- Tsunade-san zgodziła się przejąć stanowisko? - To by wyjaśniało, dlaczego tu była. Biła się z myślami od momentu w którym poznała niebieskookiego i wydawało się, że w końcu podjęła decyzję.

Nie powiedziałby, że chciał by brzmiała ona tak, zwłaszcza, że Hatake był od niej bardziej kompetentny, ale to nie kompetencja decydowała o pozycji. Była masa osób bardziej nadających się na stanowisko Hokage od Hiruzen'a, ale to on nim został, ponieważ był silny ponieważ chciał.

Kakashi został do tego zmuszony.

- Tak... Ja... Naprawdę nie nadaje się do tej roboty. - Widząc, zaprzeczenie w oczach obecnego mistrza drużyny 7 dodał pospiesznie: - Brakuje mi misji, ruchu, siedzenie za biurkiem nie jest dla mnie.

- Rozumiem. - Brązowowłosy zdusił w sobie rozczarowanie. - W takim wypadku będziemy na ciebie czekać Kakashi-senpai. - Naruto przytaknął jego słowom. - Będziemy się zbierać.

Yamato odwrócił się, a Naruto pokłonił by chwilę później zrobić to samo co jego nauczyciel. Hatake odprowadził ich wzrokiem, aż nagle poderwał się i zaczął przeszukiwać szuflady.

- Zaczekaj, Naruto, mam coś... - biurko Hokage było zdecydowanie zbyt duże, a stosy papierów wcale nie ułatwiały mu dostrzeżenia białego jak one przedmiotu. - Ech... - Westchną i nie widząc innego rozwiązania po prostu zepchną jeden stos papierów. - Szukałeś tego.

PartnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz