~XXXIV~

335 22 11
                                    

Wioska była taka jaką Naruto ją zapamiętał. Mała i cicha, taka w jakiej chciałby zamieszkać gdyby miał wybór, gdyby nie należał do Konohagakure.

Odepchnął te myśl, wiedząc, że do niczego to nie doprowadzi. Snucie planów na przyszłość było głupotą w jego zawodzie. Plany... Marzenia były słodkim snem bez pokrycia nie ważne jak małe... Jak proste były.

Jego marzeniem było posiadanie siebie, choć uważał, że to samolubne z jego strony. W końcu posiadał już kilka rzeczy: koc, maskę i dzwonek. Nie sądził, że dobrze jest być zachłannym i żądać praw do życia które zostało złączone z życiem bestii i zdecydowanie nie było jego.

Czasem jednak marzył, że ma swoje życie i żałował, że nie może udać się gdzie chce czy mieć tego, czego chce. Naruto nie mógł żyć jak chciał ani mieszkać tam, gdzie chciał.

I nie było sposobu by to zmienić.

Zawsze możesz zostać tym za kogo cię mają i wieść dogodne życie jako porywacz-mąż Hokage. — Lis w nim rzucił żartobliwie, a oczy, które nieprzerwanie na niego spoglądały, choć już nie było takiej potrzeby, zrobiły obrót dając lisowi do zrozumienia, że młodszy zrozumiał, iż ognista bestia żartuje.

Naruto nie pojmował większości żartów, ale się starał i lis był z niego dumny ilekroć ten wyczuł choć małą pozytywną prowokacje.

- Jesteśmy. - Yamato ogłosił odwróciwszy się do nich z lekkim uśmiechem. - Kakashi-sensei polecił mi miejsce w którym możemy odpocząć, rozejrzyjcie się, a ja pójdę spytać o drogę.

Blondyn go nie zatrzymywał, nie mógł powiedzieć, że był tutaj kilka lat temu i pomagał w obronie oraz budowie mostu. Wszystkie jego misję jako anbu zostały utajnione by mógł wieść normalne życie, choć mijało się to z celem ponieważ był tak samo rozpoznawalny jak Kakashi.

Nawet gdy nie nosił maski większość wiedziała z kim ma do czynienia.

- N-narutonii-san?! - Chłopiec, którego czakre pamiętał jako burzliwą esencję której było wszędzie pełno, stał przednim krzycząc jego imię tak niedbale, że poczuł chęć dokładnego wytłumaczenia mu dlaczego nazywanie akurat jego "bratem" powinno być zakazane, z dobrego powodu. - To naprawdę ty?

Chłopiec, teraz niższy od niego tylko o centymetr czy dwa podbiegł do niego i zacząć oglądać, jakby chcąc się upewnić, że z nikim go nie pomylił. Naruto nie zmienił się ta bardzo, w sumie prócz urośnięcia kilka centymetrów z trochę dłuższych włosów nic w nim się nie zmieniło.

Inari-san, dobrze cię widzieć, jak się ma Tazuna-san? — Jego głos roznosił się po umysłach jego towarzyszy oraz ludzi którzy byli na tyle blisko by prawdopodobnie to usłyszeć. Nie chciał by chłopiec w ich oczach rozmawiał sam ze sobą, a prawdopodobieństwo tego, że zorientują się iż coś było nie tak było nikłe. — I pani Tsunami?

- Świetnie! Dziadek jest dziadkiem, choć ostatnio chodzi trochę nerwowy. Mama ma się dobrze! - Chłopiec posłał mu uśmiech ukazujący rząd białych zębów, a później rozejrzał się po jego towarzyszach. - A jak się ma Kakashinii-san? Nie ma go z tobą?

Kakashi-san został w wiosce liścia, obecnie nie może się z niej ruszyć. — Wytłumaczył. Nie wiedział na ile chłopiec pojmował pojęcie polityki, ale pozwolił siebie dodać: — Został Hokage, choć obecnie bardzo nie cierpi tego tytułu.

- Mhm, to brzmi jak on. - Inari zachichotał, po czym zacząć opowiadać, co zmieniło się w wiosce gdy go nie było. Mówił o tym czego się nauczył i co obecnie robi. Wydawał się tak szczęśliwy, gdy nazywał go starszym bratem przy wszystkich, że blondyn odrzucił myśl o wyjaśnianiu chłopcu ich relacji.

PartnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz