29.10.1995r.
Harry obudził się wcześnie rano z potężnym uczuciem głodu. Uchylił powieki i powolnym ruchem podniósł się do siadu. Jego uwagę przykuł Blaise z Ronem, którzy spali na łożku rudzielca. Weasley był naprawdę blisko spadnięcia na ziemię, jednak na jego twarzy błąkał się uśmiech, a jego dłoń spleciona była z ręką Zabiniego. Potter lekko uśmiechnął się na ten widok, bardzo się cieszył, że jego przyjaciel był szczęśliwy.
Wreszcie wstał z łóżka i spoglądając na zegarek z zadowoleniem stwierdził, że to pora, w której śniadanie się rozpoczyna. Z zawrotną prędkością doprowadził się do porządku, jedynie jego fryzura, zresztą jak zwykle, pozostawiała wiele do życzenia.
Wielka Sala jak się spodziewał nie była usiana tłumem uczniów. Zaledwie kilku Krukonów i Ślizgonów. Usiadł przy stole Gryffindoru i nałożył sobie sporą porcję owsianki z bananami i bakaliami. Pogoda za oknem wydawała się naprawdę przyjemna. Cały dzień w zasadzie zapowiadał się dobrze.
Ze szczęściem wymalowanym na twarzy, po skończonym posiłku wybrał się na błonia. Dostrzegł jak wiele plusów ma wstawanie wcześnie rano, bo na wszystko miał czas. Ale dobrze wiedział, że raczej już jutro powróci do normalności, czyli do wstawania piętnaście minut przed lekcjami.
— Cho! — zawołał z radością widząc swoją ukochaną na ławce przed jeziorem. Nie była sama, obok niej siedział jakiś chłopak. Wyraźnie starszy i wyższy od Pottera. Ze zdziwieniem, złością i smutkiem jednocześnie spostrzegł, że trzymali się za ręce, ale gdy tylko usłyszeli jego głos natychmiast się puścili.
— Och, cześć Harry — przywitała się cicho, po czym dany chłopak szepnął jej coś na ucho. — Pogadamy później, okej? — zwróciła się w stronę okularnika na co on tylko skinął głową w geście potwierdzenia. Coś było nie tak. Czuł to w kościach.
Wrócił więc do Hogwartu kierując się do swojego dormitorium i zaczął się zastanawiać kim był ten chłopak. Czy powinien być zazdrosny? W końcu to była jego dziewczyna! Z zamyślenia skutecznie wyrwało go zderzenie się z kimś w szacie Gryffindoru i twarde lądowanie na podłodze.
— Wybacz, Harry, nie chciałam. Ostatnio chodzę z głową w chmurach — powiedziała ponuro Kelly wzdychając.
— Nic nie szkodzi, też byłem gdzieś daleko w myślach — mruknął podnosząc się z ziemi i podał dziewczynie rękę aby pomóc jej wstać.
— Dzięki — powiedziała i złapała go za dłoń lekko się uśmiechając. — Idziesz na śniadanie?
— Nie, już jadłem.
— Ginny i Hermiona już tam są, Ron się ogarnia. Na pewno nie chcesz z nami choćby posiedzieć i pogadać? — spytała z troską.
— Przepraszam cię, nie mam zbytnio ochoty.
— Harry, co się stało?
— Po prostu moje idiotyczne przeczucia nie dają mi spokoju — machnął ręką podkreślając, że nie jest to zupełnie ważne.
— Pamiętaj, jakby coś było naprawdę nie tak, zawsze możesz mi powiedzieć.
— Dzięki — powiedział wymijając ją i poszedł w swoją stronę.
— Harry! — usłyszał nagle wołanie Hermiony. Odwrócił się i zobaczył jak ona i Ginny wchodzą szybkim krokiem po schodach
— Co jest? — spytał widząc zdenerwowany wyraz twarzy obu dziewczyn.
— Powinieneś coś zobaczyć — mruknęła rudowłosa, po czym cała czwórka zeszła na dół.
Zaledwie kilkanaście metrów od Wielkiej Sali, Cho Chang całowała się z Lucasem. Chłopakiem, który wcale nie tak dawno siedział z nią na szkolnych błoniach. Czas jakby się zatrzymał. Harry był w kompletnym szoku. Chciał jednocześnie płakać, krzyczeć i w coś uderzyć.
CZYTASZ
Ogień i Lód | Draco x Ginny |
FanfictionDraco Malfoy na pierwszy rzut oka to chłopak cyniczny, sarkastyczny i przesiąknięty złem. Kto by pomyślał, że w głębi duszy jest wrażliwym chłopcem, któremu nigdy nie było tak łatwo, jak każdy uważał? Tymbardziej, że w nadchodzącej wielkimi krokami...