30.Tragedia w Ministerstwie Magii

304 31 30
                                    

05.12.1995r.

Nastał grudzień, a po beztroskim i spokojnym listopadzie nie było już śladu. W Wielkiej Sali trwało właśnie śniadanie. Przy stole Gryfonów siedziała Hermiona z wyjątkowo szerokim uśmiechem czekając na swoich przyjaciół aby podzielić się z nimi wspaniałą wieścią. Drżącymi z emocji dłońmi trzymała dzisiejsze wydanie Proroka Codziennego, na którego okładce było ruchome zdjęcie ojca chrzestnego Harry'ego Pottera. Tuż nad nim widniał napis: SYRIUSZ BLACK UNIEWINNIONY.

— Harry! — zawołała widząc swojego przyjaciela, który zmierzał do stołu domu węża razem z Ronem, Kelly oraz Ginny.

— Co jest? — spytał unosząc jedną brew i zasiadł naprzeciw niej.

— Sam zobacz — powiedziała wręczając mu gazetę. Jej przyjaciel już po przeczytaniu pierwszego zdania był wniebowzięty, a z każdym przeczytanym zdaniem jego uśmiech wydawał się jedynie poszerzać. W jego oczach widniały łzy szczęścia, wreszcie los się do niego uśmiechnął.

— Kim jest dla ciebie Syriusz? — spytała zaciekawiona Kelly ciesząc się z jego szczęścia.


— Moim ojcem chrzestnym — powiedział dalej wpatrując się w tekst na papierze jak w obrazek.

*

Wycięczony produktywnym dniem przebrał się w piżamę i wygodnie ułożył w łóżku. Jego powieki natychmiast stały się niewiarygodnie ciężkie i wreszcie zamknęły się na dobre odsyłając go do krainy snów.

W ustach czuł metaliczny smak krwi. Mężczyzna średniego wieku z licznymi ranami na ciele i twarzy leżał na podłodze wpatrując się w swojego oprawcę swymi wypełnionymi przerażeniem ślepiami. Jego ciało drżało, a jeszcze przed chwilą szara szata teraz była w kolorze szkarłatnej czerwieni. On sam czołgał się na brzuchu tuż obok jego ciała i mógł wręcz poczuć jak jego ciało było gładkie i giętkie. Wysunął język a po korytarzu echem rozległo się syknięcie węża. Mężczyzna jeszcze przez parę sekund był świadomy, jednak potem jego oczy powolnym tempem zamknęły się, a Artur Weasley przestał wykonywać jakiekolwiek ruchy.

Harry! HARRY! — zawołał Ronald przerażonym głosem starając się go obudzić.

Potter wreszcie otworzył oczy i dostrzegł twarz rudzielca tuż przed nim. Głowa bolała go niemiłosiernie i mógł przysiąc, iż jest pewien, że zaraz wybuchnie. Serce biło niewiarygodnie szybkim rytmem, a oddech był nierównomierny.

— Twój tata... — wysapał. — Twój tata jest poważnie ranny.

— Co takiego? Harry śniło ci się — powiedział spokojnym głosem Weasley.

— Nie! Nie, Ron, to nie był sen! Twój tata może umrzeć! Tam było pełno krwi...

— Idę po pomoc — oznajmił Neville i zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć wyszedł z ich dormitorium.

— Harry co ci się śniło? — spytał zdezorientowany Dean przerywając szeptaninę z Seamusem.

— Ile razy mam powtarzać? To nie był sen! Ron, twój tata został zaatakowany. Widziałem to. JA TO ZROBIŁEM! — powiedział bliski płaczu.

Ogień i Lód | Draco x Ginny |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz