12.10.1995r.
Nadszedł upragniony przez wszystkich uczniów piątek. Słońce powoli wspinało się na niebo oddając coraz większe ciepło. Dzień zapowiadał się dobrze. Draco wstał wcześnie rano, a swój poranek postanowił rozpocząć od gorącego prysznica. Niemal od razu, gdy wszedł do kabiny jego głowę wypełniły setki myśli. Począwszy od Gwardii Dumbledore'a do samych ich członków. Harry, Ron, Hermiona nie byli już dla niego wrogami. Sam nie potrafił pojąć dlaczego życie napisało dla niego akurat taki scenariusz. Oni wcale nie byli tacy źli, jak uważał przez ostatnie pięć lat. Zaśmiał się pod nosem wspominając ich wspólne sprzeczki. Doszło do niego, że tak naprawdę nigdy ich kłótnie nie miały sensu. Byli zwyczajnym przykładem na to, jak oddzielne domy potrafią poróżnić ludzi. Nieświadomie także zaczął rozmyślać o Ginny Weasley. Była dla niego...sam nie potrafił określić kim tak naprawdę. Czy liczyła się w jakiś sposób w jego życiu? Tak, to dzięki niej zdobył zaufanie uczniów, którzy kiedyś byli przeciw niemu. Czy była dla niego ważna? Głupio było mu przyznać przed samym sobą, ale chyba tak. Nawet nie wiedział dlaczego. Przyjaźń i zaufanie było dla niego czymś nowym, a ona sprawiła, że wszystko było prostsze. Czy byli przyjaciółmi? Czy jej też na niemu w jakiś sposób zależy? Pytania same nasuwały mu się do głowy, a chłopak nie potrafił za nimi nadążyć, co dopiero na nie odpowiedzieć. Spłukał szampon ze swoich platynowych włosów i wyszedł z kabiny, narzucając na biodra czarny ręcznik. Stanął przed lustrem i zaczął myć zęby, a potem wysuszył włosy. Jak zwykle ułożenie ich trwało wiele czasu. Gdy był już zadowolony ze swojej fryzury, ubrał czarne jeansy, białą koszulę, a wszystko dopełnił krawat Slytherinu zawiązany pod samą szyją.
— Macie dziesięć minut, patafiany — powiedział z rozbawieniem patrząc na Teodora i Blaise'a, którzy nadal byli zawinięci w swoje kołdry.
— Yhm... Jeszcze chwilka. Tylko pięć minut — wymamrotał ciemnowłosy.
— Do was chyba coś nie doszło. DZIESIĘĆ MINUT! — krzyknął.
— ILE?! — z materaca zerwał się Teodor i potruchtał do łazienki.
— Pali się, czy co?! Zamknijcie się — żachnął się Zabini i przykrył swoją głowę poduszką.
Chłopak nie pozostawiał Draconowi innego wyjścia. Blondyn usiadł na łóżku przyjaciela i zaczął go łaskotać. Niemal od razu Blaise się rozbudził i próbował odwdzięczać się tym samym.
— Jesteście chorzy — stwierdził Teodor, który patrzył się na nich przez kilka chwil.
— Prze...Przestań już! — wysapał ciemnowłosy. — Już wstaję!
Zabini zgarnął z kufra jakieś ciuchy i poszedł doprowadzić się do porządku. Kilka minut później cała trójka biegiem ruszyła na lekcje zielarstwa.
— Przepraszamy za spóźnienie, pani profesor — odparł Draco wchodząc do cieplarni razem z Nottem i Blaisem.
— Nic nie szkodzi — Sprout uśmiechnęła się promiennie i wskazała ręką na trzy wolne stanowiska.
— Cześć, Rudy! Co robimy? — spytał Blaise z uśmiechem.
— Siemka — ziewnął Ron. — Yy... No to ten...kłopaskrzeczki?
— Chyba kłaposkrzeczki — zaśmiał się Draco.
— Ta, żadna mi tam różnica — wzruszył ramionami. — W każdym razie, tu jest coś takiego i no, mamy to tu dodać i... na tym się kończy moja wiedza.
— Dobra, ile tego dać? — spytał Teodor unosząc pojemnik ze smoczym łajnem, patrząc na niego z obrzydzeniem.
— Bo ja wiem? Chłopaki, ja jeszcze śpię — odparł i dodał całą zawartość na tackę z sadzonkami.
Minęło kilka sekund, a zirytowane rośliny zaczęły się krzywić i piszczeć.
— Panie Weasley! Miał pan dodać tylko odrobinę! — zwróciła mu uwagę Pomona, a Ron spłonął rumieńcem.
— Ups... — Gryfon podrapał się po karku i zaśmiał nerwowo.
*
Lekcje dobiegły końca, a wizja wspaniałego weekendu zamroczyła wszystkim mózgownice. Kolejne spotkanie GD przebiegło pomyślnie, Neville i wszyscy, którzy mieli problem z zaklęciem rozbrajającym, opanowali je do perfekcji. Co niektórzy, zaczęli również ćwiczenia nad zaklęciem oszałamiającym. Nikogo nie zdziwiło, że to Hermiona Granger poradziła sobie z nim najlepiej.
Draco, Teodor i Blaise wrócili do swojego dormitorium. Chłopcy przez pół nocy uczyli się na test z Historii Magii, jedynie szarooki był nauczony już wcześniej, więc mógł pozwolić sobie na długi sen bez przeszkód. Dlatego też Nott i Zabini postanowili uciąć sobie drzemkę. Blondyn nie miał ochoty siedzieć w dormitorium, więc postanowił wyjść na zewnątrz polatać na miotle. Ubrał szarą bluzę, wziął swojego Nimbusa 2001 i wyszedł na zewnątrz. Wzbił się w powietrze, a na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech. Od zawsze wiatr we włosach sprawiał, że czuł się błogo i nie miał ochoty już nigdy lądować na ziemi. Wykonał kilka okrążeń oraz pętel, ciesząc się przy tym jak dziecko. Chwilę później, na ławce przed jeziorem zauważył dwie osoby. Jedną z nich była płomiennowłosa dziewczyna, nie musiał się nawet zastanawiać do kogo należały te włosy. Zaraz obok niej był Dean Thomas, rozmawiali zaciekle. Draco kontynuował lot, jednak kilka razy przyłapywał się na patrzeniu w ich stronę. Któregoś razu z kolei zobaczył coś, co sprawiło, że o mało nie zleciał z miotły. Dean pocałował Ginny, blondyn przełknął głośno ślinę i poczuł, jak jego ręce same z siebie zaciskają się mocniej na trzonku miotły. Próbował, naprawdę próbował, aby jego myśli nie uciekały do tego, co przed chwilą zobaczył. Zacisnął powieki i wylądował na ziemi. Bez wahania udał się z powrotem do swojego dormitorium.
*
Ginny była zmieszana, nie oddała pocałunku, zbyt bardzo się tego nie spodziewała. Gdy Dean poprosił ją o spotkanie, myślała, że być może będzie to odpowiedni moment, aby powiedzieć mu, że nic do niego nie czuje. W jednej chwili wszystko stało się o wiele bardziej skomplikowane, a dziewczyna nie wiedziała już, co ma mu powiedzieć. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się lekko.
— Dean, ja... — zaczęła i podrapała się po karku. - Przepraszam, nie chce ci robić nadziei. Nie czuję tego co ty... — powiedziała ledwo słyszalnie i spuściła wzrok na dół.
— Rozumiem — westchnął. — Przepraszam.
— Nic się nie stało. Słuchaj, zależy mi na tobie, nie chce kończyć naszej przyjaźni.
Chłopak uniósł kącik ust w górę tworząc dołeczek na policzku.
— Ja też nie — odparł, a Ginny uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Zamknęła go w swoim uścisku, co odwzajemnił. Wiedział, że choćby chciał, nie mógł zmienić jej uczuć do niego. Była dla niego bardzo ważna, chciał jej szczęścia, a jeśli on nie mógł jej go dać, na pewno zrobi to ktoś inny.
~
Przepraszam, że musieliście czekać dłużej niż zwykle na rozdział, ale mam nadzieję, że było warto! Dziękuję za przeczytanie, podzielcie się wrażeniami w komentarzach❤
Pozdrawiam cieplutko i ściskam wasze rąsie🤠
CZYTASZ
Ogień i Lód | Draco x Ginny |
FanfictionDraco Malfoy na pierwszy rzut oka to chłopak cyniczny, sarkastyczny i przesiąknięty złem. Kto by pomyślał, że w głębi duszy jest wrażliwym chłopcem, któremu nigdy nie było tak łatwo, jak każdy uważał? Tymbardziej, że w nadchodzącej wielkimi krokami...