14.Nowy Początek

349 34 22
                                    

— No już, wchodzimy — popędzała ich Ginny. — No dalej chłopaki, nie mamy całego dnia.

— Czemu nie możemy przyjść wtedy kiedy wszyscy? — zapytał Nott.

— Zapewne dlatego, abyście z nimi pogadali, może wreszcie się pogodzicie.

— Dobra, chce mieć to już za sobą — westchnął Blaise i wszedł do środka.

— Emm, cześć — uśmiechnął się głupio Harry.

— No hej — odwzajemnił uśmiech Teodor.

Hermiona stała jak wryta w ziemię, nie wiedziała co ma powiedzieć. Za to Ron siedział w fotelu i choć starał się nie pokazywać, że nie jest zadowolony z towarzystwa Ślizgonów, nie udawało mu się to.

Nastąpiła niezręczna cisza. Ginny posłała wszystkim zachęcające spojrzenie do rozpoczęcia jakiejkolwiek rozmowy, ale nikt nie zdołał wypowiedzieć nawet słowa.

— Merlinie, co za stypa — westchnęła rudowłosa, na co wszyscy cicho zaśmiali się pod nosem. — Przestańcie zachowywać się jak dzieci. Zacznijmy po prostu od nowa, tak będzie najłatwiej. To jest Blaise — powiedziała podchodząc do ciemnowłosego. — Na co dzień lekko nienormalny, ale no mogłoby być gorzej. A to jest Teodor. Potrafi rozbawić, a równocześnie zażenować kogoś, jak nikt inny. No, a to jest Ma...Draco. Ma swoje humorki, trzeba się postarać, aby go w jakikolwiek sposób pojąć. Ma też predyspozycje do topienia innych — spojrzał na nią z rozbawieniem.

— Poradzicie sobie sami? — spytała kierując się do Harry'ego, Rona i Hermiony.

— Chyba tak — powiedziała dziewczyna. — Ja...Cóż, Hermiona. Lubię czytać, ale to nie oznacza, że nie umiem się bawić, jak zapewne myślicie. Co jeszcze? Hmm, często ratuję tyłek tym dwóm — zaśmiała się krótko i wskazała na swoich przyjaciół.

— No dobra, moja kolej. Ron, jedzenie to moje życiowe powołanie. Czasem potrafię być aż niemożliwie głupi, ale to tylko czasem.

— Ta, czasem masz na myśli średnio co dwie godziny? — zaśmiał się Potter, a razem z nim cała reszta.

— Zamknij się, Harry — powiedział grobowym głosem rudzielec.

— No, a kto wczoraj rozmyślał nad tym, że jeśli czujemy, że coś po nas chodzi, a tak na prawdę nic tam nie ma to są to po prostu duchy komarów, które zabiliśmy? — Granger spojrzała na niego z politowaniem.

— Ej no! Jak na moje to zupełnie normalne — założył ręce na piersi.

— Dobra, starczy, bo zaraz jeszcze bardziej się pogrążysz — głos zabrał szatyn. — Skończmy to wreszcie. Jestem Harry, lubię podejmować różne wyzwania i jestem dosyć uparty.

— Miło was poznać — zaśmiał się Blaise.

— Tak, was też — powiedział Ron.

— To jest nasz nowy początek. Postarajmy się o wszystkim zapomnieć, a może kiedyś będziemy przyjaciółmi. Kto to wie? — odparł Harry.

— Jestem za! — Ginny podniosła rękę w górę.

— Ja też — uśmiechnęła się promiennie Hermiona.

— Ja również — rzekł Teodor.

— Noo... — zawahał się Ronald.

— Ron! — żachnęła się brunetka.

— Zgoda.

— Jak wszyscy to i ja — Blaise wykrzywił wargi w szczerym uśmiechu.

Wszystkie głowy obróciły się w stronę Dracona.

— Chyba nie mam wyboru... — wzruszył ramionami.

Rudowłosa zaśmiała się pod nosem i powiedziała:

— Tylko się zgrywa, w środku skacze ze szczęścia. 

Ogień i Lód | Draco x Ginny |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz