19.09.1995r.
W mgnieniu oka nadeszła sobota. Co oznacza imprezę ze Ślizgonami. Rudowłosa spojrzała na zegar, była dziewiętnasta trzydzieści. Z każdą minutą wydawało jej się, ze serce bije jej coraz szybciej. Ubrana w sukienkę o kolorze butelkowej zieleni, przyzdobioną czarnym paskiem, zaczęła robić makijaż. Koloryt twarzy wyrównała cienką warstwą podkładu, a na powieki nałożyła złoty, błyszczący cień. Jej usta dopełniła bordowa pomadka. Kiedy miała jeszcze kilka minut do wyjścia zdążyła wyprostować włosy. Niedługo potem wyszła zza obrazu Grubej Damy, gdzie czekali już na nią Blaise, Teodor i Draco. Całej trójce, gdy tylko zobaczyli dziewczynę zabrakło tchu.
— Ślicznie wyglądasz — pierwszy odezwał się Blaise.
— Naprawdę, bomba — dodał Teodor.
— Wiewióra to jednak jak się postara, potrafi dobrze wyglądać — uśmiechnął się Malfoy, jeszcze raz zmierzając ją wzrokiem.
— To chyba najmilsza rzecz jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś, Malfoy. Dzięki chłopaki, wy też nieźle wyglądacie — uśmiechnęła się lekko. — Tylko czemu przyszliście całą trójką?
— Tak jakoś wyszło, Teo powiedział, że może iść ze mną, a Draco nie chciał iść sam. No wiesz, nie ma żadnej partnerki.
— Miałeś jej tego nie mówić... — szepnął mu na ucho.
— No nie, Draco Malfoy, naczelny książę Slytherinu nie ma partnerki na imprezę? — spytała z niedowierzaniem.
— Pansy nie idzie, zresztą, bardzo mnie to cieszy. Astoria idzie z Teo, Dafne z jakimś jeszcze innym, a za pozostałymi Ślizgonkami nie przepadam.
— Chodźmy już, jeszcze chwila, a się spóźnimy — upomniał ich Nott.
Gdy szli już na siódme piętro Ginny zapytała:
— Blaise, ty oszalałeś? Dlaczego wpadłeś na to, żebym była na imprezie tylko ze Ślizgonami?
— No nie bój się, wszystko będzie dobrze, zabawimy się — chłopak objął ją ramieniem. — Tak naprawdę, to Mike sam zaproponował, żebyś przyszła. Plotki mówią, że mu się podobasz — szepnął jej na ucho.
Wtedy dziewczyna wytrzeszczyła oczy w przerażeniu. Co jeśli Mike wypije i będzie się do niej dobierał?
— Nie żartuj sobie, nie cierpię go. Jest totalnym imbecylem. Blaise, powiedz, że nie masz partnerki na imprezę.
— Niestety Ginny, nie mogę ci pomóc, idę z Milicentą. Ale Draco nadal jest wolny — uśmiechnął się szeroko.
Blondyn spojrzał na niego krzywo.
— Co wam szkodzi? Tak to będziecie jak te zabłąkane dusze siedzące w kącie, marzące tylko o tym, aby to wszystko jak najszybciej się skończyło.
Wtedy Gryfonka spojrzała znacząco na Dracona. Chłopak westchnął, ale ostatecznie powiedział:
— Zgoda.
— Jeśli nic nie schrzanisz, jakoś się odwdzięczę.
— Liczę na Musy-Świstusy.
— Jak zasłużysz, to dostaniesz — uśmiechnęła się.
Wtedy weszli do środka. W pokoju była większa część uczniów Slytherinu z siódmego roku. Co zaskoczyło Ginny, nawet kilkoro Krukonów i Puchonów, jednak nie kojarzyła imion żadnego z nich.
— Cześć! — Mike podszedł do nich i zaczął prowadzić Ginny do jednego ze stolików, nieopodal niewielkiego barku do drinków.
— Dziękuję, poradzę sobie — odtrąciła go od siebie.
— Jak wolisz, jeśli zabraknie ci towarzystwa, wystarczy, że zawołasz — zbliżył twarz niebezpiecznie blisko jej twarzy, z jego ust było czuć mocny zapach alkoholu.
— Raczej nie będzie to potrzebne — odparł Draco chwytając dziewczynę za rękę, jednocześnie popychając chłopaka na bok.
— Dobra, tylko spokojnie — podniósł ręce w obronnym geście. — I tak porwę cię do tańca — szepnął do jej ucha, po czym się ulotnił.
— Dobra, może po prostu usiądźmy — zaproponował Teodor, u którego boku była już Astoria.
Blaise, wcześniej oznajmiając, że idzie szukać Milicenty, zniknął w półmroku panującym w pokoju.
— My się chyba nie znamy, Astoria — dziewczyna uśmiechnęła się promiennie ku Ginny, siedzącej koło niej.
— Ginevra, wolę Ginny — odwzajemniła uśmiech.
— Choć może tego po mnie nie widać, całkiem lubię Gryfonów — szepnęła jej do ucha.
Faktycznie nie wyglądała na dziewczynę palającą sympatią do uczniów z domu lwa. Na jej ramiona opadały proste, ciemne włosy, a na twarzy miała mocny makijaż w ciemnych barwach. Do tego czarna, obcisła sukienka i buty na obcasie.
— Chodźcie, zatańczymy! — oznajmiła Astoria chwytając swojego partnera za ręke.
Blondyn spojrzał na Ginny podnosząc jedną brew, niewerbalnie proponując jej taniec. W końcu dlaczego mieliby tego nie robić? Oboje chcieli się dobrze bawić.
Dziewczyna wstała lekko się uśmiechając. Ślizgon złapał ją za rękę prowadząc na parkiet. Mogli zauważyć krzywe spojrzenia innych, ale mało ich to obchodziło. Do ich uszu docierała piosenka w dosyć skocznym stylu, w taki sposób też tańczyli. Światła migały na różne kolory, a wokół nich było pełno innych ludzi. Podobał im się ten klimat, nie ważne jak bardzo by się nienawidzili.
— A teraz trochę zwalniamy tempo — powiedział ktoś przez mikrofon.
W tym samym momencie Ginny spostrzegła Mike'a idącego ku niej.
~
Dziś dłuższy rozdział. Jeśli ci się podobał, skomentuj i polub. Nawet nie wiecie jaką daje mi to motywacje do dalszego pisania❤
CZYTASZ
Ogień i Lód | Draco x Ginny |
FanfictionDraco Malfoy na pierwszy rzut oka to chłopak cyniczny, sarkastyczny i przesiąknięty złem. Kto by pomyślał, że w głębi duszy jest wrażliwym chłopcem, któremu nigdy nie było tak łatwo, jak każdy uważał? Tymbardziej, że w nadchodzącej wielkimi krokami...