12.Zaufać Ślizgonom

383 30 11
                                    

01.10.1995r.

Rudowłosa pochyłym pismem napisała na dole pergaminu:

Ginny Weasley

— Świetnie! Widzimy się w ten piątek w
Pokoju Życzeń. Do zobaczenia — powiedział Harry z uśmiechem kierując się do wyjścia.

Ginny po krótkiej rozmowie z Luną wyszła niedługo potem. Była szczęśliwa, że mimo panoszącej się wokół Umbridge, uczniowie będą mogli uczyć się Obrony Przed Czarną Magią w praktyce. Najważniejsze było tylko, żeby utrzymać to w tajemnicy.

Gdy była już w dormitorium zaczęła pisać list do Blaise'a.

Cześć, musimy się spotkać, razem z Teo i Malfoyem. Napisz kiedy będzie wam pasować.

Ginny

Wypuściła Świstoświnkę z klatki i przywiązała jej list do nóżki. Otworzyła okno i wypuściła ją na zewnątrz.

Nie musiała długo czekać. Zaledwie trzy minuty później jej sowa wróciła z liścikiem od Blaise'a w dziobie. Otworzyła go i zaczęła czytać.

Cześć, nie mamy planów, siedzimy właśnie na błoniach, więc możesz do nas przyjść. Będziemy czekać.

Blaise

Nie wiele się zastanawiając, ubrała trampki, pożegnała się z Hermioną i wyszła z pokoju.

W drodze na błonia towarzyszył jej delikatny wiatr. Kilka chwil później była już o krok od siedzących na ławce Ślizgonów.

— Hej, Gin. Siadaj — Blaise poklepał miejsce na ławce między nim a Draconem.

— Cześć. Przyszłam, bo mam dla was propozycję i myślę, że wam się spodoba.

— Gadaj — powiedział Teodor.

— Hermiona wpadła na pomysł, aby stworzyć tajne stowarzyszenie, Harry uczyłby nas Obrony Przed Czarną Magią. Przy Umbridge nie ma mowy abyśmy umieli coś więcej niż samą teorię, a teraz będzie to możliwe. W dodatku pomoże to nam w walce z Sami-Wiecie-Kim. W piątek jest pierwsze spotkanie i nie przyjmuje sprzeciwu. Macie przyjść. Gadałam z Hermioną i uważa, że to świetny pomysł. Będę musiała jeszcze pogadać z Harry'm.

— Ginny, brzmi świetnie, naprawdę — powiedział Blaise i lekkim uśmiechem, co Nott potwierdził.

— Ciekawe co Potter i Weasley na to powiedzą — zaśmiał się krótko Draco. — Już to widzę. Malfoy i jego banda?! Po moim trupie! Prędzej wydłubię sobie oczy niż będę ich musiał oglądać. Co najwyżej mogę ich nauczyć jak skoczyć z Wieży Astronomicznej! — zaczął parodiować Pottera wyjątkowo cienkim głosem.

Wszyscy się zaśmiali. Musieli przyznać, Malfoyowi niezwykle dobrze wychodzi parodiowanie.

— Błagam, mów mi tak na dobranoc — powiedział Zabini w przerwie od śmiechu.

— Jak sobie życzysz.

— No niestety mi nie będzie towarzyszył taki głos jak będę go przekonywać — zachichotała.

— Ja uważam, że Potter ma bardzo podobny głos. Powinnaś być usatysfakcjonowana — powiedział Dracon.

— Dobra, zbieram się. Idę z nim pogadać. Lepiej będzie jak powiem mu o tym wcześniej. Narka.

— Cześć, Ginny.

- Bywaj, wiewióreczko — Malfoy uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał ją denerwować.

— Do zobaczenia, fretko — obróciła głowę i posłała mu równie szeroki uśmiech na co Blaise i Teodor parsknęli śmiechem.

*

— Hej, Harry — rudowłosa uśmiechnęła się lekko i zajęła miejsce obok niego na kanapie w Pokoju Wspólnym.

— Cześć, Gin. Co tam?

— Wiesz, chciałam cię o coś zapytać.

— Zamieniam się w słuch.

— Dobrze wiesz jak ważne jest, aby liczba osób po stronie Zakonu była jak największa...

— Chodzi ci o to, żeby Nott, Zabini i Malfoy przyszli na spotkanie, tak?

— Tak. Skąd o tym wiesz? — zdziwiła się dziewczyna.

— Gadałem z Dumbledorem. Powiedział, że musimy im zaufać bo mają dobre intencje. Trochę mi to śmierdzi, ale no cóż, nie wiem co oni mają w głowach.

— Przyjaźnię się z Teodorem i Blaisem i mogę cię zapewnić, że są szczerzy w związku z tym co mówią.

— A Malfoy?

— Malfoy... Z nim relacje mam dosyć dziwne. Ale myślę, że on też mówi szczerze i chce być po stronie dobra. Czuję to.

— W porządku. Malfoy, Nott i Zabini mogą przyjść. W końcu to trzy różdżki więcej do walki.

— ŻE CO?! MALFOY, NOTT I ZABINI?! HARRY, CZY TY OSZALAŁEŚ?!

— Uspokój się, Ron. Ginny mówi, że można im zaufać, a ja ufam jej — powiedział Harry po czym Gryfonka się zarumieniła.

— NO JASNE! MÓWIŁEM CI ŻEBYŚ NIE ZADAWAŁA SIĘ Z TYMI ŁAJDAKAMI! Z NIMI SĄ SAME KŁOPOTY!

— NIE PRAWDA! TO TY WIDZISZ ZAWSZE KŁOPOT! I PRZYPOMINAM, TO ŻE JESTEŚ STARSZY O DZIESIĘĆ MINUT NIE ŚWIADCZY O TYM, ŻE MOŻESZ WYBIERAĆ Z KIM MAM SIĘ ZADAWAĆ!

— USPOKÓJCIE SIĘ WRESZCIE! — krzyknął szatyn i wziął głęboki oddech. — Usiądźcie i porozmawiajmy na spokojnie.

— Dobra... — wymamrotał pod nosem Ronald.

— Świetnie. A teraz Ron mam ci do wyjaśnienia parę spraw. Przypominam, że Voldemort odzyskał siły i nie wiadomo kiedy przyjdzie nam stoczyć z nim ostateczną walkę. Jeśli możemy zyskać trzech dodatkowych sojuszników, to chyba warto stare lata odłożyć w niepamięć i spróbować zaufać im na nowo. Dumbledorowi udało się mnie przekonać po godzinie i mam nadzieję, że nie będę musiał się z tobą męczyć przez podobny czas.

— Nie wierzę, że potrafisz tak o wszystkim zapomnieć i już.

— Nigdy nie zapomnę, ale nie mamy innego wyjścia niż po prostu o tym nie wspominać. Zrozum to.

— Niech ci będzie, ale obiecuję, że jeśli będą mieli do ciebie lub do mnie jakiś problem to osobiście wydrapię im oczy — powiedział i obrócił się plecami do nich.

— To chyba musi nam jak na razie wystarczyć — szepnął do ucha Ginny.

— Chyba tak — zachichotała.

~

No dobra, rozdział miał być z rana, ale dla mnie dwunasta to jeszcze rano!
Mam nadzieję, że wam się podobał rozdział, a tymczasem do następnego💖

Ogień i Lód | Draco x Ginny |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz