-11-

571 22 2
                                    

- Gdzie mnie ciągniesz? - Zapytałam tatę który gdzieś mnie prowadził. Co szło słabo, bo chodziłam o kulach. Zaprowadził mnie na skocznie, on chyba chce mnie wykończyć... Naprawdę?
- Tutaj - Powiedział z uśmiechałem.
- Co my będziemy tutaj, niby robić? - Zapytałam.
- Dzisiaj, zobaczysz skoki męskie za kulis - Powiedział i podszedł Adam Małysz, wielki idol, gwiazda, oh wow.
- Cześć Maria, szkoda cię widzieć w takim stanie - Powiedział.
- Dzień dobry, mi też szkoda - Powiedziałam i usiadłam obok Andrzeja Stękały.
- I jak tam? - Zapytał.
- Naprawdę się pytasz? - Zaśmiałam się.
- Muszę przecież zapytać - Powiedział.
- W porządku - Odpowiedziałam, oni się tam lekko rozgrzewali a ja chodziłam tam i z powrotem. Nie miałam nic do robienia, a muszę trochę chodzić. Najgorsze co mogę teraz zrobić to siedzieć i się nad sobą użalać. Ale w tym momencie, wolałabym chyba użalanie się nad sobą...
- Maria! - Krzyknął ktoś za mną, kto to może być? Ni polski akcent, ni słowiański, kto to może być? Odwróciłam się... Granerud... Nie mogłam uciec, po pierwsze chodziłam o kulach, a po drugie to wyglądałoby źle. Stanęłam w miejscu i nic nie odpowiedziałam - Wszystko w porządku? - Zapytał i złapała mnie za ramiona. Wyglądał na bardzo zmartwionego sytuacją, kto by się spodziewał.
- Chyba widać - Odpowiedziałam i spojrzałam na kule.
- Czemu nie odbierałaś? Martwiłem się - Powiedział i naprawdę wyglądał na zmartwionego.
- To tak jak ty - Odpowiedziałam z głupim uśmiechem.
- O czym ty mówisz? - Zapytał.
- Wiesz ile Ja się martwiłam!? Nie odbierałeś przez cały tydzień, dzień w dzień. I naprawdę będziesz mi mówić że się martwisz? - Zapytałam.
- Ty nie rozumiesz... Mój telefon się zepsuł - Odpowiedział a mnie to lekko zaskoczyło. Czy ja go nie sprawiedliwie osądziłam... Z resztą, równie dobrze może kłamać.
- Coś jeszcze? - Zapytałam i odsunęłam się kawałek.
- Porozmawiaj ze mną - Powiedział a ja się lekko zaśmiałam.
- Nie mamy o czym - Powiedziałam i odeszłam. Moja pierwsza miłość... Sprawia mi ból, czy naprawdę tak musi być? Czas o tym zapomnieć, wystarczają mi rodzice. Weszłam do pokoju Polaków, tam siedział wyłącznie Stękała. Nie wiem, czemu tylko on.
- Coś ty taka naburmuszona? - Zapytał z lekkim śmiechem.
- Haha, ale śmieszne - Powiedziałam ironicznie.
- Wiadomo, ja to śmieszny jestem - Zaśmiał się.
- Wiadomo - Podbiłam już z uśmiechem.
- A widzisz, uśmiech wywołałem - Powiedział zadowolony.
- Jak zawsze - Powiedziałam i spojrzałam przez okno. Tęsknie za tą skocznią, po chwili poszłam do fizjoterapeuty. Pomaga mi wrócić jeszcze szybciej, nie mam zamiaru wracać dopiero na mistrzostwa świata. Mam zamiast wrócić już na Rasnov, nawet i wcześniej. Dzięki fizjo będę miała możliwość wrócić wcześniej, przynajmniej spróbuje.

Lot | Halvor GranerudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz