-25-

468 29 4
                                    

Zaprowadził mnie na skocznie, tam gdzie jest już kompletnie płasko po skoku. Starałam się rozglądać wokół, nie wiem po co. Może starałam się kogoś zobaczyć. Nie mam pojęcia.
- Mario - Powiedział i nagle wszystkie myśli zniknęły. Nigdy nie powiedział do mnie tak formalnie, zaczęłam się bać.
- Słucham cię - Powiedziałam a Halvor uklęknął, nagle wokół pojawiło się kilka ludzi.
- Mario, zostaniesz moją żoną? - Zapytał i wyciągnął pierścionek, nie wiedziałam co się właśnie stało. Wszystko działo się tak szybko. Wszystkie emocje po mnie przeszły, smutek, szczęście, przerażenie, strach. Nawet nie mam pojęcia skąd. Poczułam taką bombę wszystkiego, jakby za chwilę miała wybuchnąć. Ale w końcu kocham tego barana, nie mogę odpowiedzieć inaczej niż..
- Jasne że tak - Odpowiedziałam szczęśliwa i rzuciłam się w ramiona Halvora, a Pieter wspólnie z Andrzejem odpalili konfetti. Halvor po tym jak się rozdzieliliśmy z naszych objęć, założył mi pierścionek i mnie pocałował. Jak nigdy wcześniej.
- Kocham cię - Wyszeptał mi do ucha i przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Kocham cię jeszcze bardziej, nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo - Szepnęłam mu do ucha.

To tak szybko się dzieje. Tyle rzeczy w tak krótkim czasie, nie spodziewałabym się kilka miesięcy temu że będę z Halvorem. A co dopiero że będę z nim zaręczona.
- O czym tak myślisz? - Zapytał Halvor i usiadł obok mnie na kanapie.
- Nic takiego - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nie mogę się doczekać - Powiedział i spojrzał na brzuch - Nasze małe kopie - Zaśmiał się Halvor. Zaczął mnie lekko bolec brzuch, do porodu jeszcze chwila więc to chyba nie jest zbyt normalne. Ja wręcz dostałam skurczy. Halvor chyba zauważył że coś jest nie tak.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Halvor, ja kiwnęłam głową na nie. Strasznie mnie bolał.
- Pojedziemy do szpitala - Powiedział Halvor i biorąc mnie na ręce skierował się do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Odrazu przyjął mnie lekarz, okazało się że poród się zaczął. W siódmym miesiącu ciąży. Przecież ja miałam urodzić dopiero za dwa miesiące. Długie godziny siedziskami na sali z okropnym bólem. Nigdy bym się takie bólu nie spodziewała. Pojechaliśmy do szpitala o 16 a dopiero o 24 mogłam powiedzieć że mi ulżyło. Naprawdę. Osiem godzin bólu!
- I co z moimi dziećmi? - Zapytałam i spojrzałam na lekarza, miał grobową minę. Bałam się co chcę mi przekazać. Wspólnie z Halvorem wymienili się spojrzeniami.
- Marysiu, jedno dziecko urodziło się martwe - Powiedział Halvor trochę płacząc i złapał mnie mocno za rękę. Zaczęłam po prostu płakać. Halvor wtulił się do mnie. Przecież słyszałam jego płacz, nie mogło mnie to ominąć.
- Halvor... - Wydusiłam z siebie kiedy Halvor trzymał mnie mocno do siebie.
- Nic nie mów. Nic już nie zmienisz - Powiedział i wtulił mnie do siebie jescze mocniej. Nie mogłam pojąć dlaczego, dlaczego to stało się właśnie mi... Czułam jak jego koszulka robi się coraz bardziej mokra, ale on się tym kompletnie nie przejmował. A ja nie potrafiłam nie płakać.

Lot | Halvor GranerudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz