Rozdział 1

1.4K 51 34
                                    

W tym momencie

Blondwłosa podniosła ręke by prawdopodobnie uderzyć mnie w twarz lecz ktoś jej przeszkodził. Jej rękę w nadgarstku trzymał chłopak o ciemnych włosach i brązowych oczach. Wykręcił jej dłoń a ta krzyknęła z bólu puszczając moje włosy. Przez dużą utratę krwi zaczęłam mieć mroczki przed oczami i poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Ostatnim co widziałam to chłopca z irokezem który trzymał mnie w ręcach. Straciłam przytomność.

Obudziłam się chyba u szkolnej pielęgniarki. Automatycznie dotknęłam nosa czego szybko pożałowałam. Był zabandażowany ale pulsował bólem.

-Nie dotykaj go bo zrobisz sobie jeszcze większą krzywdę. - powiedział chłopak, którego na początku nie zauważyłam. Stał w rogu pokoju z rękami na krzyż. Uśmiechnęłam się ciepło i podniosłam się z łóżka.

-Chyba masz rację. Tak w ogóle to jestem Amber dziękuję, że zaniosłeś mnie do pielęgniarki. - spojrzałam na niego i czekałam cierpliwie na odpowiedź.

-Nie musieliście mi pomagać. Dawałam sobie radę. - dodałam widząc, że nie kwapi się do odpowiedzi. Wzięłam moją torbę z książkami i zmierzałam do drzwi gdy usłyszałam znów jego głos.

-Jestem Eli ale bardziej znają mnie pod ksywką Hawk. I nie, nie dawałaś sobie rady i gdyby nie my to pewnie do teraz miałabyś limo na twarzy.

Nic nie odpowiadając wyszłam na korytarz i czekałam na chłopaka. Denerwowało mnie, że wszyscy albo patrzyli na mnie z troską lub z pogardą. Żenada.

-Oprowadzisz mnie? Jestem tu pierwszy dzień i kompletnie nie znam tej szkoły. - spytałam

-Dobra, chodź. Już pierwszego dnia sie do ciebie przyczepili? Standart. - powiedział Hawk idąc przed siebie w między czasie pokazując mi co gdzie jest. Niektórzy widząc nas ustępowali nam z drogi, inni szeptali sobie coś do uszu. Próbowałam nie myśleć o tym, że pewnie pół szkóły wie już o tej małej potyczne między mną a tą dziewczyną.

Po lekcjach poszłam na stołówkę. Oczami szukałam wolnych miejsc gdzie mogłabym się dosiąść. Nagle zauważyłam, że w jednym z kątów stołówki przy stole siedzi trzech chłopaków i dziewczyna, a Eli macha do mnie. Z lekkim uśmiechem skierowałam sie w tamtym kierunku ale widząc jak Yasmine szykuje sie do tego by podłożyć mi nogę, z chytrym uśmiechem udawając, że się potknęłam wylałam na nią sok porzeczkowy.

-Ty skończona idiotko! - krzyknęła wstając z miejsca i biorąc od koleżanki chusteczkę. Z paniką zaczęła wycierać resztki soku, a ja w tym czasie poszłam do stolika. Położyłam tacę i usiadłam obok dziewczyny.

-Pożałujesz tego! - krzyknęła jeszcze za mną

-Część, mogę się dosiąść? Jestem Amber. - gdy wszyscy przytaknęli Hawk zaczął wszystkich przedstawiać.

-Obok ciebie siedzi Aisha, to Demetri  a obok niego Miquel- dziewczyna lekko pomachała a chłopcy uśmiechnęli sie przyjaźnie.

-Nieźle pogrywasz z Yasmine. Pewnie przez następny miesiąc będzie narzekać, że jej bluzka gucci jest do wyrzucenia - wszyscy zaśmiali się, a ja poczułam, że wszystko jeszcze może sie ułożyć.

-Hej, Amber może dołączysz do Cobra kai? Przyda się więcej dziewczyn w karate. - spytała Aisha patrząc na mnie pytająco.

-To chyba nie dla mnie, nie nadaję się, a teraz zapraszam was do kina. Na mój koszt. Trzeba się bliżej poznać. - gdy wszyscy sie zgodzili a lekcje skończyły całą grupą ruszyliśmy do mojego samochodu. Plecaki wpakowaliśmy do bagażnika. Gdy wszyscy byli już w samochodzie uchyliłam okna i włączyłam muzykę. Auto z cichym warknięciem odpaliło. Gdy usłyszeliśmy znany wszystkim kawałek wszyscy zaczęli śpiewać. Po chwili śmialiśmy sie z Yasmine i jej koleżaneczek. Było tak miło, że nie wierzyłam, że to wszystko dzieje sie naprawdę.

Weszliśmy do kina i wybraliśmy film. Kupiłam dla wszystkich popcorn i ruszyliśmy na sale. Aisha i Eli siedzieli obok mnie a Miquel i Demetri za nami. Na seans wybrałam najnowszy horror. W pewnym momencie przestraszyłam się i cała spięta zacisnęłam dłonie na oparciu. Spojrzałam na chłopaka, a Hawk spojrzał na mnie pytająco. Bez słowa na nowo wlepiłam wzrok w ekran. Po skończonym seansie komentowaliśmy obejrzany horror.

-Nie był zły ale Obecność była lepsza.- powiedział Miquel

-Prawda, Obecność to klasyk ale ten film też nie był zły. Szczególnie moment gdy ten Ojciec chciał zabić swoją rodzinę.

-Co jak co ale Amber ledwo wytrzymała oglądając, jeszcze chwila a zasłaniałaby oczy rękoma- parsknął Demetri.

-Oj taam przesadzacie! Wcale nie było tak źle. Nie moja wina że ten film był nagrywany z ciemnym lesie. - fuknęłam z uśmiechem.

-Już ja widziałem jak ze strachu ściskałaś fotel, mało go nie połamałaś- powiedział Hawk a wszyscy sie zaśmiali.

Przewróciłam oczami i zarzuciłam na szyję Demetriego i Hawka ręce. W tym momencie Aisha powiedziała o story na instagramie jakie wstawiła Yasmine.

-Urządza imprezę urodzinową w kanionie. Co wy na to aby być tam pierwszym i utrzeć jej nosa? - spojrzałam na nią z uśmieszkiem i ruszyłyśmy do sklepu.

-Hawk, ty zajmij sie kupieniem alkoholu wiem, że masz fałszywe prawo jazdy. - rzucił Miquel. Wybraliśmy kilka skrzynek piwa i napoi, a Hawk podszedł do lady.

-Jakiś dowód osobisty?

-Stary, czy ja ci wyglądam na małolata? Tamten dzieciak to mój syn- powiedział i wskazał na Berta, niskiego, chudego blondyna w okularach.

-Mimo wszystko muszę mieć pewność. - powiedział zrezygnowany a Hawk po chwili z niechęcią podał mu swoje fałszywe prawo jazdy. Sklepikarz spojrzał na dokument a potem na Eliego.

-To wszystko? - spytał oddając mu dowód.

-Jeszcze dziesięć butelek wódki- powiedział Hawk lekko opierając się o lade, a gdy tylko mężczyzna odwrócił się aby wyjąć trunki chłopak odwrócił się w naszą stronę pokazując język i machając rękami. Do samego końca musieliśmy zachowywać sie poważnie, więc gdy tylko czarnoskóry mężczyzna zaczął sie podnosić wszyscy stali sztywno i czekali co stanie się dalej. Koniec końców wyszliśmy ze sklepu ze wszystkim czego potrzebowaliśmy. Wpakowałam to wszystko do bagażnika i ruszyliśmy do kanionu. Eli pokazywał mi drogę.

-W ogóle nie myślałam, że pierwszego dnia już będe imprezować - zaśmiałam sie i spojrzałam w bok na chłopaka

-Przyzwyczajaj się do tego, to dopiero początek- Miquel i Demetri zaśmiali sie na słowa Aishy, a ja bez słowa prowadziłam dalej. Droga była bardzo często dziurawa przez co słyszałam jak butelki alkoholu odbijają się z tyłu. Po około dwudziestu minutach dojechaliśmy.

Złote Kimono |E.M|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz