Rozdział 29

500 32 18
                                    

P.O.V Yasmine (Tego samego dnia)

Dzień imprezy. Dzień w którym rozpocznie się pierwsza faza naszego planu. On obiecał zorganizować dziś imprezę. Tyle mógł mi dać aby nie narazić się na podejrzenia. Reszta należała do nas. On miał tylko nam pomóc. Aby on mógł mieć Amber dla siebie. Już niedługo.

-Zbieraj się. Wychodzimy. -krzyknęłam do dziewczyny siedzącej nadal w moim pokoju. Gdy wreszcie dotarłyśmy w miejsce gdzie miała się odbyć imprezę troche sie zdziwiłam. Zmarszczyłam brwi na widok zrujnowanego budynku. Próbując się nie zabić na obczasach szłam trzymając tę drugą za ramię. Wślizgnęłam się do środka i zaniemówiłam. Po ścianach i na suficie rozłożone były światełka i kolorowe sznury. W najbardziej oddalonych kątach stały dwa sporych rozmiarów głośniki.

-Jesteś tu?! - spytałam rozglądając się.

-Czekałem. Jesteście gotowe prawda?  Wszystko jest pod kontrolą? - spytał chłopak.

- W najlepszym. Najpierw pozwolimy jej aby uwierzyła w nasze słowa w telefonie. Dopiero wtedy ona- wskazałam na dziewczynę obok mnie. - Zmusi go do tańca. Oczywiście Amber jest zbyt emocjonalną osobą by zostawiła to w spokoju. Odepchnie Moon. Co potem zrobi to chyba wiemy, nastraszy ją. Musisz wyglądać na przestraszoną. Jeśli uwierzy, że dasz Eliemu spokój, a my jej odpuścimy na jakiś czas to odsuniemy od siebie podejrzenia. Wtedy wejdzie faza druga. Zapewne wtedy zerwią lub nastanie kryzys. Kluczowy jest fakt aby zasiać zginiłe ziarno w jej umyśle. Skoro zobaczy swojego chłoptasia jak raz daje sie podrywać to już zawsze będzię miała w głowie fakt, że może zrobić to drugi raz ale tym razem tego nie przerwie i dojdzie do czegoś więcej. To ją zniszczy. - zaśmiałam się.

-Gdy zerwią to dasz jej spokój.-warknął do mnie chłopak

- Nie interesuje mnie co się z nią stanie potem. - prychnęłam.

***
Zadzwoniłam do tej kretynki i zgodnie z wcześniej ustalonymi słowami powiedziałam Amber kilka kłamst.
Czekałam właśnie aż Amber przyjedzie na imprezę. Byłam pewna, że to zrobi. Jest tak porzewidywalna. Już po chwili zauważyłam czerwony samochód parkujący przed budynkiem. Uśmiechnęłam się pod nosem i machnęłam na Moon. Jej kolej. Ruszyła w kierunku niebieskookiego chłopaka i szybko wcisnęła się przed niego zmuszając go do złapania się w talii. Niby przypadkiem szłam w ich kierunku.

-Nie wyrywaj się. To tylko jeden taniec. Jesteśmy przecież przyjaciółmi prawda? - spytała słodko Moon gdy obok nich przechodziłam. W myślach przybiłam jej piątke za ten chwyt. Skryłam się w cieniu i obserwowałam jak Amber wchodzi przez lekko uchylone drzwi i zakłada kaptur.

***

Pomogłam Moon wstać z podłogi i popatrzyłam na nią z uznaniem. Eli wybiegł za nią. To dobrze, nawet bardzo. Wszystko zgodnie z planem.

-Udało się. - zaśmiała się Moon.

-Tak. Teraz dajmy im czas.

P.O.V Amber ( ten sam dzień. Trening)

Siedziałam w szatni dojo i przebierałam się z Aishą w stroje sportowe. Dziś Johnny prosił by nie brać ze sobą Gi. W głowie jednak nadal miałam ten taniec. Skoro dla niego nic nie znaczy Moon to dlaczego jej nie odepchnął? Czemu na to pozwala.

-Nie szarp się z tym tak. - parsknęła Aisha pomagając mi zawiązać sznurówkę buta.

-Dzięki.- powiedziałam i razem z przyjaciółką wyszłyśmy na matę. Czekali tam na nas sensei i chłopacy.

- Dziś trening na świeżym powietrzu. Zbierajcie się. To niedaleko stąd.- powiedział i w swoim tempie ruszyliśmy za nim przez miasto. Po około dwudziestu minutach spacerku przy pełnym słońcu dotarliśmy na składowisko starych samochodów. Sensei otworzył puszkę z napojem gazowanym i upił łyka stojąc przed nami.

Złote Kimono |E.M|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz